Krzysztof Dębek

Dyskusje o wszystkim co dotyczy piłkarskiego Zagłębia Sosnowiec
http://zaglebie.sosnowiec.pl

Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez pyla 2020-05-03, 2:04 pm

mam swojelata i chorobsko mnie dopadlo lewa reka nie chce mnie sluchac z tąd takie nieporadne pisanie .tresc postu podtrzymuje.
pyla
 
Posty: 830
Dołączył(a): 2009-10-18, 4:10 pm


Re: Krzysztof Dębek

Postprzez michaelus 2020-05-04, 5:48 am

Taka ciekawostka
Czy wystarczy samo przejście testu przesiewowego, bez izolacji i ankietowania o stanie zdrowia (np. pierwszoligowe Zagłębie Sosnowiec, które też ma nowego trenera, Krzysztofa Dębka, objęło go ankietowaniem już kilka dni przed ogłoszeniem, że Dębek przejmuje drużynę), które były kluczowymi elementami planu powrotu?


https://www.sport.pl/pilka/7,65039,2591 ... lopot.html
Avatar użytkownika
michaelus
 
Posty: 297
Dołączył(a): 2004-05-13, 12:13 pm
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez Lars 2020-05-04, 2:32 pm

Zaczynam dostrzegać pozytywne cechy u trenera Dębka. Facet nisko stoi na nogach. Ciężko go będzie wyp.ier.dolić.
To ważne w Naszych Sosnowieckich realiach.

Ma Pan farta, że trafił Pan na działaczy, którzy mogą ryzykować, bo nie pracują na swoim własnym majątku. Dyrektor sportowy dopiero się uczy fachu, Prezes tego nie ogarnia, Właściciel im wierzy. Tak to u Nas w Sosnowcu już jest.
Jacek Magiera, Tomasz Kaczmarek, Dariusz Dudek, Michał Farkas. Niekiedy wszak udaje się na chybił trafił.

Tak po ludzku życzę Panu powodzenia!
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
MOJE SERCE JEST CZERWONO ZIELONO BIAŁE
Lars
 
Posty: 2252
Dołączył(a): 2003-01-15, 9:34 am

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez novack 2020-05-06, 12:39 pm

Jest taki skarb na dnie duszy polskiej zakopany, jak wierność sprawie z pozoru przegranej...
novack
 
Posty: 5702
Dołączył(a): 2006-08-06, 6:55 pm
Lokalizacja: Śródmieście

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez jls 2020-05-06, 2:26 pm

Jest jakaś nowinka w pracy klubu.
Czy ta nadzieja zostanie utrzymana na stałe i
zmieni się stały punkt prezentacji i wizerunku kluby?
Należy oczekiwać, że tak będzie.
Bardzo dobry ruch wizerunkowy i marketingowy klubu.
Pani Wróbel jeszcze lekko nieśmiało, ale, następny wywiad
bardziej napastliwie.
Powodzenia.
jls
 
Posty: 509
Dołączył(a): 2006-06-07, 12:29 pm
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez August 2020-05-07, 9:25 am

Krzysztof Dębek: Chcę pokazać, że trenerzy z Legii sobie radzą
Można powiedzieć, że w pewien sposób skorzystał na fakcie, że w Sosnowcu nie dogadano się finansowo z dotychczasowym trenerem, Dariuszem Dudkiem. Jest to jednak tylko odrobina prawdy. Władze Zagłębia przyznają, że drogę zawodową trenera Krzysztofa Dębka śledzą od kilku lat. Teraz przyszedł jego czas. – Chcę się zadomowić w Sosnowcu i dać coś od siebie tej ekipie – mówi enigmatycznie 41-letni trener, do tej pory głównie związany z młodzieżą Legii Warszawa.

Jak pierwsze dni w Sosnowcu? Można się już skupić na piłce?

Tak, rozkręcamy się powoli. Zgodnie z rozporządzeniami trenujemy w małych grupkach, jako trenerzy zmieniamy się przy zawodnikach. W pierwszym dniu zajęć przywitało mnie słońce, to chyba dobry znak. Przez pierwszych kilka dni rozmawiałem indywidualnie z zawodnikami. W samym Sosnowcu czuję się dobrze, aklimatyzuję się. Skupiam się tylko na pracy, o żadnych pobocznych rzeczach nie muszę myśleć.

Wchodzi pan w buty trenerów Dariusza Banasika i Jacka Magiery, którzy przecierali szlaki z Legii do Zagłębia Sosnowiec. Jest to duże obciążenie?

Na pewno wiążą się z tym duże wymagania, jest to największe moje wyzwanie. Ale 20 lat pracuje na to, gdzie dzisiaj jestem. Jestem przygotowany do tej pracy, nie tylko poprzez kwalifikacje, które zdobywam, ale też doświadczeniem. Zarówno Darek Banasik, jak i trener Jacek Magiera w Sosnowcu właściwie zaczynali swoją przygodę i chyba dobrze wspominają pobyt w tym mieście. Chcę nawiązać do tych dobrych dni, kiedy obaj tutaj pracowali, ale kierować się będę swoimi zasadami.

Trenował pan wcześniej głównie młodzież i rezerwy Legii. Gdy spojrzy się na ten skład, to właściwie jest pan jednym z ostatnich przedstawicieli tej kadry, który wypłynął na szczebel centralny.

