Re: Radosław Mroczkowski - trener Zagłębia w sezonie 2019/20
Napisane: 2019-05-21, 6:39 amNie sposób pominąć stosunków interpersonalnych Mroczkowskiego w poprzednich klubach. Dla przykładu o konflikcie w Sandecji. W kontekście tego jestem bardzo ciekaw współpracy z Tomczykiem czy Stankiem:
Pierwszy taki konflikt? Rzecznik Sandecji Nowy Sącz odchodzi na życzenie trenera, a to może nie być koniec czystek...
W klubach - jak to w normalnych firmach - nie wszyscy się ze sobą lubią i czasami dochodzi do konfliktów. Nigdy jednak nie słyszeliśmy o większych zgrzytach na linii trener-rzecznik prasowy - aż do teraz, gdy w Ekstraklasie pojawiła się Sandecja Nowy Sącz. Wygranym tej wojny prawdopodobnie okazał się Radosław Mroczkowski.
Szkoleniowiec beniaminka od dłuższego czasu miał na pieńku z rzecznikiem klubu Marcinem Rogowskim, który pracę rozpoczął 1 marca. Nie potrwała ona zbyt długo. Rogowski na 99 procent niedługo odejdzie z klubu, w ostatnich dniach otrzymał wypowiedzenie. Pozbycie się go było życzeniem Mroczkowskiego.
Trudno ustalić, kiedy ten konflikt się zaczął, wiadomo jednak, że narastał od wielu tygodni. Według niektórych początek miał miejsce w związku z osławionymi testami Freddy'ego Adu. Rogowski dostał polecenie, żeby odebrać Amerykanina i przywieźć go do klubu. Trenerowi - od początku będącemu w całej sprawie mocno na "nie" - bardzo się to nie spodobało i od tego momentu nie ukrywał swojego złego zdania na temat rzecznika - również w obecności całej drużyny i ekipy Canal+ podczas kręcenia Turbokozaka z Maciejem Korzymem. Właśnie po tym wydarzeniu Rogowski na piśmie (!) poskarżył się prezesowi Grzegorzowi Haslikowi, żądając interwencji.
Przypomnijmy treść pisma:
"Informuję, że w dniu 1 sierpnia br., po treningu pierwszej drużyny Sandecji na stadionie był kręcony program przez stację Canal+ pt. "TURBOKOZAK".
W towarzystwie pierwszego zespołu, telewizji klubowej, kibiców, a co najgorsze ogólnopolskiej stacji Canal+ trener Radosław Mroczkowski w sposób niewybredny, a pisząc wprost, chamski, komentował moją pracę. Bardzo proszę o zwrócenie uwagi trenerowi na sposób odnoszenia się do mojej osoby, gdyż nie jestem jego chłopcem na posyłki. Jestem pracownikiem klubu, a nie trenera Mroczkowskiego.
Jeżeli trener ma uwagi do mojej pracy, może mi je przekazać w cztery oczy, albo w towarzystwie władz klubu, a nie przy udziale mediów i kibiców. To podważa autorytet zarówno mój jak i klubu. Taka bezczelna, niekulturalna forma komunikowania się trenera z moją osobą jest zresztą już normą. Bardzo proszę o zwrócenie uwagi na sposób odnoszenia się do mnie.
Bardzo proszę o poinformowanie mnie o sposobie załatwienia sprawy".
Klub jednak nie zareagował w żaden sposób, a gdy sprawa niedawno wyszła na światło dzienne, Mroczkowski się wściekł. Doszło do tego, że przed meczem z Termaliką zagroził, że nie pojawi się na konferencji prasowej jeśli prowadzić będzie ją Rogowski. Presja podziałała, konferencję poprowadził rzecznik Termaliki. Rogowski siedział na sali wśród dziennikarzy...
To jednak nie był koniec. Niedługo potem Sandecja postawiła rzecznikowi ultimatum: albo przeprosi trenera, albo straci posadę. Rogowski nie zamierzał przepraszać, więc plan był taki, żeby go nie zwalniać, tylko zdegradować na stanowisko redaktora mediów klubowych w celu uniknięcia medialnej zadymy. Nie wyszło. Mroczkowski nie chciał odpuścić, postawił sprawę jasno i dopiął swego.
