Jak widać, Daruś znudził się zabaweczką i chce ją oddać. I niech oddaje jak najprędzej. Tylko niech niech za powód nie pdaje takich bredni jak poniżej. Przy okazji wyszła na jaw sprawa z Koźmińskim:
"Wciąż jestem obcy. Zupełnie obcy tu - niby wróg" - śpiewał Jan Borysewicz. Dariusz Kozielski mógłby nucić te słowa, wchodząc na Stadion Ludowy.
W Sosnowcu pojawił się w listopadzie ubiegłego roku. Do kupienia akcji Zagłębia namówił go Grzegorz Książek, kolega biznesmen i były piłkarz sosnowieckiego klubu.
Śląski piekarz, znany dotąd z zarządzania Odrą Wodzisław, raził niektórych Zagłębiaków śląską godką, ale jego plan budowy drużyny opartej na wychowankach zjednał mu wielu zwolenników.
1. Nie jest już zainteresowany Zagłębiem. Chce odsprzedać miastu akcje, które kupił do Krzysztofa Szatana. Podał nawet cenę - 130 tysięcy złotych.
Dariusz Kozielski: - Jestem zaskoczony, że takie informacje wyciekają do mediów. Prawda jest taka, że podczas obrad ścisłego kierownictwa klubu powiedziałem, że jestem gotów sprzedać akcje choćby dziś, jeżeli ktoś uważa, że działam na niekorzyść Zagłębia. Że jestem przeszkodą w rozwoju klubu. Wiem, że popełniam błędy. Przykłady? Nasza drugoligowa kadra jest zbyt duża. Wciąż jednak uważam, że możemy stworzyć w Sosnowcu zespół na miarę ekstraklasy, a ja chcę w tym uczestniczyć.
2. Spółka chce przejąć tereny wokół Stadionu Ludowego i robić wspólne interesy z Markiem Koźmińskim.
- Nie było mowy o przejęciu gruntów, a tylko stadionu. Uważamy, że moglibyśmy utrzymywać go taniej niż dziś, a zaoszczędzone środki zainwestować w zespół. Z Koźmińskim [byłym reprezentantem Polski i właścicielem Górnika - przyp. red.] to już inna historia. Rzeczywiście, był dwa razy w klubie, bo szuka terenów pod budowę centrów handlowych. Rola spółki w realizacji tych planów jest jednak póki co żadna. Zauważam za to, że Koźmiński u wielu osób budzi niezdrowe emocje. Skąd ta niechęć?
3. Snuje plany rozwoju Zagłębia, a tak naprawdę całą energię angażuje w obronę pierwszej ligi dla Odry Wodzisław.
- W Odrze jest mnie coraz mniej. Za klub odpowiadają Marek Zdrahal i Piotr Sowisz. Grzesiek Książek powiedział kiedyś, że moim problemem jest to, że nie potrafię odmawiać. Coś w tym jest... Mieszkam kilometr od stadionu Odry. Ludzie przychodzili pod moje drzwi i pytali, czy zostawię klub, gdy ten się wali. "Co z pana za człowiek!" - powtarzali, a ja uległem.
4. Ogrywa w Sosnowcu chłopaków ze swojego Gosława Jedłownik, żeby potem sprzedać ich z zyskiem.
- To słyszałem bodaj podczas ostatniego meczu. Tak naprawdę Sebastian Markiewicz i Marcin Grabowski są najtańsi w utrzymaniu z całej kadry Zagłębia. To trener Leszek Ojrzyński stwierdził, że chce ich w Sosnowcu, bo zna tych chłopaków z czasów pracy w Wodzisławiu. Po prostu chciał budować młody zespół i uznał, że akurat ci piłkarze prezentują wyższy poziom niż ci, których miał w Zagłębiu.
Nie spodziewałem się, że będzie aż tak trudno. Że będzie się mnie posądzać o tak dziwne rzeczy. Że wiele osób będzie mi tak nieprzychylnych. To dla mnie nowe doświadczenie, ale że jestem uparty, to wciąż prę naprzód.
Komentarz
Własny (b)ląd Kozielskiego
Współwłaściciel Zagłębia czuje, że Sosnowiec nie przyjął go z takim entuzjazmem, jakiego oczekiwał. Zastanawia się dlaczego? Czy to jego śląskość jest problemem? Bzdura!
Pisaliśmy już w "Gazecie", że kibice Zagłębia nigdy nie zaakceptują, by człowiek, który ma być twarzą ich klubu, był przy okazji mózgiem Odry Wodzisław, prawą ręką GKS-u Jastrzębie i sercem Gosława Jedłownik - bo z tymi klubami także jest kojarzony biznesmen.
Kozielski deklarował na naszych łamach, że zrezygnuje z prezesury w Wodzisławiu i słowa dotrzymał. Zapomniał jednak dodać, że przyjmie stanowisko w zarządzie.
Walczy o Odrę, jak może - darmowe bilety dla kibiców, supertransfer piłkarza z Afryki, nakłanianie miasta do inwestycji w spółkę. "A dlaczego nie jest taki aktywny w Sosnowcu?" - pytają sympatycy Zagłębia. Jeżeli Kozielski zdecyduje się kiedyś na pracę dla jednego klubu, to na pewno nie będzie czuł się w nim obcy. Na razie jednak może zanucić kolejne słowa piosenki Lady Pank: "Trzeba przecież kochać coś, by żyć. Mieć gdzieś jakiś własny ląd. Choćby o te dziesięć godzin stąd". Gdzie jest dziś "własny ląd" Kozielskiego?
Wojciech Todur
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Więcej...
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... z1KkrvhqZ4