Można tak powiedzieć... Pracowałem z fantastycznymi chłopakami, niektórych spotykam chociażby teraz w Sosnowcu, jak Tomasz Nawotka czy Filip Karbowy. Tworzyliśmy super grupę, każdy z nich ma swój czas, zawodnicy ci już wcześniej byli w przedsionku piłki seniorskiej, w wieku 18-20 lat doczekali się angażu. Trener też musi poczekać na swój czas, nabyć umiejętności. Nie wszystko to idzie równolegle. Najważniejsze, że moja dobra praca w rocznikach od 1991 do 2001 została dostrzeżona i nagrodzona. Wartości można dalej przekazywać, teraz codzienna praca jest najważniejsza, ta w której czuję się najlepiej.
Jako jedyny trener prowadził pan drużynę klubową w fazie grupowej młodzieżowej Ligi Mistrzów. Rozmawiałem z kilkoma chłopakami z młodej drużyny Legii, podkreślali, że te mecze przede wszystkim dały im więcej pewności siebie. Co trener zyskał?

Niesamowite doświadczenie. Zagraliśmy sześć meczów. To były inne spotkania niż te, które do tej pory graliśmy. Byliśmy w trzeciej lidze, na mecze ligowe schodzili do nas wówczas najczęściej Mateusz Wieteska, Michał Kopczyński i Stojan Vranjes, ale te spotkania trzecioligowe były na niższym poziomie i większym luzie niż batalie europejskie. Przygotowanie, zaangażowanie, rozpracowanie przeciwnika, te emocje – to wszystko pozwalało dołożyć parę procent do umiejętności. Nie znaczy to, że w meczach trzeciej ligi nie pracowaliśmy, czy nie analizowaliśmy rywali. Powtarzalność w graniu, dobre przygotowanie taktyczne, jak zneutralizować, atakować, bronić – to wszystko działo się później w spotkaniu. Jak analiza przekładała się na występ, to wszyscy byli wniebowzięci. Jak wygraliśmy mecz ze Sportingiem to było super uczucie. Spełnienie oczekiwań, że da się radę. Zdobyliśmy pięć punktów, nie wyszliśmy z grupy, ale dla chłopaków różnica była niewielka. My dzięki pierwszej drużynie okazję takiej rywalizacji mieliśmy raz, rywale co roku. Jeżeli nasz potencjał byłby wykorzystywany systematycznie w takich spotkaniach, to byłby to zupełnie inny bodziec. A tak, zakończyło się na pojedynczym występie i dalej nic nie możemy zrobić...

Jaki cel trener sobie stawia w Sosnowcu?

Chcemy zwyciężać. To główny wyznacznik mojej pracy, ale chcemy również cieszyć oko kibica. Wynik i dobra gra przewija się w sferze wielu naszych rozmów i wierzę, że w rozwoju naszego futbolu posiadanie stylu i wygrywanie to jest pewnego rodzaju spełnienie. Czy tutaj, czy gdzieś indziej. Czy jest to do połączenia? Zobaczę, czasem trzeba dostosować plany do wykonawców. Wiele zależy od współpracy na boisku, jak również poza nim. Na pewno chciałbym, by mój zespół na boisku miał decydujący wpływ na swoją grę, od nas ma najwięcej zależeć. Muszę stanąć na wysokości zadania, a moje cele osobiste, jako trenera to rozwój tej drużyny, ale i klubu.

Prezes Zagłębia Marcin Jaroszewski mówi o dwóch latach, w których klub z Sosnowca ma mierzyć w powrót do elity. Co pan na to?

Rozmawiamy z prezesem o wielu sprawach, podejmuję się każdego dużego wyzwania. Jest jeszcze do sprecyzowania wiele spraw, ale wiem, że w tym klubie, który jeszcze wczoraj był w ekstraklasie, a dzisiaj ma kolejne cele, nikt nie będzie patrzył na półśrodki. Zdaję sobie z tego sprawę. Walczymy o najwyższe cele. Dla mnie każde kolejne zwycięstwo jest najważniejsze, chcę rozgrywać przy tym dobre mecze, a to pomoże w osiągnięciu celu, o którym mówił prezes.

Prezes Jaroszewski przyznaje również, że obserwował trenera już od dłuższego czasu. To chyba duży plus, że trafia pan do klubu, którego włodarze wiedzą kim pan jest i jak pan pracuje. Plus z jednej strony, ale też i odpowiedzialność, by zaufania nie zawieść?

Sprostanie zadaniu to zawsze duże wyzwanie. Jak widać śledzenie karier różnych trenerów, ich losów w różnych etapach kariery, odbija się echem w środowisku piłkarskim. Najważniejsze dla mnie, by zadomowić się na dłużej, sprostać zadaniu, by moja praca trenera nie polegała na podróżowaniu po różnych częściach kraju. Zadomowić się i coś od siebie dać. Tak, jak zaufanie w Legii dało efekty w pracy z młodzieżą, tak wiem, że zaufanie tutaj pomoże, bym pracował jak najdłużej i najlepiej.

Czuje pan, że wielkie nadzieje w Sosnowcu wiązane są z osobą trenera?