Na jednym z ostatnich treningów doszło do kuriozalnej sceny. Kurier na oczach wszystkich przywiózł kwiaty dla trenera z liścikiem o treści "Wybacz mi". Oczywiście podejrzenie miało paść na Rogowskiego, ale to nie on zamówił bukiet, tylko ktoś z drużyny. Miało być śmiesznie. I było, choć nie dla wszystkich.
Czy naprawdę mogło chodzić tylko o przywiezienie Adu? Gdy podpytaliśmy osoby wtajemniczone, usłyszeliśmy, że to raczej tylko pretekst. Mroczkowski generalnie ma opinię osoby, która lubi znęcać się nad ludźmi, a gdy wyczuje u kogoś słabość, nie ma przebacz. To dość zaskakujące, bo wcześniej sprawiał on raczej wrażenie osoby o łagodniejszym charakterze. Jego sportowe zasługi są bezdyskusyjne, wielki sukces osiągnięto w dużej mierze dzięki niemu, jednak nie ulega wątpliwości, że w Sandecji ma on znacznie mocniejszą pozycję niż normalnie trener w klubie. Wcześniej bez żadnych konsekwencji otwarcie skrytykował dyrektora sportowego Arkadiusza Aleksandra, mówiąc dla Sportowych Faktów: - Jest z nadania miasta. Wzięli go, bo trudno znaleźć w Nowym Sączu kogoś innego.
Kpił też z prezesa odnośnie Adu: - Prezes mówi, że to marketing... równie dobrze moglibyśmy Chomontka ściągnąć.
Miasto jest właścicielem Sandecji, a prezes Haslik, oględnie mówiąc, bardzo liczy się ze zdaniem trenera. To zły znak dla opiekuna rezerw sądeckiego klubu Roberta Kubieli, który może być kolejną ofiarą "na życzenie". Mroczkowski chce teraz jego odejścia. Powód? Wersja kuluarowa jest taka, że Kubiela podpadł ściągnięciem w trakcie meczu syna Dariusza Gęsiora, który potem zadzwonił z pretensjami do swojego kolegi. Resztę możecie sobie dopowiedzieć...
Kolejny raz przekonujemy się, że Sandecja to naprawdę bardzo specyficzny klub, tyle że ostatnie dobre wyniki trochę przypudrowały kwestie pozaboiskowe.
http://www.2x45.info/aktualnosci/52134/ ... c-czystek/
Pierwszy taki konflikt? Rzecznik Sandecji Nowy Sącz odchodzi na życzenie trenera, a to może nie być koniec czystek...
W klubach - jak to w normalnych firmach - nie wszyscy się ze sobą lubią i czasami dochodzi do konfliktów. Nigdy jednak nie słyszeliśmy o większych zgrzytach na linii trener-rzecznik prasowy - aż do teraz, gdy w Ekstraklasie pojawiła się Sandecja Nowy Sącz. Wygranym tej wojny prawdopodobnie okazał się Radosław Mroczkowski.
Szkoleniowiec beniaminka od dłuższego czasu miał na pieńku z rzecznikiem klubu Marcinem Rogowskim, który pracę rozpoczął 1 marca. Nie potrwała ona zbyt długo. Rogowski na 99 procent niedługo odejdzie z klubu, w ostatnich dniach otrzymał wypowiedzenie. Pozbycie się go było życzeniem Mroczkowskiego.
Trudno ustalić, kiedy ten konflikt się zaczął, wiadomo jednak, że narastał od wielu tygodni. Według niektórych początek miał miejsce w związku z osławionymi testami Freddy'ego Adu. Rogowski dostał polecenie, żeby odebrać Amerykanina i przywieźć go do klubu. Trenerowi - od początku będącemu w całej sprawie mocno na "nie" - bardzo się to nie spodobało i od tego momentu nie ukrywał swojego złego zdania na temat rzecznika - również w obecności całej drużyny i ekipy Canal+ podczas kręcenia Turbokozaka z Maciejem Korzymem. Właśnie po tym wydarzeniu Rogowski na piśmie (!) poskarżył się prezesowi Grzegorzowi Haslikowi, żądając interwencji.
Przypomnijmy treść pisma:
"Informuję, że w dniu 1 sierpnia br., po treningu pierwszej drużyny Sandecji na stadionie był kręcony program przez stację Canal+ pt. "TURBOKOZAK".
