LucasUSA napisał(a):Blajpios napisał(a):Pewnie, że można sobie móc marzyć o wyborze do każdego codziennego obiadu kawioru, krewetek bądź trufli jako dodatków i oczywiście z winem, które np jednego dnia będziemy wybierać między Puligny Montrachet rocznik 04, Riesling Heiligenstein Lyra Kamptal czy może nawet się podelektować Amabile del Cerè; do głównego mięsiwa rzecz jasna zmieniając na Alion rocznik 99 z regionu nabrzeża Duero - a może nawet Amarone della Valpolicella, jeżeli chodzi np. o dziczyznę. Tylko, jeżeli Ciocia na imieninach akurat nam tego nie zaserwuje, to się nie dąsamy, zwłaszcza jeżeli dotąd ani nawet buteleczki od Diora jej nie przynieśliśmy ani razu (dla pewności, panowie, tego ostatniego się ;-) nie pije).
Kolego Blajpios - idac tym winnym szlakiem rozumowania powiem od siebie - przy tym jabolu, ktory nam serwuja od jakiegos czasu, poczciwa bulgarska Sofia bedzie nektarem - nawet do sledzika z ogorkiem :D
Na pewno dużo racji Kolega ma - choć trzymając się w klimacie pochodzenia, to bardziej pasowałoby jako zadowalające do zaserwowania teraz, o ile dobrze kojarzę, choć same Czechy to mniej obecnie "winne", np. Zámek Mělník červený - bądź jeżeli trener to bardziej Moravianin niż Czech, sprawa jest łatwiejsza, np. Frankovka Modra, czy poczciwe Pod Svatým kopečkem.
Z tym że tu dużo więcej kwestii się jeszcze zawiera w tych porównaniach. Czy bowiem Pierścionek to na pewno taki najpośledniejszy jabol - czy raczej niektórzy sfrustrowani uparli się tak go prezentować? Co da Zagłębiu, jako regionowi, jeżeli "wepchnie Pierścionka do otchłani takich najpośledniejszych marek"? Czy rzeczywiście w serwowaniiu - nawet jeżeli stać gospodarza na pośledniejsze "marki" - nie jest ważniejsze, by mieć realny ogląd i tych realnych możliwości się trzymać, dostosowywać do nich? Przypomnę też moment, kiedy pisałem. Gdy znów zaczynała się nagonka, ku "ustawianiu następnego dania", że "be, niesmaczne, nie pasuje nam itd". Tak więc wszystko to - bardziej jest złożone.
A tak przy okazji - choć to bardziej pasowałoby do tematu "przyszłość Zagłębia", ale tak "dodając na koniec". Jednak były dla mnie ślady optymistyczne w tym, co docierało, jeżeli chodzi o wybór trenera, o ile to prawdziwe przecieki. Oczywiście, potwierdza się, że możliwości finansowe grały rolę decydującą, ale nawet to, że za niewygórowaną cenę szukano, może cieszyć, że się realizmu trzyma. Bardziej jeszcze zwróciłbym uwagę na następne kwestie... Mianowicie, że nie chciano się zgodzić na klauzulę w kontrakcie Mandrysza, że może odejść w każdej chwili. Tak też cieszyć może i to, zawarto klauzulę o przedłużeniu umowy z Čopjakiem o ile awansuje. Jest to jednak jakaś pozytywna perspektywa, że jakieś ambicje są - jakkolwiek jest to jednocześnie i zapewne informacja, że trzeba się liczyć z brakiem awansu, jako całkiem realną strategią...