Moderatorzy: flex, turku, Landryn, Smazu, krzysiu, LucasUSA, swiezy52
novack napisał(a):Prezes Jaroszewski i Arkadiusz Chęciński nie widzą problemu. Pięknie mówią jednym głosem, jeżdżą sobie razem na zgrupowania i co jeszcze? Coś mi ten nadzór właścicielski nie pasuje!
August napisał(a):O tym epizodzie u Brzęczka nie wiedziałem:
(...)
Niewiele brakowało, a w odwiedziny jeździliby do Sosnowca, a nie do Poznania.
Każdy człowiek, nie tylko piłkarz, bierze pod uwagę intuicję. Chodzi o jej wykorzystanie we właściwym kierunku. Tak było z ofertą Zagłębia. Na rozmowy do Sosnowca pojechałem z tatą i szwagrem. Na miejscu wewnętrzny głos podpowiadał mi: „To nie to, czego chcesz”. Mimo, że ludzie byli mili, a obiekty ładne. W Truskolasach mieliśmy szklarnię, działacze Zagłębie wiedzieli, na jaki klawisz nacisnąć. Obiecali, że będą do nas wagony z węglem wysyłać. Tacie się oczy zaświeciły. Dobrze pamiętam, jak po spotkaniu wsiadaliśmy do auta, a on zapytał: „Co o tym myślisz?”. „To nie jest klub dla mnie” – odpowiedziałem. Podróż z Sosnowca do domu nie była przyjemna.
(...)
http://ofensywni.przegladsportowy.pl/20 ... aja-razem/
Czy trener Zagłębia Sosnowiec oddaje się drużynie w stu procentach – pyta sosnowiecki radny, Tomasz Mędrzak. Jego zdaniem dzielenie pracy w profesjonalnym klubie ze stanowiskiem nauczyciela w Bytomiu nie jest po drodze.
Wokół Zagłębia pojawiły się kontrowersje. Na komisji sportu w Urzędzie Miejskim Tomasz Mędrzak wyraził zdziwienie i niepokój, że trener Mirosław Smyła pracuje… w szkole w Bytomiu, co zajmuje mu 19 godzin tygodniowo. - Drużyna z aspiracjami, walcząca o awans, powinna stawiać na pełne zaangażowanie trenera. Nie chcę już przypominać poprzedniego sezonu i kilku nieudanych transferów – tutaj trzeba sobie zadać pytanie, czy dzielenie pracy trenera między szkołą a klubem nie miało na to wpływu, bo przecież trener również podejmuje decyzje, tyle że w porozumieniu z prezesem. Dochodzą do mnie również słuchy, że treningi są dopasowywane do pracy trenera w Bytomiu. Prezes i prezydent problemu nie widzą – takie jest ich zdanie i odpowiedzialność – mówi nam radny.
Zdaniem prezesa Zagłębia, Marcina Jaroszewskiego, problemu nie ma, a trener Smyła jest w pełni zaangażowany w pracę w klubie. – Nie radni podnieśli temat pracy trenera w szkole, tylko jeden radny, który tylko z tą myślą przyszedł na komisję. Mam nadzieję, że moja odpowiedź go usatysfakcjonowała. Skoro jednak gdzieś o tym czytam i znowu muszę odnosić się do tej marginalnej – w skali spotkania z radnymi – sprawy, to niepokojący objaw stadnego, bezrefleksyjnego pędu wiecznych czepialskich – mówi nam prezes.
- Szkoda, że nikt nie zadał mi pytania, czy trener współpracuje z agencjami menedżerskimi, czy swoimi działaniami naraża klub na straty finansowe bez gwarancji postępu sportowego jak ongiś bywało, czy może zbyt mało czasu poświęca zajęciom w klubie? Jak wygląda współpraca z trenerami najstarszych roczników Akademii, czy wprowadza młodzież, czy jego praca wpisuje się w nasz pomysł na klub? Po prostu merytorycznie. Cóż… każdy jednak ma prawo zapytać, a moim obowiązkiem jako beneficjenta środków publicznych jest być uprzejmym, więc odpowiadam: Trener Smyła nie liczy godzin spędzonych w klubie, pracuje dla Zagłębia także, gdy w klubie go nie ma. Zagłębie to jego pasja i wyzwanie. Pracuje tak jak my wszyscy, jakbyśmy mieli tutaj pracować zawsze, a nie tu i teraz. Gdyby było inaczej, gdybym nie wiedział, jaki to człowiek, nigdy bym go nie zatrudnił. A szkoła? Niech go nikt nie osądza i sam spojrzy w lustro. Smyle krytycy nie utrzymają rodziny, czynszu nie zapłacą, gdy coś pójdzie nie tak… – mówi ostro Marcin Jaroszewski.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników