LIGA PIŁKARSKA. Maleją szanse portowców na awans do I ligi. Przełomem miało być zdymisjonowanie trenera Mariusza Kurasa i mecz z Zagłębiem Sosnowiec. Piotr Mandrysz mizernie rozpoczął kolejną przygodę ze szczecińskim klubem.
Oczywiście nowy trener nie może ponosić pełnej odpowiedzialności za wczorajszą porażkę, choć po meczu nie szukał tanich usprawiedliwień. Nawet składu szkoleniowiec specjalnie nie zmienił.
- Postawiłem na tych, którzy grali najwięcej w lidze. Mogłem zrobić rewolucję, ale po co? Za mało jeszcze znam zawodników. Zadowolony jestem tylko z młodzieżowców - mówił Mandrysz.
Pierwsza połowa bardzo słaba. W ataku Pogoń znów grała źle, bez pomysłu, bez rozmachu. Maciej Ropiejko nie wiedział co ma robić, Marek Kowal biegał, siał zamęt, ale tylko tracił siły, Tomasz Rydzak mało widoczny, Cezary Przewoźniak znów miał dwa dobre zagrania i kilkanaście złych, a Adrian Sobczyński człapał tylko po boisku. Formacja obronna jeszcze gorsza. Przez pierwsze 45 minut popełniła z 6-7 błędów. Dwa skończyły się stratą bramki.
W 12. minucie Mateusz Świniarek stracił piłkę, Krzysztof Śliwiński (znaczy sie Myśliwy przyp. A.) wjechał w pole karne, minął Pawła Skrzypka i wyłożył piłkę Rafałowi Bałeckiemu. Ten tylko przystawił nogę. Robert Binkowski próbował interweniować, ale nadal nie ma szczęścia. Osiem minut później niewysoki środkowy obrońca Zagłębia Wojciech Białek najlepiej się ustawił i najwyżej wyskoczył do dośrodkowania, a Andrzej Tychowski i Marcin Woźniaka tylko statystowali. Było 0:2.
Najgroźniejszą sytuację portowcy mieli już w doliczonym czasie gry, gdy Woźniak sfaulowany został przed polem karnym. Sobczyński trafił w mur!
Druga połowa lepsza. Widać było, że gospodarze chcą odrobić straty. Coś się zaczęło dziać na boisku i w 69. minucie padła bramka kontaktowa. Nadzieje na choćby remis prysły chwilę później. Andrzej Tychowski faulem ratował sytuację i zobaczył drugą żółtą (czerwoną) kartkę w meczu. Grająca w osłabieniu Pogoń postawiła wszystko na jedną kartę, ale strat nie potrafiła już odrobić. Trzecia porażka z rzędu u siebie stała się faktem.
- Zespół jest w dołku i to 0:2 do przerwy jeszcze bardziej go podłamało. To była arcytrudna sytuacja. W przerwie starałem się zmotywować chłopaków, by jak najszybciej zdobyli gola kontaktowego. To się nie udało, bo bramka padła za późno. Widziałem ambicję, by doprowadzić do remisu grając w dziesiątkę - podsumował Piotr Mandrysz.
Pogoń Szczecin - Zagłębie Sosnowiec 1:2 (0:2)
Bramki. Pogoń: Parzy (69.). Zagłębie: Bałecki (12.), Białek (20.).
Pogoń: Binkowski - Świniarek (46. Parzy), Tychowski ŻŻCZ (72.), Skrzypek, Woźniak, Szyszka, Sobczyński (56. Biliński), Przewoźniak, Rydzak, Ropiejko Ż, Kowal (77. Posmyk).
http://miasta.gazeta.pl/szczecin/1,3494 ... ogoni.html