Z każdym trenerem, który przychodzi do klubu wiązane są oczekiwania, pojawia się wtedy nadzieja na lepsze jutro. Nie nakładajmy sobie jednak wielkiej presji, nie dajmy się zwariować. Doceniam moich poprzedników, chociażby tych, którzy przeszli drogę z Legii do Zagłębia, chciałbym być kolejnym potwierdzeniem, że trenerzy z „legijnej szkoły” sobie radzą. Wtedy będę zadowolony.

Ostatnio trener pracował w Victorii Sulejówek. Spadek z tym klubem do czwartej ligi to duża nauka?

Nie ma co się cieszyć z takich sytuacji, zostało to już za nami, ale to na pewno trudna sytuacja. Tak, jak mówię, że Legia mi najwięcej dała, to Victoria Sulejówek również mnie wiele nauczyła. Fantastyczny zespół i chłopaki w drużynie, ekipa zarządzająca klubem mocno mnie wspierała. Czasem jest tak, że gdyby nie traumatyczne przeżycia, to nie mielibyśmy wielu przemyśleń, wniosków. Tak to również traktuje. Chociaż może trauma to złe słowo, wielu ludzi, zwłaszcza dzisiaj, mogłoby się obruszyć na takie definiowanie. Na pewno spadek nie jest powodem do radości, ale mogłem kontynuować pracę, wierzono we mnie, zespół się trochę odrodził. Nie wszystko jednak też spoczywa na trenerze, mimo że w końcowym rozrachunku to szkoleniowiec bierze zawsze odpowiedzialność za wynik. Gdybyśmy trenerów oceniali tylko na podstawie dobrych i złych wyników, wielu by musiało z tego zawodu zostać wyrzuconych i nie miałby kto pracować. Jest to jednak lekcja dla mnie.
Wejścia do zajęć z drużyną Zagłębia nie miał trener najlepszego. Kontuzji doznał Michał Góral.

Tak, uszkodził więzadła w kolanie. Byłem blisko całego zdarzenia na treningu, nie tylko widziałem to, ale też słyszałem trzask. Myślałem początkowo, że to ta sama noga, bo Michał niedawno wrócił do zdrowia po zerwaniu więzadeł, ale okazuje się, że to druga... Współczujemy Michałowi, ciężko cokolwiek mądrego powiedzieć. Jak widać przypadki Michała Efira czy Arka Milika, którzy po jednym zerwaniu łapali drugie, mają ciąg dalszy...

Nie wiązałbym jednak całej sprawy z powrotem do zajęć po kwarantannie. Takie rzeczy po prostu się zdarzają. Rozmawiałem z Michałem w pierwszych moich dniach w Sosnowcu, czuł się bardzo dobrze, zresztą w przerwie przechodził testy motoryczne, wyniki miał bardzo dobre. Cały okres przygotowawczy również trenował, był na obozie z drużyną. Na feralnym treningu było właściwie jedynie rozbieganie i mały ruch. Miał już dużo większe wysiłki. W takich kontuzjach w okresie przerwy ważna jest również praca nad zdrową nogą, tak by jej nie zaniedbać. Ale w tym przypadku, z tego co słyszę w klubie, robiono wszystko jak należy.

Piotr Polczak, Tomasz Hołota, Patryk Małecki, Szymon Pawłowski... W szatni trener będzie musiał „zarządzać” nie tylko młodymi chłopakami, ale również doświadczonymi zawodnikami, którzy mają swoje ambicje i również swoje ego.

To na pewno nowe doświadczenie, ale to bardzo sympatyczni ludzie. A wie pan co w tym jest najlepsze.

Tak?

Że jestem do tego przygotowany


Rozmawiał Tadeusz Danisz
https://www.laczynaspilka.pl/rozgrywki2 ... obie-radza
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez novack 2020-05-11, 10:35 am

Jest taki skarb na dnie duszy polskiej zakopany, jak wierność sprawie z pozoru przegranej...
novack
 
Posty: 5702
Dołączył(a): 2006-08-06, 6:55 pm
Lokalizacja: Śródmieście

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez August 2020-05-17, 11:09 am

Dębek: Z Zagłębiem od lat mieliśmy się ku sobie
post
weszlo.com / Weszło
Pandemia koronawirusa przyniosła nam zmiany również na tzw. trenerskiej karuzeli. Krzysztof Dębek objął stanowisko trenera Zagłębia Sosnowiec, do którego przyszedł z… czwartej ligi. Postać nowego opiekuna pierwszoligowca przedstawialiśmy już przy pomocy jego piłkarzy, natomiast teraz oddajemy głos samemu zainteresowanemu Czy musiał odbyć rozmowę kwalifikacyjną, skoro prezes obserwował go od kilku lat? Dlaczego z Legią II i Victorią Sulejówek lądował w strefie spadkowej trzeciej ligi? Jak wspomina początki akademii Legii Warszawa? Jak zapamiętali go byli podopieczni i jak on zapamiętał ich? Jaka jest jego wizja gry Zagłębia? Czy do Sosnowca będzie trafiała warszawska młodzież? Za co będziemy mogli go oceniać? Zapraszamy.

