Ktoś się w końcu nad nami zlitował (czytaj:pochylił) choć rozkmina o Urbanie niektualna:
Jacek Magiera w Legii – to wciąż nieoficjalne, acz przesądzone. Ciekawe, jak łatwo gros obserwatorów przeszła do porządku dziennego nad tym, że lider pierwszej ligi traci swój być może w tej chwili największy atut – trenera, który nie przegrał meczu i wiedzie zespół do ekstraklasy. Hasło „Urban w Sosnowcu” mogłoby złagodzić ból po rozstaniu z Magierą.
Wszyscy tak bardzo zapętlili się w tego Magierę w Legii, że zapomnieli, iż to kij, który ma dwa końce. Publicznie dostrzeżony i szeroko komentowany jest tylko jeden – przyjście Magiery na Łazienkowską. Ale przyjście na Łazienkowską to odejście ze Stadionu Ludowego, gdzie zostaje pusta ławka.
Nad Zagłębiem mało kto w tej sytuacji się pochyla. Ot, wiadomo – satelicki, przyjacielski klub Legii Warszawa, więc trudno, by mistrzowi Polski robił kłopot z zapełnieniem mu ławki trenerskiej. Zresztą i sam Magiera, i prezes Zagłębia Marcin Jaroszewski nie odżegnują się od bliskich kontaktów osobistych z prezesem Bogusławem Leśnodorskim.
Jedyny głos sprzeciwu padł z ust Andrzeja Strejlaua w Cafe Futbol. „Nie wolno w takim momencie odejść z zespołu, który się przygotowało” – zauważył.
Prezes Jaroszewski też zresztą potwierdza, że drużyna była konsekwentnie budowana z myślą o Magierze już od kwietnia. No i zbudować się ją udało bardzo solidnie – dziś Zagłębie jest liderem pierwszej ligi, w dziewięciu kolejkach nie przegrało meczu, sześć wygrało. Pod wodzą Magiery wyrosło na głównego kandydata do awansu i kandydata na dominatora ligi. Nic dziwnego, że dziś oburzają się tylko fani z Sosnowca. Legia Legią, prestiż prestiżem, a Zagłębie zostaje osierocone. „Teraz wyszło, gdzie ma nas Legia, i gdzie wy macie nas kibiców” – wpisy w takim tonie można przeczytać na niezależnych forach kibiców Zagłębia. „Zadowolony nie jestem, ale też nie mam do nikogo pretensji” – publicznie komentuje prezes Zagłębia, dodając, że Magiera już gdy był zatrudniany, zastrzegł sobie, że może z Zagłębia odejść. Tylko w jednym przypadku. Gdy… zgłosi się po niego Legia.
Magierze można się dziwić lub nie. Zarówno odejście, jak i zostanie mają swoje liczne plusy, jak i nie mniej liczne minusy. Jednak Zagłębie ma szansę w „temacie trenera” na ucieczkę do przodu. Tą ucieczką mogłoby być hasło „Urban w Sosnowcu”. Takowe rzucił w środę na Twitterze dziennikarz stamtąd się wywodzący Jerzy Mucha.
Tak, „Urban w Sosnowcu” to brzmi dobrze. Ba, to brzmi dumnie. I wszystko zostaje w rodzinie, bo przecież Urban jest bliski i prezesowi Leśnodorskimu („Uważam go za jednego z najlepszych polskich trenerów” – mówił nam niedawno) – niewykluczone zresztą, że to on podrzucił ten pomysł Zagłębiu otwierając pole do wyjścia z twarzą z trenerskiego pata. Do samej Legii Urban pójść nie mógł – to uniemożliwiają przepisy zabraniające podejmowania pracy w dwóch różnych klubach ekstraklasy w tej samej rundzie.
Ale Urban jest i bliski Zagłębiu. Urodził się co prawda nie w Sosnowcu, a w pobliskim Jaworznie, ale Zagłębie było tym klubem, w którego barwach wchodził w dorosłą, poważną piłkę. W Zagłębiu Sosnowiec debiutował w ekstraklasie i w reprezentacji Polski. To byłby powrót sentymentalny, ale też łatwy do przełknięcia dla kibiców Zagłębia – bo dający nazwisko i gwarancję, że wartość zespołu się jeszcze podniesie.
Wymienić Magierę na puste miejsce na ławce to wtopa, wymienić Magierę na Urbana to jak w kieszeni zapomnianej koszuli odkryć zwycięski kupon na loterię. Z nim można nie oglądać się za siebie.
http://futbolfejs.pl/i-liga/a-moze-urba ... do-przodu/