Tadeusz Wisniewski napisał(a):Tego nie zakładałem ale Koledzy August & Blajpios -będzie się bardzo zle
czuli w Czerwcu - to by było na tyle - trochę optymizmu nie jest żle.
Pozdrawiam
Tadeusz
Przyznam, że zmartwił mnie głos Kolegi Tadeusz Wisniewski - choćby dlatego, że jest groźnym alertem. Jeżeli Naczelny Optymista na tym Forum zaczyna na poważnie liczyć się ze spadkiem, to cóż powiedzieć? To już naprawdę poważne ostrzeżenie, jeżeli "wieczni optymiści" odpuszczają. Nawet, jeżeli pisze Kolega Tadeusz Wisniewski, że nie zakłada tego spadku, to już jednak go ewidentnie przewiduje jako scenariusz czerwcowy. Fakt, oczywiście i dla mnie będzie źródłem smutku spadek Zagłębia i będę się po nim źle czuł przy jakimkolwiek spadku, nawet jeżeli będzie on honorowy. Tyle, że taki, przy którym Ekstraklasa zasmuci się, zatęskni, że już Zagłębia nie ma - to jeszcze nie najgorszy spadek, jeszcze nie rujnujący marki. Mocnym zaś ciosem w markę, mocno destrukcyjnym, przypomnę - będzie spadek, który będzie przez Ekstraklasę przyjęty z ulgą, albo bez jakiegoś żalu, jak zmiecenie liści na jesieni. Wtedy - czuć się będę także bardzo źle, jeszcze bardziej rzecz jasna i smutny będę jeszcze bardziej - nic tu nie będzie zmieniać fakt, że dawno przed tym przestrzegałem.
Mecz z lubińskim Zagłębiem - jest ważnym, przełomowym punktem w walce o uniknięcie tego ostatniego, najgorszego scenariusza. Owszem, jeszcze nie jest ostatnim gwoździem do trumny ewentualna dzisiejsza przegrana - ale mocno pcha w kierunku sytuacji, że Zagłębie usadowi się nie tylko jako "czerwona latarnia", ale wręcz jako czerwona latarnia jaskrawa, wrzeszcząca swym odstawaniem, tzw. "outsider" par excellance. Zwłaszcza, gdyby nastąpiła podłamka - a wielkie szanse ku temu są, bo potem spotkania, w których o zwycięstwo będzie co najmniej 2 razy trudniej, niż w dzisiejszym meczu.
Uratowanie się zaś od spadku - też jednak nie jest jednoznaczne. To znaczy - w każdym wypadku będzie to źródło radości. Tyle, że nie euforii, natomiast wręcz z jakimś elementem smutku, to będzie uratowanie znowu w stylu rozpacznym, bez zmian rozwojowych co do Centrum Decyzyjnego, co do postawienia profesjonalnego Klubu, co do planów przyszłościowych, co do ludzi, którzy byliby w stanie prowadzić politykę rozwojową.
Tu zresztą, przypomnę po raz n-ty - trzeba widzieć główne punkty do oceny. Rozumiem, jaki wpływ może mieć zawiedziona miłość, bo niektórzy piali peany co rusz przy trenerze D. Dudku - i to podwójnie zraniona miłość, bo jeszcze w dodatku do GKS-u Katowice poszedł: ale nie ośmieszajmy się teraz podnosząc tu na Forum jedynie jego błędy jako przyczyny utraty punktów w początku sezonu i nie widząc żadnego pozytywu w jego pracy. Owszem, także dostrzegałem to na bieżąco i dziwiłem się, że tak reaguje, choćby szczególnie przy meczu z Legią. Jednak i wtedy wstrzymywałem się z opinią i teraz nie rozstrzygam. Pamiętajmy jednak, że z Legią nie mógł grać V. Sanogo z racji umów, więc wtedy (nie było też jeszcze S. Pawłowskiego) - naprawdę nie bardzo miał kto strzelać. Podobnie w innych meczach. Natomiast jako były obrońca, wręcz mógł nie wyobrażać sobie, że aż takie błędy porobią w obronie obrońcy, że nie dowiozą dobrego wyniku. Niemniej, fakt, to jednak były raczej błędy powodujące stratę punktów, tu mam podobne zdanie, że cóż, ryzyko podjęte i przegrana. Jednak też - pamiętajmy, że wtedy też jeszcze na lewej stronie nie było P. Mràza, młody T. Puchacz po części zahukany po części słaby - naprawdę była jeszcze gorsza sytuacja kadrowa i to raczej nie z powodu błędów trenera takie dziury kadrowe. Najgorsza sytuacja faktycznie na lewej obronie - tak że trener próbował zgodnie nawet z podpowiedziami tu z Forum wziętymi, A. Banasiaka. Co prawda za chwilę to samo Forum, które proponowało tam A. Banasiaka (ja samemu, choć wcześniej jeszcze inaczej sugerowałem, choćby z R. Pietrzakiem, widziałem jakąś szansę) — oto po jednym meczu zrugało zawodnika za grę a potem i trenera za... pomysł przesunięcia go na tę pozycję. Tak więc - choćby ta kiepska sytuacja kadrowa, to wg obecnej sekwencji wypowiedzi: faktycznie nie jest przyczyną straty tych punktów, jedynie błędy trenera? Doprowadzenie do takiej sytuacji kadrowej, to nie jest przyczyna? Na pewno tromtadrackie wypowiedzi o sile Zagłębia, które wróciło na "należne sobie" miejsce w Ekstraklasie i będzie w pierwszej "ósemce" - to nie były przyczyny?
Tak więc - nie dawajmy się wpuszczać znów w kanał, że znajdzie się w jakikolwiek sposób i pośród kogokolwiek winnego, byle nie ruszyć do żadnej refleksji nad "Centrum Decyzyjnym"! Dla jasności, by ktoś nie wyskoczył z kolei z przekabaceniem mojej wypowiedzi i fałszywym sprowadzeniem do absurdu, to napiszę kolejny raz jasno. Tak, jestem za rozważeniem i tej współwiny trenera w postaci jego błędów z początku rundy. Tyle, że należy to zrobić w sprawiedliwym kontekście, czyli pamiętając, że miał gorszą sytuację kadrową i pamiętając o pozytywach — no a nade wszystko: nie zapominając, że te błędy, jeżeli były, to były tylko współprzyczyną i to chyba nie głównym nurtem przyczyn. Do prawdziwej radości, bez towarzyszącego smutku na koniec sezonu potrzeba mi więc nie tylko uratowania się przed spadkiem — ale też wyraźnych kroków do przodu w perspektywicznym patrzeniu i prorozwojowym zarządzaniu w Centrum Zarządzania w Zagłębiu. Inaczej - to nawet uratowanie przed spadkiem będzie tylko radością ograniczoną, choć autentyczną.
Co jeszcze napisać tu? Hm. W perspektywie meczu samego - już pisałem, że to przełomowy mecz. Albo bardzo pogorszy sytuację (także w wypadku remisu), choć jeszcze nie będzie ostatecznym przybiciem wieka do trumny — albo mocno podbuduje nadzieje.
To dopiszę jeszcze. Faktycznie, póki co, jeżeli chodzi o ten mecz, pełna mobilizacja powinna być. Mam jeszcze taką żywą nadzieję: choćby fuksem strzeloną bramką, to wygra Zagłębie Sosnowiec - a może nawet wyraźnie! Towarzyszący temu zdrowy rozsądek, świadomość pełna sytuacji - to dodatkowy pozytyw, w perspektywie dłuższej niż jeden mecz. Teraz jednak - już tylko ten mecz się liczy, podejmowany z nadziejami.