W nawiązaniu do wpisu Kolegi bolo73.
Cieszę się, że w gruncie rzeczy chyba nasze stanowiska są dość bliskie. Nawet więc, jeżeli byśmy nie zdołali całkiem "ujednolicić opinii" - to i tak nie będzie źle. Choć ufam, że uda się bardziej z tym zrozumieniem - bo i ja w skierowanej do mnie wypowiedzi z radością znalazłem sensowne ujęcie, w którym widzę dużo racji. Choćby i to, że nie można pogorszyć jakości przygotowań przez taki mecz towarzyski - jak również to, co odnosi się do znaczenia walki do końca, tworzenia zespolonej w walce o wspólne cele drużny itp.
Jako wstęp zaś do mojej odpowiedzi - uwypuklę tylko jeden fragment, ale piszę w nawiązaniu do całości.
bolo73 napisał(a):(..)A tak to pojechali tam na wycieczkę, podreptali na zielonej murawie, wypili po piwku, zjedli po kiełbasie i wrócili do Sosnowca. Wycieczka się udała. (...)
Hm. No, właśnie. Dla mnie to zdanie brzmi, jest zamierzone - wręcz jako poważne oskarżenie. Tymczasem ja zapytam - no i co w tym takiego złego zrobili, że przyjacielsko pojechali uczcić jubileusz zaprzyjaźnionego klubu? Kiedyś funkcjonowało oprócz sparingów ("gier kontrolnych") pewne określenie i prawie że rozuróżniano trochę jedno od drugiego. Mianowicie: "mecz towarzyski" - oprócz sparingu, jakkolwiek zasadniczo to pojęcia były bliskie, czasem wręcz zamienne. Dlaczego więc nie można było tak towarzysko właśnie zagrać jednego sparingu, akurat nie nastawiając się na grę "na zabój"? Cóż, nawet jeżeli Wojkowice były szczęśliwe dostając 10-0, to to łatwiejsze do wyobrażenia, że szczęśliwi byli - bo dla nich naturalnie Zagłębie to ten "większy klub ich własny, ich regionu". Czyli to trochę jakby I zespół wygrał z rezerwami, jak strzelali te 10 bramek, to jakoś tam "nasi" strzelali. W tym wypadku - trochę inaczej.
Przede wszystkim - nie wiemy, jakie były umowy, na czym zależało komu. Dla mnie bardzo naturalne byłoby, gdyby jednak w Przemyślu nie chcieli dostać 10 bramek i na jubielusz stulecia stać się mięsem armatnim, bo jakieś tam Zagłębie przygotowuje się na maxa do I ligi (w tym też duchu porównywałem z Legią, nie zaś obecnie jaką mają siłę, tylko z pytaniem, czy naprawdę na jubileusz 100-lecia, który już był ponoć, faktycznie w Sosnowcu wszyscy kibice chcieliby i się cieszyli, gdyby zaprzyjaźniona Legia przyjechała i złoiła skórę 5-0? jak napisałem - z takiego łomotu cieszyliby się ludzie jedynie chyba, gdyby zobaczyli bramki, których inaczej nie mają szans zobaczyć, gdyby przyjechali zawodnicy np. Realu czy Barcelony, których kibic w Sosnowcu nie ma szans zobaczyć, ocyzwiście nie licząc Paulinho, bo on już w Sosnowcu grał).
Tak więc, "napiszę nieskormnie" - nie dałem się natomiasat jeszcze zwariować temu szalonemu parciui, profesjonalizm, ładuj 10-0 jak możesz zawsze i wszędzie. Dla mnie - to właśnie obciach, jak chamiory, co łażą w skórze i z kastetami, demonstrując niby swą siłę, bo rozwalą kiosk po drodze. Tu znów może - a może nie - trochę się różnimy. Jak napisałem bowiem poprzednio - co innego tam, gdzie faktycznie jest to do czegoś potrzebne, zabezpieczenie np w walce o punkty lepszej pozycji. Tak samo - nawet w sparingu, gdzie nie ma tej okoliczności jubileuszu, umawiamy się, że na maksa to sparing, nie towarzyski, czyli słabsi zyskują w grze obronnej, silniejsi w skuteczności. Sądzę, że F. Smuda mówił głównie o takich ligowych sytuacjach. Tu w tym meczu - nawet gdyby np. po przystanięciu na 3-0 Czuwaj się zerwał i strzelił jakieś bramki, to myślę, że więcej pożytku szkoleniowego byłoby z takiej sytuacji i z tego, czy umieliby się na nowo pozbierać i skontrolować mecz, opanować sytuację - niż z z dołożenia kolejnych na 6-0. Jakkolwiek, powtarzam, zależy też dużo od umowy między klubami, ale dla mnie właśnie to było profesjonalizmem, że nie pojechali zbić miejscowych na kwaśne jabłko, żeby najmłodsi ich kibice się popłakali, w ramach świętowania jubileuszu. Dręczenie drugiego człowieka, słabszego, upokarzanie dla upokorzenia dla mnie zawsze jest buractwem co najmniej, gdy niekonieczne. Powtarzam - nawet w zwykłym sparingu z okręgówką, gdy chodzi tylk o sparing, to co innego; tak samo w rozgrywce na punkty. Natomiast, że w cyklu kilku sparingów jeden był bardziej meczem towarzyskim, nie zmasakrowano gospodarzy, żeby poczuli, że czcimy ich jubileusz - to naprawdę chyba nie położy przygotowań do sezonu, tym bardiej, że mogli inne kwestie przy okazji trenować, nieprawdaż?
To takie moje podsumowanie stanowiska i dzięki za dyskusję serio, na jakiś temat. Pozdrawiam.