zawil napisał(a):Jak tak czytam to wszystko to aż mi się nie chce wierzyć. Była szansa, bo sponsor chciał ufundować nam tą maskotkę. Klub nie musiał wykładać pieniędzy z budżetu. A więc, skoro takich szans sami nie chcemy wykorzystać, odwołując się tu do słabej postawy zespołu, pracy trenera czy choćby lepszego wykorzystania pieniędzy klubowych (co jest absurdalnym argumentem bo jak napisałem to sponsor ją by finansował a nie klub) to już pomijając kwestię wyglądu tej maskotki to obawiam się odmawiając teraz temu sponsorowi sami zamykamy sobie drogę na przyszłość, bo skoro teraz nie chcemy skorzystać z tego to w przyszłości napewno nie będą już więcej nas brać pod uwagę jeśli chodzi o sponsoring. Natomiast jeśli chodzi zaś o samą maskotkę, to żeby chociaż co drugi tu z piszących zaproponował jakiś pomysł lub projekt, a nie tylko negował nadesłane i samą idee tego pomysłu to mogło by to wyglądać zupełnie inaczej. Kończąc, chciałbym tylko zaznaczyć swoje rozczarowanie takim podejściem do sprawy. Mimo iż uważam, tak jak dzisjaj przybyli kibice, że "maskotka 3 punktów nie zdobędzie" to z drugiej strony napewno lepiej jak by była, zachęcając kibiców do dopingu i stanowiła pewnego rodzaju część zachęty dla rodzin przychodzących z dziećmi niż ma jej nie być wcale. Natomiast sprawa gry i postawy zespołu to druga kwestia i nie powinno się jej wiązać z maskotką.
Cóż, jeżeli Kolega tak przytomnie zauważał sytuację ze sponsorem - to już krok był do tego, by zadbać o nie zrażenie sponsora, tylko spowodowanie, że doceni, iż nie chce się szastać jego pieniędzmi na sprawy jeszcze nie do końca przemyślane, zdecydowane, które potem na lat co najmniej kilkanaście będą pokutować. Zgodzić się mogę z Kolegą więc jedynie częściowo: tak, słusznie, nie byłoby dobrze, gdyby sponsor odszedł sponiewierany, zniechęcony, odrzucony. Wszystko to jednak to jedynie sprawa techniczna, taktyczna - rozegrania elementu. Nie może ona jednak przeważać kwestii stretegicznych. Czy lepiej by było, gdyby teraz powstała maskotka, która będzie zalegać magazyny, która nie zyska przychylnego nastawienia kibiców. Tu zaś było jeszcze więcej - dodatkowo, to te projekty naprawdę nie były powalające. Czy warto marnować pieniądze sponsora i czy to nie odpychałoby go jeszcze bardziej. Czy będzie zbudowany postawą więc kibiców nie chcących maskotki i wzrośnie jego chęć - czy też przeciwnie, poczuje się odrzucony, to w dużej mierze zależało od tego, co zostanie uwypuklone.
Wyżej napisałem, że to kwestia strategii. Jeszcze od innej strony warto naświetlić sprawę, nie mniej istotnej. Sprawa rozgrywa się bowiem przy konieczności wybrania: perspektywa maskotki, misiaczka-pluszaka, przytulajki - czy też totem, znak? Maskotki jako przytulajki, bynajmniej niekoniecznie muszą ekscytować kibiców. Choć oczywiście, marketingowo jakoś to idzie, sprzeda się, tak jak długopisy z logo firmy itd. Takie można co roku nowe wymyślać... Nie wydaje mi się jednak, że to "już na ten czas" w Polsce w ogóle, co dopiero w Zagłębiu. Jeszcze sektor pamiątek nie jest chyba na tyle rozwinięty. A jeżeli nawet już jest - to nie wiem, czy to akurat jest nadające się do takiego "powszechnego sondażu". Ot, ktoś decyduje i tyle. Właśnie to było widać, gdy okazało się, że entuzjazmu wśród kibiców wielkiego nie było... Co innego natomiast - totem, znak. Coś, co jest choćby lwem dla hokejowego Zagłębia, co jest wawelskim smokiem dla Wisły i inne tym podobne. To już nie jest kwestia na sezon, to nie jest przytulanka, to jest swego rodzaju mobilizator, jak woje od średniowiecza (a nawet od zarania dziejów) po współczesne czasy mieli chorągwie, sztandary, zawołania i tym podobne (z tego wywodzą się herby szlacheckie, wiele więcej niż logo). Sądzę, że taka perspektywa bardziej może zagrzać kibiców - ale to nie jest na rok, jak napisałem, więc nie robi się w trzy tygodnie, byle zdążyć przed jednym meczem z Górnikiem. Owszem, taki mecz jest dobrą granicą terminu - ale dopiero wtedy, gdy wcześniej jest to przygotowane jak trzeba! Nie zaś w pośpiechu. Taki znak - musi wypływać też jakoś z historii. Dlatego pisałem - najlepiej to odłożyć. Najlepiej - by do stu lat tej historii sięgało, by był to motyw przewijający się przez te czasy. Ktoś słusznie dodał - dobrze by było, by sięgnięto te treści regionalne (Bóbr Dąbrowiak), też zresztą sugerowałem, by przejrzeć publikację Symbole Zagłębia powstałą po którejś Sesji Zagłębiowskiej. Trzeci zaś nurt pożądany: to odniesienie do triumfów, przynajmniej triumfów charakteru, zwycięskich bitew. Czwarty zaś - to zakorzenienie w jakimś wydarzeniu, symbolicznej scenie. Najlepsze by było, by wszystkie te nurty były zawarte. Jakkolwiek, zgadzałem się, że może być choćby jeden, czyli zaczerpnięcie w konkretnym zdarzeniu, nawet jeżeli bez odniesień stuletnich. Stąd - mógłby być łabądź, który przefrunął nad Stadionem po powrocie do I ligi - mógłby to być ten psiak co wtargnął. Jednak, poprzez brak "patyny stulecia", słaby element "zwycięstwa i zwycięstwa hartu ducha" - to jednak nie są to jeszcze koncepcje porywające. Są to na razie - koncepcje możliwe, "kandydatki". Potrzeba, by przyszedł proces "utożsamienia się z nimi". Dlatego - danie sobie jeszcze trochę czasu, bynajmniej nie jest złym, przeciwnie, uważam to za dobrą drogę, sam to postulowałem. Byle to nie znaczyło, że w ogóle się odłoży "ad acta". Chodzi mianowicie o to, by lepiej przygotować akcję, by wybrać symbol, mobilizator, który może służyć przez lata. Potem dopiero niech pójdą "maskotki jednosezonowe". A jeżeli - z drugiej strony - tak się okaże, że jednak pójdzie sprawa "ad: to też dobrze; pokazane zostanie wtedy, że jeszcze idea "totemu" się nie zakorzeniła, dobrze więc, że nie zrobiono jej na siłę, bo byłaby to jedynie "maskotka sezonowa".