przez Blajpios 2018-08-22, 7:31 pm
No, cóż, pojawia się trochę głosów: musi być wygrana. Jakby to napisać? Obawiam się - jeżeli to jest tak trochę "na modłę buńczucznych wypowiedzi słynnego listu odpowiedzi kibiców Legii (zaimponowali i nakręcili przez to Kibiców Zagłębia). Niemniej tam, gdzie emocjonalnie nie dają się Koledzy temu "przykładowi" podpuszczać, tylko w ramach sensowności utrzymują te wypowiedzi: to są jak najbardziej słuszne. Faktycznie - co zresztą było tu od początku ligi podkreślane, jeszcze gdy spodziewano się, że nie będzie blamażu i w wypadku Legii karygodności występków w Europie - to tak się kalednarz układał, na początku silne zespoły i potem ze słabszymi konieczność zwycięstw. Nic nowego więc, faktycznie widać, że jest konieczność teraz wygranych. Zagłębie naprawdę kiepsko zacząło. Owszem, trzy punkty - ale reszta same porażki! Nie przełamanie tego - faktycznie może oznaczać, może nie zepchnięcie, ale mocne popchnięcie Zagłębia ku otchłani.
Co więcej - bynajmniej nie jest tak, że nie ma powodów drżeć. Faktycznie, jak ktoś napisał, Śląsk jest słaby (skończyła się magia T. Pawłowskiego, to co J. Urban mówił, okazuje się prawdą, ten zespół nie ma też podstaw a zaplecze miejskie jeszcze bardziej niejasne jak Zagłębia i nie tak jednoznacznie za, jak u A. Chęcińskiego) — ale przynajmniej ma zawodników umiejących strzelić bramkę, ba, nawet napastników, choć bardzo rzadko to czynią. W Zagłębiu - są powody do obaw.
Natomiast - gdzie widzę podstawy do optymizmu?
Może zaskoczę, ale kilka jest. Najpierw - na mniejszą skalę, ale Zagłębie już było w podobnym punkcie w tej rundzie. To był mecz z Pogonią. Zespół został ustawiony jednak - nie ważne, czy bolą zęby od patrzenia. Zanalizowano dobrze: 3 punkty na pierwszym miejscu. Zrealizowano. Stąd mówię - jest to podstawa jakaś do nadziei, może nawet optymizmu.
Druga rzecz - oczywiście, że razi brak skuteczności. Również - jak słusznie napisali w weszlo, choć nie przepadam za tymi gburami ekscytującymi się jak zapachem własnych wiatrów własnym grubiaństwem i chamstwem: ta akcja bramkowa na Legii była piękna, tyle że slow motion, faktycznie. Mimo wszystko - trochę w tym upatruję nadziei. Inaczej pisząc - w pewnej sensowności działań trenera. Niektórzy znów tu próbowali robić z T. Puchacza kozła ofiarnego, niesłusznie, jakkolwiek doświadczenia brakło przy drugiej bramce dla Legii, doświadczony legionista go przewiózł, bo mając dwóch za plecami warszawiaków, w końcu poleciał tam, gdzie jego podstawowa pozycja, na lewo i legionista spokojnie zagrał do napastnika. Cóż, wciąż młody, na błędach będzie się uczył jeszcze długo - ale jednak zrobić go winowajcą przegranej z Legią, to już przesada. Tymczasem - faktycznie, nie pamiętam, bodaj z Piastem - to przykro było patrzeć, przegrywał z kretesem. Wycofał więc na dwa mecze D. Dudek zawodnika. Jednak - teraz spróbował znów. Jeżeli Zagłębie ma bowiem jakiegoś rozwojowego na lewej obronie, to czy jest to Udovicić? Który ile razy był obnażany jako kiepski obrońca, w zasadzie nie obrońca? - przypomnijcie sobie. Czy może tym rozwojowym na lewej obronie jest Malheiro? Ktokolwiek inny? Rozwojowy jest tylko ewent. T. Puchacz. Dlatego piszę - tu jest jedna podstawa do nadziei: trener jednak cierpliwie wraca do pewnych koncepcji. Trochę to współgra z tym, co w wywiadzie dzisiejszym M. Jaroszewski powiedział: trzeba na młodych naciskać, niech się rozwijają - i trzeba stworzyć im nacisk ze strony starszych, to najlepszy doping do rozwoju.
Drugim punktem nadziei związanym z trenerem jest - prawdopodobnie - wspomniana już zdolność dostosowania do sytuacji. Nie ulega podpuszczaniu, że "grajcie inaczej, ładnie, nie marnie dla widoku". Koncentrować się mają tam, gdzie są realne szanse - na zwycięstwie; oraz: na najlepszym możliwym wyniku wobec bezpośrednich rywali w walce o uniknięcie spadku.
Trzeci punkt - że jednocześnie przy tym nie trafi pewnej fantazji. Nie tylko, że z Lechem czy Legią nie zamknęli się - ale próbowali czasem rozgrywać. Jednocześnie - przy szukaniu różnorodności, wprowadzaniu różnych zawodników. Ująłbym to nawet - trener myśli, jak tymi kartami mieszać i rozgrywać. Ba! Nawet w którymś momencie - bo jednak szansa była - przeszedł na coś w rodzaju gry 3 obrońcami. Tyle płaczu, że to ponoć nie w stylu charakteru narodowego gry Polaków - jednak próbuje. Także inne roszady. Myślę, że z takim nastawieniem: nawet jak najlepsi sprawią lanie (vide Lech) - to czegoś właśnie wtedy, z najlepszymi, się nauczą. Nie musi procentować ta nauka z czołówką. Jednak wprowadzona różnorodność, pewien rozmach - gdy zaprocentuje przy średniakach, to może dawać zwycięstwo.
Tak więc, choć nie jest tak, że nie należy się mocno koncentrować i obawiać przed Śląskiem i Arką - to jednak chyba są też podstawy do optymistyczniejszego patrzenia. Tymczasem faktycznie, te mecze, to jak mecze o 6 punktów plus o uplasowanie się w środowisku nie dna tej ligi.