***

Objął pan drużynę w nietypowych okolicznościach. Obecna sytuacja to plus, bo jest czas, żeby w trakcie sezonu poznać zespół i wdrożyć własny pomysł, czy minus, bo zawodnicy po przestoju będą musieli wskoczyć w rytm dotychczas rzadko spotykany?

Ciekawa sytuacja, ale uważam, że dobra. Pozwala mi to poświęcić kilka tygodni na poznanie zespołu. Każdy trener obejmując zespół chciałby taki czas mieć, a nie wskakiwać do mikrocyklu między meczami. Mogę spokojnie podejść do tego, co nas czeka za kilka tygodni. To korzystne, mogę to porównać do przejęcia zespoły w przerwie między sezonami.

Umowę podpisał pan przez internet, rozmowa kwalifikacyjna też odbyła się w tak nietypowych warunkach?

Rozmowy były długie, wielokrotne. Faktycznie tak to wyglądało, sam podpis wywołał trochę zdumienia w środowisku, ale niestety… Sytuację spowodowała pandemia, która – mam nadzieję – że szybko się skończy.

A musiała się ona w ogóle odbywać, skoro prezes Jaroszewski już cztery lata temu przyznawał, że jest pan w kręgu jego zainteresowań?

Mieliśmy już kiedyś rozmowy, to prawda. Dużo się teraz o tym mówi i pisze. Natomiast takie rozmowy zawsze trzeba przeprowadzić, z roku na rok się zmieniamy. Musieliśmy odświeżyć znajomość, porozmawiać o wizji, która przed nami, o moim sposobie pracy. A że dalej mieliśmy się ku sobie… Wszystko zostało sfinalizowane.


Krzysztof Dębek podczas treningu Zagłębia Sosnowiec. Fot. Newspix

Miał pan okazję spytać prezesa, co tak ciągnie Zagłębie Sosnowiec do warszawskiej szkoły trenerów? Magiera, Banasik, teraz pan. Kilku znajomych już się przez ten klub przewinęło.

Zgadza się, tak to się jakoś układa. Związki Zagłębia z Legią są znane nie od dziś. W przypadku moich poprzedników wszystko szło zgodnie z oczekiwaniami, mamy też przykłady zawodników, którzy taką ścieżkę przechodzą. Myślę więc, że najważniejsze, to wybierać dobrze. A że dzieje się to akurat między tymi dwoma klubami? W moim przypadku pozostaje tylko się cieszyć.


To może teraz odwrócę pytanie. Co ciągnie trenerów z Legii Warszawa do Sosnowca? Jakie widzą tam perspektywy, na przykładzie pana i kolegów właśnie?

Sosnowiec to klub z bogatą historią. Jeżeli dokonują się tu zmiany czy jakieś ruchy, to odbija się to głośnym echem nie tylko w regionie, ale i w kraju. To niedawny ekstraklasowicz, który ma bardzo duże ambicje i zawsze je miał. Nie jest to klub, w którym coś dzieje się po cichu. To marka i jeden z najstarszych klubów w kraju. Dlatego ciągnie, są duże ambicje, są wymagający kibice i mocne cele prezesów, które ostatnio udaje się realizować.

Zagrożenia też pan dostrzega? Niektórzy powiedzą, że przeskok z czwartej do pierwszej ligi to duże wyzwanie.

Oczywiście, że to duże wyzwanie, ale tak nasza rozmowa, jak i wiele poprzednich toczyła się w tonie Legia-Zagłębie. Wiem, że nie często zdarza się, że trener z poziomu, na którym byłem, trafia do pierwszej ligi. Ale rozmawiamy często w kontekście Legii i to się odbywa na tej linii. Moja przeszłość, 15 lat w klubie z Łazienkowskiej to duży rozwój, jaki zaliczyłem, a praca układa mi się tam dobrze.

Ten przeskok mógłby być mniejszy, ale w pierwszym roku pracy poza Legią zaliczył pan spadek z trzeciej ligi z Victorią Sulejówek. Taki start musiał zaboleć.

Nie mówię, że nie, ale też trzeba zauważyć, że pracę utrzymałem. Borykaliśmy się z wieloma problemami, jeżeli wszystko co działo się w klubie, zależałoby tylko od jednej osoby, pewnie podzieliłbym los wielu trenerów, którzy po spadku tracili pracę. W Victorii zmieniła się sytuacja, zmieniły się możliwości w porównaniu do roku po awansie, dlatego zostałem na stanowisku. Moi prezesi byli wyrozumiali, trzeźwo patrzący na to co robiliśmy. Docenili tę pracę, dlatego mogłem ją kontynuować.

Rok wcześniej Legia II z panem na ławce też nie tyle spadła, co skończyła na miejscu spadkowym. A plan był przecież odwrotny, pokusić się o awans.

Mieliśmy wtedy bardzo dobrą sytuację wyjściową, ale… do połowy rundy. Wtedy byli tacy piłkarze jak Nishi, Wełnicki, Majewski, zawodnicy schodzący. Natomiast rzecz dla koneserów – przejrzeć sobie, jak wyglądała runda wiosenna. Gdyby przełożyć tamte warunki na obecne, to dziś drużyna Legii II musiałaby grać piłkarzami z rocznika 2003 i 2004. A chyba gra jednak w troszkę innym składzie. Dlatego można tu sobie odpowiedzieć na pewne pytania. Zawodnicy doświadczeni, których nie było wielu, stanowili kręgosłup drużyny. W okresie zimowym natomiast staliśmy się niedoświadczoną drużyną juniorów. Ale rezerwy mają to do siebie, że nie do końca można decydować w sposób, w jaki chciałoby się to robić.

