jackie57 napisał(a):Zaprzyjaźniony klub niekoniecznie okaże nam litość.
Obawiam się, że jest jeszcze gorzej. Ten mecz, to zdaje mi się być swoistym testem. Jeżeli D. MIoduski wprost nie nakaże inaczej - to jak pisałem przed Lechem, R. Sa Pinto nie bierze jeńców, nie zatrzymuje się z byle powodu, teraz domaga się stabilizacji i cementowania żelaznej brygady i tylko to będzie go interesować. Możliwa jest więc nawet dwucyfrówka. Jeżeli jej nie będzie - to raczej wyraźny dowód, że interweniował D. Mioduski, by jej nie było; to jednak też nie za ciekawa opcja, bo to znak, że jednak D. Mioduski chce farmę przejmować, choćby w samej szkole, ale jednak wyraźnie związanej: skoro oszczędza Zagłębie przed pogromem, to znaczy, że zależności jest pewien i/lub jest ona dla niego ważna.
Najmniej prawdopodobne, niestety, jest coś, co byłoby najłagodniejsze, najbardziej potrzebne Zagłębiu: prawdziwie przyjacielska przychylność, bezinteresowna, czyli raczej nie należy się spodziewać.
Jeszcze po stronie Zagłębia. Cóż, na pewno jest realne, że będą chcieć zmyć blamaż i zawalczą. Niemniej - od dłuższego czasu wiadomo, że na granicy możliwości czy nawet ponad nią to nawet jedną połowę im trudno, więc po zrywie znów najprawdopodobnie by było "jak zawsze", bo nie dadzą rady. Zarząd - oczywiście nie jest w stanie teraz nic. Jakieś sensowne nadzieje - to tylko z trenerem chyba obecnie do wiązania. Sposób na Lecha wymyślił nie najgłupszy, ciekawy - i w I połowie ponoć to nieźle funkcjonowało. Zagrać za nich jedna nie może, więc trzeba się jednak liczyć, że summa summarum Zagłębie nie zrobi sensacji, choć oczywiście człowiek by im jej życzył.