Podsumowanie meczu z
www.sosnowiec.info.pl
Zagłębie straciło dwa punkty
Maciej Wasik
Zagłębie Sosnowiec straciło pierwszą bramkę i pierwsze punkty w rozgrywkach II ligi. Zespół Elany Toruń przyjechał z zamiarem wywiezienia punktu i cel osiągnął. Zagłębie dobrze grało, niestety tylko do 20 metra przed bramką gości, gdzie zagęszczenie pola przez przeciwnika nie pozwalało na dokładne podanie i doprowadzenie do sytuacji strzeleckiej. Mecz zakończył się „tylko” remisem 1:1, do tego Arkadiusz Kłoda opuścił boisko z powodu bólu w kolanie.
Zagłębie miało dogodną sytuację już w 5. minucie. Świetnie w polu karnym znalazł się Krzysztof Myśliwy, niestety jego strzał w krótki róg obronił bramkarz gości. Kto wie, jak potoczyło by się to spotkanie, gdyby udało się naszemu zespołowi wyjść na prowadzenie. Niestety, to zespół z Torunia zdobył pierwszą bramkę. W środku pola piłkę stracił Paweł Cygnar, szybkie podanie do uciekającego Karola Bilskiego, który po przebiegnięciu 40 metrów znalazł się w dogodnej sytuacji i bez problemów pokonał bezradnego Macieja Gostomskiego. Od tej chwili Elana mogła spokojnie wykonywać swoje założenia taktyczne, czyli obronę dostępu do własnej bramki, a była to dopiero 24. minuta meczu. - Paweł Cygnar nie zagrał złego spotkania, a już na pewno nie można zrzucić na niego winy za stratę punktów. Byliśmy lepszym zespołem. Elana całe spotkanie się broniła, odnosząc w rezultacie wynik, na jaki się nastawiała przed spotkaniem. My w każdym meczu walczymy o trzy punkty. Nie mogę odmówić zespołowi zaangażowania, więcej - uważam, iż był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu - broni swojego zespołu trener Piotr Pierścionek.
Sosnowiczanie wyrównali w 39. minucie. Pierwszą bramkę w barwach Zagłębia w meczu o ligowe punkty zdobył Arkadiusz Kłoda. Po podaniu Rafała Bałeckiego, Kłoda strzelił w poprzeczkę, piłka przekroczyła linię bramkową, po czym wyleciała w pole. Na szczęście sędzia nie miał wątpliwości i bramkę uznał. Strzelec gola opuścił plac gry w 62. minucie. - Poczułem ból w kolanie, dlatego nie ryzykowałem i poprosiłem o zmianę. Remis tak naprawdę jest dla nas porażką. Szybko stracona bramka podcięła nam skrzydła - mówił po meczu Kłoda.
Gra zespołu z Torunia nie mogła się podobać. Głęboko cofnięci goście przede wszystkim myśleli o zabezpieczeniu dostępu do swojej bramki. Sosnowiczanie mieli problemy z tego typu taktyką, przez co ich poczynania często przypominały bicie głową w mur.
Grę ożywiło wejście Piotra Smolca. Dynamiczny skrzydłowy poderwał zespół do walki. W 71. minucie na pełnej prędkości przyjął piłkę, odegrał do Myśliwego, który za mocno wypuścił piłkę do nabiegającego w pole karne Pawła Smółki. Kilka minut później Cygnar podał do Myśliwego, ten odegrał do Smolca. Niestety strzał tego ostatniego został zablokowany wślizgiem przez obrońcę.
Podczas meczu, w loży honorowej zasiadł Rafał Ulatowski, asystent trenera Leo Beenhakkera. - Przyjechałem na to spotkanie prosto z meczu Piasta w Wodzisławiu. Nie jest tak, że Zagłębie Sosnowiec spadło z ekstraklasy, a my automatycznie wykreśliliśmy ten klub z naszych notesów. Gra tutaj zarówno Maciej Gostomski, jak i Adrian Marek. Cały czas pamiętamy o tych zawodnikach - mówi trener Ulatowski, po czym zapytany o atmosferę w Sosnowcu dodaje: - Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Doping jest bardzo dobry z obu stron, pod tym względem prezentujecie się na poziomie ekstraklasy. Tylko stadion nie spełnia wszystkich wymogów, ale to nie jest tylko problem Zagłębia - podsumował Ulatowski.
Adrian Marek zapytany o zainteresowanie swoją osobą, odpowiedział krótko. - Bardzo się cieszę, że o mnie nie zapomnieli. Wybrałem grę w II lidze, bo jestem przywiązany do Zagłębia, kocham ten klub i chciałbym tu jak najdłużej grać - skomentował obrońca Zagłębia, który odniósł się również do spotkania. - Szkoda dzisiejszego wyniku. Zespół gości bronił się całe spotkanie, mieliśmy problem z przebiciem się przez ich szyki obronne, nawet ja podłączyłem się raz do akcji ofensywnej zespołu. Kibice nas wspierali przez całe spotkanie, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni. Szkoda, że nie udało nam się strzelić tej jeszcze jednaj bramki - ocenił Marek.