Jeśli miałby pan wskazać rzeczy, których nauczyły pana te niepowodzenia, co by to było?

Na pewno to, co przyświeca mi teraz w Zagłębiu. Przyglądam się zawodnikom i będę się starał uwypuklić ich mocne strony. Mam czas zanim przystąpimy do rozgrywek, ale to nie znaczy, że będę wprowadzać coś innego, co zrewolucjonizuje grę. Nie, chcę uwypuklić mocne strony, dlatego też nasze codzienne spotkania są bardzo efektywne. Tak, żebyśmy mogli się lepiej poznać, złapać chemię, korzystać z zawodników tak, żeby wykorzystać ich najsilniejsze cechy, bo to jest najważniejsze w budowie dobrego zespołu.


W rezerwach Legii trener Dębek pracował m.in. z Sebastianem Szymańskim. Fot. FotoPyK

Mówił pan, że w rezerwach nie zawsze pracowało się tak, jak się chciało. Czasami np. dostawał pan piłkarzy schodzących z jedynki, zdarzyła się taka sytuacja, że ktoś z nich uważał się za zbyt dużego, żeby grać w rezerwach?

Nie, zawodnicy schodzący to zawsze byli ludzie profesjonalni. Pamiętam jeszcze Marka Saganowskiego, który gdy prowadziłem rezerwy też u mnie grał, a potem był moim asystentem. Inaki Astiz też wysłuchiwał każdej uwagi, to byli ludzie, którzy schodząc znali swoje miejsce w szeregu, problemów z nimi nie było.

Ale słyszałem, że zdarzyło się panu wydalić zawodnika z treningu za brak odpowiednich getrów.

To była dawna historia… Nie do końca był przygotowany do zajęć, zapomniał jakiegoś sprzętu, a że treningi były na Rembertowie, nie bardzo było jak to naprawić. Nie ma czego wspominać.

Opuszczał pan Legię we wspomnianych już smutnych okolicznościach. A jak pan w niej zaczynał? Pamięta pan pierwsze tygodnie przy Łazienkowskiej 3?

Tak, to było gdy zaczynałem w 2003 roku. Akademia, wtedy jeszcze funkcjonująca pod nazwą „Młode Wilki”, dopiero raczkowała. Pracowaliśmy wtedy na zakolach starego stadionu. Pierwszym rocznikiem, który prowadziliśmy, był rocznik 1991, było w nim wielu utalentowanych zawodników, ale tylko Łukasik i Jałocha zaistnieli w futbolu. Wizja i praca kilku ludzi z pasją doprowadziła do tego, co teraz mamy. Dzisiejsze szkolenie młodzieży w Legii, a tamto szkolenie, to są dwie różne rzeczy. Cieszę się, że spotkałem takich ludzi jak choćby Jacek Mazurek, który był koordynatorem tego projektu, potem był zresztą dyrektorem klubu. Doprowadziliśmy do tego rozwoju, teraz Legia to już marka wychowująca wielu ludzi, mająca wiele osiągnięć.

No tak, widzimy jak to teraz wygląda choćby po nowym ośrodku Legii w Książenicach. Słyszałem, że gdy pan zaczynał warunki były polowe.

Trenowaliśmy na tych zakolach, czy to pod zegarem, od strony Torwaru. Mieliśmy też naturalne boisko, podzielone na kilka części i tak to się zaczynało. Najmłodszy był wtedy rocznik 96′, a potem to już się rozwijało, pojawiały się kolejne.

Pamięta pan jakieś sytuacje, gdy pojawiało się zwątpienie, czy ten projekt faktycznie odpali, czy warto się tak poświęcać?

Nie było takich chwil. Pracowałem z fantastycznymi ludźmi, bardzo zaangażowanymi, którzy niekoniecznie patrzyli na pieniądze, a realizowali siebie jako trenerów. W tej grupie był Darek Banasik, który dzisiaj już z bogatszym doświadczeniem pracuje na poziomie centralnym, wspomniany Mazurek czy wielu innych trenerów, którzy są dzisiaj cenieni i nadal pracują w piłce.

Pierwszy moment, kiedy los się odpłacił, to było wicemistrzostwo Polski juniorów młodszych z 2009 roku?

To był rocznik 1992, który był pierwszym, który wszedł do Ekstraklasy całą ławą. Furman, Żyro, Wolski, Kopczyński, Szumski i inni. Wtedy graliśmy w Dębicy, mieliśmy tyle samo punktów co Lech Poznań, ale bezpośrednim meczem przegraliśmy to mistrzostwo. Ale nie przeszkodziło to chłopakom zaistnieć. Potem było jeszcze mistrzostwo Polski juniorów starszych rocznikiem 94-95. To był najwyższy poziom juniorski w kraju, a my zdobyliśmy ten tytuł po 44 latach przerwy.

