To co zobaczyłem dzisiaj na Ludowym to jest tragedia. Szkolne błędy, brak jakiegokolwiek zaangażowania w grę, bez ambicji. Przez 90 minut Zagłębie nie potrafiło stworzyć sobie dobrej okazji do strzelenia bramki. Piątkowski popisał się pięknym strzałem, ale cóż z tego jak po wyrównującej bramce gra Sosnowiczan wróciła niestety do normy. Z komentarza po meczowego trenera można wywnioskować, że Zagłębie nie wykonało żadnych, ale to żadnych założeń taktycznych.
Dworczyk napisał(a):Mieliśmy rozrysowany plan, mieliśmy grać oskrzydlająco i schodzić do środka. Skrajni obrońcy mieli się podłączać do akcji, napastnicy mieli się zabierać na jedną stronę i robić wolne boki. Mieliśmy realizować przez 90 minut, to co na początku pokazał Skrzypek a nasi skrajni pomocnicy schodzili do linii ataku w dwójkę, zabierali miejsce i graliśmy każdą piłkę do przodu długą. Druga rzecz - graliśmy za wolno piłką, dawaliśmy się zawsze ustawić przeciwnikowi. Jeśli piłka była szybsza, otwierały się wolne strefy, to stwarzaliśmy zagrożenie.
Tutaj dobrze, że zostało wyjaśnione co tak naprawdę mieli dzisiaj pokazać nasi piłkarze, bo oglądając mecz mogło się wydawać że wyszli bez żadnego pomysłu na grę. Hmm, ciekawe. Adżem dzisiaj obchodzi urodziny, ale może impreza była wczoraj... Bo z boku to tak to właśnie wyglądało. Albo po imprezie u Bośniaka, albo myślami na niej. A o piłce to dzisiaj myślał tylko solenizant.
Peskovic - jak widać Zagłębie nadal ma problemy z pewnym gościem między słupkami. Kłoda - trzeba totalnie nie mieć mózgu, żeby faulować zawodnika stojącego tyłem do bramki, znajdującego się w bocznym sektorze boiska... Emocje emocjami, ale myśleć trzeba zawsze. To nie brak umiejętności ani formy tylko debilizm w czystej postaci! Hosic, Treściński - para stoperów, bez rewelacji. Znakomicie wkomponowali się w fatalnie dzisiaj grający zespół Zagłębia. Adżem - jedyny, który pokazał zaangażowanie mimo 34 lat na karku. Nic tylko brać przykład. Skrzypek - sił starczyło na 10 pierwszych minut spotkania, później niewidoczny. Piątkowski - oprócz strzelonej bramki dno. Kościukiewicz - wyróżniał się wzrostem. I połkniętym kijem od szczotki przez co utrzymywał nienagannie wyprostowaną sylwetkę przez 90 minut. Berensztajn - bezproduktywny. Za dużo strat i niecelnych podań jak na zawodnika tej "klasy". Mierzejewski - dwie słabe wrzutki przez całe spotkanie to stanowczo za mało jak na następce Chwalibogowskiego. Dalej... Folc - nie można było oczekiwać cudów po takim okresie rozbratu z piłką. Stanowczo za bardzo się oszczędzał a co za tym idzie nie powinien wystąpić dzisiaj od pierwszych minut. Paczkowski - wszedł i znikł. Jakby gdzieś wtopił się w murawę... Prymula - spodziewałem się więcej, dzisiaj nie stwarzał żadnego zagrożenia pod bramką rywali. Oziębała - dobra zmiana, powinien w końcu otrzymać większy kredyt zaufania.
Współczuje tym, którzy zapłacili 12 złotych za oglądanie takiego widowiska. Wyzywać zawodników od najgorszych nie ma sensu, przecież i tak to niczego nie zmieni. No może poza ulgą na duszy ;)
Reasumując, troszkę wiary w naszych zawodników! Czasami jest taki dzień, że nic nie wychodzi. Ale nie można usprawiedliwiać takiej postawy! Biegać trzeba zawsze, walczyć trzeba na każdym cm boiska. Dać z siebie coś, żeby przynajmniej po takiej grze jak dziś było za co bić brawa po końcowym gwizdku...
Pozdrawiam, Krystian.