A to ciekawe. Wychodzi na to, ze krucho z kasą i w Radzionkowie.
Tak gra lider. Do końca! Czwarty wiosenny mecz "Cidrów" i czwarte zwycięstwo. Po raz kolejny zadecydowała o tym bramka zdobyta w doliczonym czasie gry.
Kibice pogodzili się już ze stratą punktów, gdy Jacek Wiśniewski zdecydował się na ostatnią szarżę. Wpadł w pole karne, przepchnął piłkarza Olimpii i wyłożył piłkę Tomaszowi Foszmańczykowi. - Jak Brazylijczyk! - żartował "Wiśnia". - Nie układał nam się ten mecz, ale na tak dziurawym boisku naprawdę trudno o piękne akcje - podkreślał.
Piłkarze z Radzionkowa zagrali w koszulkach z zaklejonym logo sponsora - firmy Tomasza Barana, prezesa, którego jeszcze nie tak dawno nie mogli się nachwalić. - Bez komentarza - odpowiadał trener Rafał Górak. Rozmowni nie byli też piłkarze. Na boku szeptali jednak, że są problemy z pieniędzmi.- Jest mi przykro, że piłkarze zachowali się w ten sposób. Tłumaczyłem im, że problemy finansowe są przejściowe. Opóźnienie w wypłacie to zaledwie kilkanaście dni. To smutne, co się stało, ale na zespół się nie obrażam. Za dużo zainwestowałem w ten klub pieniędzy i czasu, żeby rezygnować, gdy marzenie jest na wyciągnięcie ręki - podkreślał prezes Baran.
Piłkarze drużyn, które w tym sezonie przegrywały z Ruchem, podkreślali, że przewaga "Cidrów" rodzi się w środku pola, gdzie akcje konstruuje Adam Kompała. Tym razem 37-letni piłkarz miał za rywala jeszcze bardziej doświadczonego pomocnika. Mózgiem drugiej linii Olimpii był bowiem Mariusz Pawlak. 38-letni zawodnik, który dziesięć lat temu zdobywał mistrzostwo w barwach Polonii Warszawa, niemal bezbłędnie to zwalniał, to przyspieszał akcje swojej drużyny. Zespół z Grudziądza grał długimi okresami ciekawszą piłkę niż niecierpliwy Ruch. - Co z tego, skoro na koniec zostajemy z niczym. Mój błąd, bo to mnie przepchnął Wiśniewski. Zgadzam się z piłkarzami Ruchu - na takim boisku nie da się grać w piłkę. Przecież to była wykopywanka - kręcił głową Pawlak.
Zagłębie, wicelider rozgrywek, pewnie wygrało w Janikowie. Sosnowiczanie wszystkie cztery bramki zdobyli przed przerwą. Trzy z nich strzelił Michał Filipowicz. Warto dodać, że bramkarz Zagłębia,
Mateusz Pruski przy wyniku 0:1 obronił rzut karny.
Tyszanie byli bardzo bliscy wygranej w Toruniu. Na prowadzenie w pierwszej połowie wyprowadził ich Artur Nowak. Gospodarze wyrównali dopiero w 90. minucie wykorzystując "jedenastkę".
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... nsora.html