Nie czuł pan w pewnym momencie, że trochę się pan w Legii zasiedział? Niektórzy trenerzy szybko szli do góry: radzili sobie w juniorach, dostawali rezerwy, szli w Polskę. A pan odnosił sukcesy, których – patrząc z boku – w klubie chyba nie doceniano.

Ogólnie jestem zadowolony ze swojego życia, z tego co udało mi się zrobić, jak rozwijam swoją karierę. Nic bym nie zmieniał. Jak wspominaliśmy o ciemniejszych stronach pracy… Wszystko nas rozwija. Nie ma sensu zbyt pochopnie, zbyt szybko do czegoś dążyć. Lubię być przygotowany, a dziś jestem w miejscu, w którym jestem. Przeżyłem swoje bardzo miłe chwile, przeżyłem swoje porażki. Najbardziej cieszę się z tego, że nadal mam bardzo dobry kontakt z zawodnikami, z którymi pracowałem. Zawsze ktoś powie, że to co dostawali, to była dobra wiedza piłkarska. To jest porównywalne z tymi medalami, bo jeżeli zawodnik wie, że dostał dobrą naukę, korzysta z niej dzisiaj i w Ekstraklasie czy pierwszej lidze i wspomina, że Dębek powiedział mi, żebym ustawił się w ten czy inny sposób, to chyba jest to dla mnie cenniejsze. Dla takich chwil, gdy ktoś przyjdzie i podziękuje, warto żyć.

Ważne jest też to, żeby wprowadzać piłkarzy do pierwszej drużyny. Pan wielu takich wprowadził, ale specyfika pracy w Legii ma to do siebie, że kibice zawsze pytali: czemu nie więcej? Dlatego zapytam, czy jest jakiś niedosyt, że w niektórych rocznikach nie udało się wypromować tylu talentów, co w innych.

Za szkolenie odpowiadało wiele osób i zawsze będę powtarzał, że te wszystkie sukcesy to zasługa wielu ludzi. Natomiast różnie to bywa, skauting Legii jest prowadzony w całej Polsce. Bywało tak, że w jednym roczniku trafiali się bardziej utalentowani ludzie, w drugim czegoś zabrakło, w trzecim kogoś trapiła kontuzja. Zastanawialiśmy się często nad tym, dlaczego z jednego rocznika udaje się wypromować więcej osób niż z innego. Ale to tak samo, jak gdy Legia miała momenty w latach 70. a potem musiała czekać aż do lat 90., żeby znów zdobywać mistrzostwo Polski. My ze swojej strony robiliśmy wszystko co się dało, żeby pomóc tym ludziom. Często decydujące było też to, na jaki grunt padnie wiedza, która ma ich rozwijać.


Obecny oraz były trener Zagłębia Sosnowiec. Dębek jako asystent Magiery w trzeciej lidze.

Zawsze pada pytanie o to, kto z akademii miał talent, a się nie przebił. To ja zapytam na przekór: czy był ktoś, kogo pan zobaczył i stwierdził: wow, to będzie świetny piłkarz i faktycznie tak było?

Na pewno wielu ludzi, którzy grają na poziomie centralnym, zawdzięcza to swojej ciężkiej pracy. Było wiele talentów, które pozostały niewykorzystane właśnie przez jej brak. Natomiast czy byli tacy piłkarze, o jakich pan pyta… Szymański, Szczepański, Furman czy Wolski to na pewno byli ludzie, którzy byli utalentowani i mieli swój cel, takim ludziom trzeba kibicować.

Właśnie, oni też kibicują panu, choćby Furman, z którym miałem okazję rozmawiać. Dobre kontakty z wychowankami sprawią, że podobnie jak pański kolega Dariusz Banasik, będzie pan chętniej korzystał z piłkarzy z Legią w CV?

Mam w Sosnowcu kilku chłopaków, którzy mają przeszłość w akademii. Powiem tak: zobaczymy. Teraz mamy zamknięte okienko, szykujemy się do dokończenia sezonu. A co się wydarzy w przerwie, to zobaczymy. Wymienił pan Furmana czy innych, to już dojrzali zawodnicy…

Ale Furman od czerwca wolny! (śmiech)

(śmiech) Tak, nie wykluczam, że jeszcze kiedyś razem popracujemy. Natomiast młody narybek z Legii, który będzie musiał się ogrywać na szczeblu centralnym… Nie wykluczam tego. Ale najważniejsze to wyciągnąć jak najwięcej z akademii Zagłębia Sosnowiec, wspomagać ją, patrzeć na talenty z tej szkółki. To jest dużo młodsza akademia, ale też dobrze funkcjonuje, a celem sztabu pierwszej drużyny jest wyciąganie takich perełek.

Mówi pan o akademii Zagłębia, które ma kilku młodych chłopaków w pierwszym zespole. Jak pan ocenia ich potencjał, bo pewnie zdążył pan już trochę ich poznać.

Poznajemy się, za nami zaraz będą dwa tygodnie wspólnej pracy. Potencjał jest duży, musimy go tylko mądrze wykorzystać. Wiszniowski, Sych – będziemy się im przyglądali. Musimy rozsądnie gospodarować ich zdrowiem, żeby mogli wspomagać zespół. Musimy mieć przynajmniej jednego młodzieżowca na boisku, więc będą mieli swoje szanse i zobaczymy, jak je wykorzystają.

