Co prawda pomysł z krzesełkami wzbudza kontrowersje (jak długo wytrzymają) niemniej jednak na efekty dobrej w moim przekonaniu decyzji nie trzeba czekać. Otóż i Pan Czado wypowiedział sie w tej kwestii. I to jak ! :
Tak się buduje klubowy wizerunek
Futbolową Polskę zalewają przykłady niechęci, złośliwości, złej woli czy też lenistwa. Dlatego cieszy każdy jaśniejszy moment, który przywraca - że się tak górnolotnie wyrażę - wiarę w drugiego człowieka. Tym razem moją wiarę w drugiego człowieka wzmocniło Zagłębie Sosnowiec.
Zapoznani kibice doskonale wiedzą, że już w sobotę, w grupie zachodniej II ligi, odbędzie się spotkanie na szczycie. Mecz rzeczywiście zapowiada się elektryzująco, bo zarówno drużynie lidera - Ruchu Radzionków, jak i drugiego wicelidera - Zagłębia Sosnowiec - jest wielu zawodników, którzy potrafią bardzo dobrze grać w piłkę, wyróżniali się nawet na boiskach ekstraklasy. Zagłębie ma dwa punkty straty i żeby wyprzedzić niepokonane dotąd cidry musi ten mecz wygrać.
Kibicowska mobilizacja w Radzionkowie jest niecodzienna. Fani, którzy chcą wspomóc Ruch dopingiem wyznaczyli sobie nawet zbiórkę pod Centrum Kultury Karolinka. Klub z Radzionkowa poprosił gospodarzy o 300 biletów.
Aż tu nagle jak grom z jasnego nieba rozeszła się wieść, że nie ma mowy, żeby radzionkowscy kibice weszli na Stadion Ludowy. Wszystko przez przepisy nowej ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Precyzuje ona, że fani nie mogą już zajmować sektorów z miejscami stojącymi. A właśnie miejsca stojące są w sektorze przeznaczonym na Ludowym dla kibiców gości. Zdanie policji? Przewidywalne. Prezesowi klubu, gdyby wpuścił fanów gości, groziłaby sprawa karna.
Wieści przyjąłem ze wzruszeniem ramion, bo dokładnie takich się spodziewałem. Zniechęcony nie sądziłem, że w tej sprawie mogłoby się coś zmienić. Tymczasem Zagłębie zdecydowało się na krok zaskakujący, niespodziewany, fantastyczny! Klub w przyśpieszonym tempie kupił 333 siedziska, które na sektorze kibiców gości zobowiązał się zamontować Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Gdyby nie decyzja działaczy sosnowieckiego klubu zorganizowana grupa kibiców Ruchu dotarłaby najwyżej do rogatek Sosnowca.
Jestem pod wrażeniem decyzji Zagłębia. Tak się buduje klubowy wizerunek! 95 procent klubów na miejscu sosnowiczan nie kiwnęłoby palcem w sprawie fanów gości. „Nie mamy możliwości przyjąć na trybunach gości” - rozkładają ręce w takiej sytuacji rzecznicy prasowi z zakłamanym ubolewaniem. Najłatwiej i najwygodniej kibiców gości po prostu nie przyjąć.
Gest ludzi Zagłębia warto więc docenić z przede wszystkim dwóch powodów. Po pierwsze: zachowali się dżentelmeńsko w nie byle jakim momencie, a właśnie przed spotkaniem z najgroźniejszym rywalem do awansu.
Po drugie: sosnowiczanie mocno nadwyrężyli mit jakoby Gorol na Hanysa nawet spojrzać nie umiał i odwrotnie. Różnice kulturowe między regionami może i są, antagonizmy może i występują, ale cieszy, że akurat w takim momencie nie miało to żadnego znaczenia. Bo piłka nożna jest dla kibiców!
Po tym geście w Radzionkowie nikt zapewne nie zapałała do Sosnowca nagłą miłością, ale Zagłębie na pewno zyskało sobie w mieście św. Wojciecha swoisty rodzaj szacunku. No i jestem przekonany, że Ruch zapewne zrobi wszystko, żeby rewanż mogli z kolei zobaczyć kibice z Sosnowca (na razie w sektorze gości ilośc krzesełek jest śladowa).
PS Przepis wymuszający odejście w niebyt tzw. miejsc stojących jest dla mnie nie tylko przejawem troski o poprawę stadionowej infrastruktury, ale przede wszystkim sposobem walki z chuligaństwem na trybunach. Oczywiście jestem całym moim sercem za bezpardonową walką z chuligaństwem na trybunach, ale akurat ten krok nie do końca mnie przekonuje.
Przyjęło się, że miejsca stojące zawsze gromadziły na stadionach element najbardziej żywiołowy, fanatyczny, nieokiełznany - taki u którego hasło ”przemoc” wywołuje radosne przebieranie nogami i nerwowe rozglądanie się wokół w poszukiwaniu pacjenta.
Owszem, tak chyba właśnie jest, choć muszę zaznaczyć, że nie każdy, kto ogląda mecz na stojąco - a wiem, co piszę - jest lubiącym ustawki i przygodny seks dwudziestoletnim młodzieńcem bez większych perspektyw, z zepsutymi zębami i wytatuowanym na ramieniu buldogiem.
Pomysłodawcom nowej ustawy chodzi o to, żeby stadion nie miał własnej geografii. Żeby wszędzie, w każdym miejscu było jednakowo przyjemnie i bezpiecznie. Rozumiem ich intencje, ale nie wiem czy to do końca dobry pomysł. Chyba wolałem czasy kiedy dokładnie wiadomo było, gdzie mają usiąść dziadkowie z wnuczkami i zakochane pary, gdzie dobrze sytuowani krawaciarze z biur, a gdzie rośli wygoleni młodzieńcy uwielbiający skandować hasła w stylu: „panie sędzio, prosimy jeszcze raz przeanalizować sytuację” albo „serdecznie pozdrawiamy napastnika gości z numerem 10”...
Nikomu przecież nie trzeba tłumaczyć, że już do końca świata na mecze piłkarskie będą przychodzić ludzie różniący się stylem bycia, kulturą i temperamentem. Bo taka jest istota futbolu - sportu łączącego ludzi, których dzieli wszystko.
Kiedy stadiony miały geografię, łatwiej można było przewidzieć, które miejsca mogą nam bardziej odpowiadać, a które mniej. Chodzi o to, żeby nie przydarzyła nam się sytuacja, kiedy zapraszamy żonę/ojca/wnuka/partnera biznesowego na mecz, a rząd przed naszymi miejscami jest niespodziewanie zajęty przez bywalców nieistniejących już miejsc stojących, którzy oczywiście stoją. A na nasze nieśmiałe uwagi, żeby może usiedli, bo nic nie widać, odpowiadają: „s*******aj”.
środa, 19 sierpnia 2009, pavelczado
http://czado.blox.pl/2009/08/Tak-sie-bu ... runek.html