W towarzystwie pierwszego zespołu, telewizji klubowej, kibiców, a co najgorsze ogólnopolskiej stacji Canal+ trener Radosław Mroczkowski w sposób niewybredny, a pisząc wprost, chamski, komentował moją pracę. Bardzo proszę o zwrócenie uwagi trenerowi na sposób odnoszenia się do mojej osoby, gdyż nie jestem jego chłopcem na posyłki. Jestem pracownikiem klubu, a nie trenera Mroczkowskiego.
Jeżeli trener ma uwagi do mojej pracy, może mi je przekazać w cztery oczy, albo w towarzystwie władz klubu, a nie przy udziale mediów i kibiców. To podważa autorytet zarówno mój jak i klubu. Taka bezczelna, niekulturalna forma komunikowania się trenera z moją osobą jest zresztą już normą. Bardzo proszę o zwrócenie uwagi na sposób odnoszenia się do mnie.
Bardzo proszę o poinformowanie mnie o sposobie załatwienia sprawy".
Klub jednak nie zareagował w żaden sposób, a gdy sprawa niedawno wyszła na światło dzienne, Mroczkowski się wściekł. Doszło do tego, że przed meczem z Termaliką zagroził, że nie pojawi się na konferencji prasowej jeśli prowadzić będzie ją Rogowski. Presja podziałała, konferencję poprowadził rzecznik Termaliki. Rogowski siedział na sali wśród dziennikarzy...
To jednak nie był koniec. Niedługo potem Sandecja postawiła rzecznikowi ultimatum: albo przeprosi trenera, albo straci posadę. Rogowski nie zamierzał przepraszać, więc plan był taki, żeby go nie zwalniać, tylko zdegradować na stanowisko redaktora mediów klubowych w celu uniknięcia medialnej zadymy. Nie wyszło. Mroczkowski nie chciał odpuścić, postawił sprawę jasno i dopiął swego.
Na jednym z ostatnich treningów doszło do kuriozalnej sceny. Kurier na oczach wszystkich przywiózł kwiaty dla trenera z liścikiem o treści "Wybacz mi". Oczywiście podejrzenie miało paść na Rogowskiego, ale to nie on zamówił bukiet, tylko ktoś z drużyny. Miało być śmiesznie. I było, choć nie dla wszystkich.
Czy naprawdę mogło chodzić tylko o przywiezienie Adu? Gdy podpytaliśmy osoby wtajemniczone, usłyszeliśmy, że to raczej tylko pretekst. Mroczkowski generalnie ma opinię osoby, która lubi znęcać się nad ludźmi, a gdy wyczuje u kogoś słabość, nie ma przebacz. To dość zaskakujące, bo wcześniej sprawiał on raczej wrażenie osoby o łagodniejszym charakterze. Jego sportowe zasługi są bezdyskusyjne, wielki sukces osiągnięto w dużej mierze dzięki niemu, jednak nie ulega wątpliwości, że w Sandecji ma on znacznie mocniejszą pozycję niż normalnie trener w klubie. Wcześniej bez żadnych konsekwencji otwarcie skrytykował dyrektora sportowego Arkadiusza Aleksandra, mówiąc dla Sportowych Faktów: - Jest z nadania miasta. Wzięli go, bo trudno znaleźć w Nowym Sączu kogoś innego.
Kpił też z prezesa odnośnie Adu: - Prezes mówi, że to marketing... równie dobrze moglibyśmy Chomontka ściągnąć.
Miasto jest właścicielem Sandecji, a prezes Haslik, oględnie mówiąc, bardzo liczy się ze zdaniem trenera. To zły znak dla opiekuna rezerw sądeckiego klubu Roberta Kubieli, który może być kolejną ofiarą "na życzenie". Mroczkowski chce teraz jego odejścia. Powód? Wersja kuluarowa jest taka, że Kubiela podpadł ściągnięciem w trakcie meczu syna Dariusza Gęsiora, który potem zadzwonił z pretensjami do swojego kolegi. Resztę możecie sobie dopowiedzieć...
Kolejny raz przekonujemy się, że Sandecja to naprawdę bardzo specyficzny klub, tyle że ostatnie dobre wyniki trochę przypudrowały kwestie pozaboiskowe.
http://www.2x45.info/aktualnosci/52134/ ... c-czystek/
Termin i miejsce do ustalenia drogą PW.