W rozmowie z Kubą Polkowskim mówił pan, że jako piłkarz był pan jak Maurizio Sarri i Arrigo Sacchi, czyli bez szału. A jako trener, do kogoś by się pan porównał?

Jeszcze na to za wcześnie, odłóżmy to pytanie na później. Spokojnie pracuje, oczywiście wzoruje się na wielu trenerach, także na tych, z którymi pracowałem jako asystent. A i Jacek Magiera i Dariusz Banasik to ludzie, u których byłem asystentem. Gro czasu tworzyłem siebie przy pomocy bardzo utalentowanych ludzi, jak choćby Tomasz Grudziński, który dołączył do naszego sztabu w Sosnowcu. W dzisiejszych czasach nowinki taktyczne i sposób zachowania trenerów w Europie możemy też podglądać za pstryknięciem palców, więc coś dla siebie wyciągam zewsząd. Chciałbym zostawić coś po sobie w Zagłębiu Sosnowiec i w polskiej piłce.

Oglądałem film Canal+ zza kulis Młodej Legii. Podczas odprawy rzucił pan „krótko i na temat: my rozdajemy karty”. Młodzieżowe zespoły Legii mogły dominować, były silną ekipą. Zmienił pan podejście po przejściu do Victorii, gdzie już nie można było „rozdawać kart”?

Jeżeli ktoś śledził to, w jaki sposób grała Victoria Sulejówek to wie, że to była drużyna, która miała duszę. W wielu spotkaniach, jeszcze w trzeciej lidze, graliśmy na bardzo dobry poziomie. Ktoś, kto był bliżej, wie, że bardzo dobrze graliśmy w piłkę i w wielu przypadkach po naszym meczu można było coś powiedzieć. Ale też, mówiąc o Młodej Legii, o której pan wspomniał, moim celem jest to, żeby drużyna decydowała o sobie na boisko. Żeby nie pozostawała niczego przypadkowi, kontrolowała przebieg spotkania. Oczywiście nie wszystko się udaje, ale to, co dla mnie ważne, to w jaki sposób będziemy bronili, jak będziemy atakowali. Jeżeli potrafimy w odpowiedni sposób wybijać przeciwnika z rytmu, to jestem z tego zadowolony. Przed nami trudne wyzwanie. Nie będziemy mogli nawet zagrać sparingów, pierwszym spotkaniem oprócz gier wewnętrznych będzie mecz z GKS-em Tychy. To wielka niewiadoma, start nowego sztabu, który będzie musiał od pierwszych meczów o punkty uczyć się, jak drużyna będzie wyglądał w walce sportowej.

Ale plan jest taki, żeby karty nadal rozdawać?

Ważne, żebyśmy nie czekali na to, co los przyniesie, a żebyśmy mogli decydować o tym, co dzieje się na boisku.



Wszedł pan do szatni Zagłębia, gdzie jest wielu doświadczonych piłkarzy. Pawłowski, Małecki, Polczak, Hołota… Niczego nie insynuuję, ale wiadomo, jak to jest, doświadczeni piłkarze często podchodzą z dystansem do młodego trenera, który jest na starcie kariery. Jak „kupić” takich ludzi?

O to trzeba będzie za jakiś czas zapytać zawodników, oni już pewnie mają swoje spostrzeżenia. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że to bardzo sympatyczni ludzie, którzy są profesjonalistami i dobrze się wzajemnie czujemy. Czy to jest trener, który zaczyna, czy taki, który jest doświadczony… To nie jest najważniejsze w pierwszym kontakcie. Ważne jest to, jakim się jest człowiekiem, jak buduje się relacje z drugą osobą, w jaki sposób się ją postrzega, jak się rozmawia. Dłuższy dystans pokaże, w jaki sposób szanujemy się nawzajem. W naszych relacjach ważna będzie uczciwość w codziennej pracy, a nie to, jaki przebieg mamy za sobą. Zresztą, mimo że dopiero startuję, to jestem w tym środowisku blisko 20 lat, wiem jak się w nim poruszać.

Ma pan też pomoc w osobie Łukasza Matusiaka, który większość z tych osób pamięta jeszcze z boiska czy szatni. Był plan, żeby z tego powodu włączyć go do sztabu?

Tak, to wyszło po rozmowach z prezesem. Chcieliśmy stworzyć jak najlepszy sztab, żeby dobrze rozumieć się z zespołem.

Czego mogą się po panu spodziewać kibice w Sosnowcu? Ostatnio wszyscy mówią nam, że chcą grać piłką, ofensywnie, a my nie wiemy już jak to oceniać. Czy jest jakaś rzecz, na podstawie której będziemy mogli ocenić, czy pański plan i styl działa? Nie wiem, np. procentowe posiadanie piłki?

Od słów, do tego co widzimy na boisku, jest daleka droga. Najrozsądniejsze będzie to, żebyśmy zaszczepili nasze wizje i plany drużynie. To, że ktoś lubi długo utrzymywać się przy piłce i grać kombinacyjnie, wcale nie znaczy, że po rozpoznaniu drużyny, będziemy grali w taki sposób. Będziemy chcieli jak najlepiej wykorzystać indywidualne zdolności naszych zawodników. Jeśli to będzie kontratak – niech to będzie to. Jeśli to będzie obrona niska, niech będzie. Nie dzieliłbym skóry na niedźwiedziu, potrzebujemy trochę czasu.

