Smazu napisał(a):emdżej oczywiście , że są ale jeśli nie dopingują to z jakiej racji mogą oceniać tych co dopingują?
Blajpios - rozumiem , że trzeba wspierać klub w ciężkich chwilach , ale jeżeli przed sezonem obiecuje się awans to trzeba chociaż walczyć o baraże , ale te które premiują grą w wyższej lidze a nie te które mamy teraz.Jeżeli cały mecz się dopinguje a piłkarze i tak przegrywają to człowiek szlag trafia, zwłaszcza jeżeli to jest już 20 mecz w sezonie.
Dlatego, że już prawie dwie trzecie życia jestem w sytuacji wirtualnego kibica nie tylko hokejowego czy piłkarskiego Zagłębia, ale w ogóle całego regionu, żyjąc poza nim - to np. wstrzymuję się zwykle od komentarzy w pierwszych godzinach po meczu, bo rzeczywiście może to rozdrażnić tych, co zdzierali gardło (możecie sobie wyobrazić, jak dołujące dla zawodników, których ktoś porównał do żółwi zmuszanych do biegu króliczego jest takie jeszcze mocniejsze niż te tu na forum krytyki dopingu kibicowskiego, podsumowanie ich żółwiokróliczego wysiłku - zabija nóż w plecy od własnych kibiców). Niemniej, jak Kol. emdżej słusznie zauważył, nie jest tak, że nie mają żadnego prawa coś powiedzieć tacy ludzie, co nie zdzierali gardła; ba - czasami nawet z dystansu coś można lepiej zauważyć.
Rzecz w tym, że końcówka trzeciej tercji, albo dogrywka, to już naprawdę trzeba wypluć płuca, zapomnieć o bólu, czymkolwiek, byle jeszcze na te sekundy swojej zmiany wyjechać i zawalczyć. Boli też - z innej beczki - na dziesięć minut przed końcem, że wszystkie siły poszły w pierwszej połowie i na początku drugiej: a tu nagle się przegrywa i trzeba jeszcze się poderwać. To zupełnie tak, jak boli po 20 meczach kibicowania, gdy się w dodatku jak kibic łudziło (kto kazał się łudzić, to nie wina piłkarzy) - że będzie awans a tu spadek; tak, to boli. Tylko, że jeżeli się nie zaciśnie zębów, jeżeli się rozluźni na te ostatnie minuty, to na pewno się nie wygra; jeżeli nie wyjedzie się na zmianę i w tych swoich sekundach nie przełamie wszystkiego w sobie - to potem będzie się chodzić z takim bólem sam do siebie, że się nie docisnęło. Ba. Nawet nie wiem - czy lepiej, jeżeli będzie się mieć świadomość, że naprawdę więcej sił nie było, nie dało się wypluć z siebie więcej - a tu kibice wyją; czy też - wiedzieć, że się mogło, ale kibice odebrali wiarę. Najgorzej chyba - gdy mi się nie chciało. Otóż - wydaje się, że ci zawodnicy Zagłębia jednak walczyli, dzisiaj nawet wyraźnie przekraczając siebie. Toteż - raczej te dwie pierwsze możliwości będą wchodzić w grę u nich. A u Kibiców?
Oni chcą móc wyzywać zawodników, że od 70 minuty nie walczyli - i chcą być chwaleni za to, że do 70 minuty się darli a potem nie walczyli. Przecież to taka sama sprawa, jak zawodników na murawie, na tafli, skoro już w tę rolę zdzierających gardło się wchodzi. Ba - rezerwowego rola wzrasta, gdy pada na arenie gracz. To samo, co na meczu - nieważne, że już 70 minut w nogach daje w kość, czy tam na hokeju 55 minuta. Ważne - jeszcze te kilka meczy, nawet jeżeli stawka już zupełnie inna, które są do dogrania, jeszcze ta dogrywka baraży.
Co nie zmienia faktu, że - oczywiście: wielki szacunek za te 70 minut już danego wsparcia, nawet w beznadziejnych chwilach.
Hm. Co też jednak nie zmienia faktu, że można postawić pytanie:
Czy warto więc te chwałę 70 minut stracić - przez te 30, co do końca zostało?