A dostał pan już jakieś wstępne cele od prezesa? Walkę o miejsca barażowe?

Kiedy ruszymy, po tych dwóch-trzech krokach, będzie nam bliżej, żeby powiedzieć, na czym nam zależy. Teraz zależy nam na jak najlepszym przygotowaniu do pierwszych meczów, na jak najwyższej zdobyczy punktowej.

Prezes Jaroszewski mówił, że nowy trener otrzyma plan na letnie okienko transferowe. Czy pan już taki plan dostał, zaopiniował go w jakiś sposób?

Dużo na ten temat rozmawiamy, wiemy, że sytuacja jest teraz inna. W trakcie gry będzie kończył się sezon, 30 czerwca, ktoś będzie mógł stać się już zawodnikiem innego klubu. Natomiast jeśli chodzi o nowe rozgrywki mamy już parę nazwisk, które rozważamy, ale naturalnie zostanie to jeszcze moją tajemnicą.

Nawet pozycji pan nie zdradzi?

Nawet. Musimy obserwować i podejść do tego na spokojnie, skupić się na tych 12. kolejkach. One przyniosą wiele odpowiedzi. Mamy przygotowany plan na różne rozwiązania, może się okazać, że wcale nie będzie potrzeba wielu zmian, bo nasza gra będzie nas zadowalała. Ale tak, jak w każdym okienku, dopływ świeżej krwi jest jest jak najbardziej wskazany.

ROZMAWIAŁ SZYMON JANCZYK https://weszlo.com/2020/05/16/krzysztof ... iec-wywiad
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez novack 2020-05-29, 7:33 am

Jest taki skarb na dnie duszy polskiej zakopany, jak wierność sprawie z pozoru przegranej...
novack
 
Posty: 5702
Dołączył(a): 2006-08-06, 6:55 pm
Lokalizacja: Śródmieście

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez Tomcjo 2020-06-13, 7:10 pm

Podobno klubu nie stać na wartościowego trenera . Za to stać nas na wielu wuefistów którzy za darmo nie pracują . Jak by zsumować wydatki a przy okazji obciąć pensje tym co zatrudniają nieudaczników to może jednak Zagłębie może zatrudnić trenera który zna się na swojej pracy .
Tomcjo
 
Posty: 7039
Dołączył(a): 2005-07-30, 6:49 pm
Lokalizacja: AYR Scotland

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez August 2020-06-13, 7:12 pm

Tomcjo napisał(a):Podobno klubu nie stać na wartościowego trenera .

Podejrzewam, że nie tyle nie stać co porządny i szanujący się trener nie przyjdzie do tego burdelu
Divina favente clementia Romanorum imperator semper Augustus
August
 
Posty: 14656
Dołączył(a): 2005-04-19, 4:48 pm

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez Tomcjo 2020-06-13, 7:35 pm

Albo jeszcze inaczej . Przyjdzie tylko nie pozwoli sobą rządzić a niezależnego to u nas się boją bo wytknąłby im dyletanctwo .
Tomcjo
 
Posty: 7039
Dołączył(a): 2005-07-30, 6:49 pm
Lokalizacja: AYR Scotland

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez Tomcjo 2020-07-04, 9:38 am

Gdy po jednym ze słabych meczów Zagłębia zapytaliśmy trenera Krzysztofa Dębka, dlaczego zespół nie gra z taką agresją i tak blisko rywala jak w pierwszym po restarcie rozgrywek spotkaniu w Tychach, szkoleniowiec odparł, że zależy to od taktyki.

Jaką taktykę zaproponował drużynie trener, skoro przez pierwszy kwadrans meczu z Chrobrym Zagłębie było koszmarnie niestrawne? Chrobry szybko rozgrywał piłkę, to i szybko zapracował na gola.

Przez trybuny przetoczyła się wtedy fala krytyki, którą piłkarze z Sosnowca po raz ostatni słyszeli w takiej dawce, gdy kompromitowali się w meczu z Puszczą Niepołomice (3:5).
https://sosnowiec.wyborcza.pl/sosnowiec ... oxLoSoImg1
Tomcjo
 
Posty: 7039
Dołączył(a): 2005-07-30, 6:49 pm
Lokalizacja: AYR Scotland

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez Lars 2020-07-17, 6:12 pm

Lars napisał(a):To ja zacznę.

Wy pier da laj :czerwona: :czerwona: :czerwona:


Od 29 kwietnia bez zmian.
MOJE SERCE JEST CZERWONO ZIELONO BIAŁE
Lars
 
Posty: 2252
Dołączył(a): 2003-01-15, 9:34 am

Re: Krzysztof Dębek

Postprzez turku 2020-07-18, 7:16 pm

Lars napisał(a):
Lars napisał(a):To ja zacznę.

Wy pier da laj :czerwona: :czerwona: :czerwona:


Od 29 kwietnia bez zmian.

Historia zatoczyła koło
turku
 
Posty: 1269
Dołączył(a): 2007-04-21, 6:38 pm
Lokalizacja: Pogoń

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Piłka nożna

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: vega