http://www.11.pl/aktualnosci/kudyba_ode ... _zaglebiu/
Janusz Kudyba w pięciu spotkaniach, w których prowadził Zagłębie zdobył zaledwie 3 punkty. Tymczasem drużyna, którą trener prowadził wcześniej była najlepsza w lidze, a klub którego trenerem jest obecnie jeszcze za jego kadencji nie przegrał. Wczoraj udowodnił to sosnowieckim kibicom.
Trener Piotr Pierścionek po meczu z Unią Janikowo mówił, że chciałby, aby do Sosnowca przyjechała drużyna, który nie będzie się broniła większością zawodników. I w sobotę tak właśnie było. Choć niewątpliwie Miedź była nastawiona na grę z kontrataku, to jednak nie można jej zarzucić, że stosowała tzw. „obronę Częstochowy”.
To piłkarze z Sosnowca od początku prowadzili grę i już w 10. minucie Krzysztof Bodziony wychodził na dogodna pozycję strzelecką, jednak został powstrzymany przez obrońców Miedzi. Dwie minut później rozpoczął się koszmar.
Zagłębie straciło piłkę w środku boiska, a Paweł Ochota pobiegł w kierunku bramki zostawiając daleko za sobą piłkarzy Zagłębia. W polu karnym podał do Michała Ilków- Gołębia, a ten bez problemów pokonał Maćka Gostomskiego. O ile pretensji do golkipera mieć nie można, to jednak Adrian Marek miał problemy z upilnowaniem zawodnika Miedzi.
Chwilę później Krzysztof Myśliwy z ostrego kąta próbował pokonać Aleksandra Dżuldinowa, ale bezskutecznie. Zagłębiu w rundzie wiosennej w żadnym ze spotkań nie udało się odrobić strat, jeśli jako pierwsze traciło bramkę, więc i tym razem kibice mieli poważne wątpliwości.
W 23. minucie jeden z zawodników Miedzi zdobył drugiego gola, jednak sędzia najprawdopodobniej dopatrzył się zagrania ręką i nie uznał bramki.
W 30. minucie Zagłębie Sosnowiec wykonywał rzut wolny i ponownie sposób jego egzekwowania wyglądał, jakby zawodnicy się pomylili. Tu jednak trzeba kibiców uspokoić, gdyż jest to wszystko ustawione i powtarza się cyklicznie, a co ważne rywale wyglądają na zdezorientowanych.
Kilka minut później Zagłębie miało kolejną ładną okazję. Arkadiusz Kłoda wrzucił piłkę z prawej strony, golkiper gości uprzedził Myśliwego, a do piłki dopadł Adrian Pajączkowski, jednak jego strzał poszybował ponad poprzeczką.
Nerwy puściły trenerowi Pierścionkowi i już w 36. minucie na boisku wpuścił Piotra Smolca w miejsce Michała Skórskiego. Dla schodzącego zawodnika nie był to dobry mecz, a sama zmiana mimo wszystko może dziwić. Smolec przez kilka tygodnie nie grał w piłkę z powodu kontuzji, a do treningów powrócił zaledwie sześć dni przed meczem.
Pierwsza połowa nie przyniosła wielu zmian, natomiast od początku drugiej, na boisku pojawił się Pavol Hustava, który miał zwiększyć siłę ofensywy miejscowych.
Zagłębie ponownie dobrze rozpoczęło drugą odsłonę gry, jednak dobrze to za mało, aby strzelić bramkę, która dawałby wyrównanie. Fatalnie w środku pola spisywał się Tomasz Szatan, który kilkakrotnie marnował dobre okazje i próbował wręcz na siłę "wbić" się w mur defensywy Miedzi. Pierwszą dobrą okazję miał Adrian Pajączkowski, który wychodził na sytuację sam na sam. Po raz kolejny jednak szybszy był Dżuldinow.
Kilku minut później Piotr Smolec dośrodkował z prawej strony. W dogodnej okazji głową strzelał Hustava, ale obok słupka bramki gości. Co ciekawe za rozgrywanie akcji był odpowiedzialny właśnie Smolec. Do niedawna kontuzjowany zawodnik radził sobie nieźle, jednak chyba jeszcze nie był w pełni dyspozycji, aby móc udźwignąć ten ciężar.
Niestety Zagłębie marnowało dogodne sytuacje już w zarodku. Kiedy Tomasz Szatan przejął piłkę tuż przed polem karnym, na prawej stronie był niepilnowany jeden z zawodników Zagłębia. Cóż z tego, skoro pomocnik Zagłębia wolał strzelać. Oczywiście finał kibice znają...
Te błędy zemścił się już w 65. minucie, kiedy Paweł Ochota prawą stroną pobiegł w kierunku bramki Zagłębia, podał do wprowadzonego kilka minut wcześniej Łukasza Zagdańskiego, a ten nie miał problemów z pokonaniem Gostomskiego. Po raz kolejny defensywa Zagłębia była bierna. Adrian Marek nie potrafił się odnaleźć we własnym polu karnym, natomiast Krzysztof Bodziony nie wiadomo czemu zostawił niepilnowanego strzelca bramki.
Stracony gol wyraźnie podciął skrzydła Zagłębiu, a goście dziesięć minut później mogli zdobyć trzeciego gola. Przed katastrofą miejscowych uratował jednak swoją piękną paradą Maciej Gostomski.
Cały obraz gry miejscowego Zagłębia pokazuje sytuacja z 78. minuty. Arkadiusz Kłoda z rzutu wolnego na 16 metrze trafił wprost w mur. Dobitka Tomasza Łuczywka uderza w słupek, natomiast zamiast do pustej bramki, w zegar strzelał Pavol Hustava. Kibice załamali ręce. To była najlepsza okazja Zagłębia na zdobycia choć kontaktowego gola. Festiwal "kto trafi w zegar" trwał, gdyż strzały zawodników Zagłębia lądowały przy zaparkowanej nieopodal karetce.
Do końca spotkania niewiele się zmieniło. Zagłębiu nie udało się zdobyć bramki, ani przeprowadzić dogodnej okazji. Kibice po raz kolejny rzucili niepochlebne słowa w kierunku piłkarzy, jednak Ci tym razem nie podeszli do nich... Odwrócili się i zniknęli w przejściu.
Sami niechętnie mówili o meczu. - Musimy się otrząsnąć. Wydawało się dotychczas, że gramy lepiej, a wygląda to właśnie tak. Nie wiem czego nam brakuje, bo ciężko to wszystko wytłumaczyć - mówił ze spuszczoną głową Arkadiusz Kłoda.
Zupełnie inne humory panowały w drużynie gości. - Po naszej grze, po wynikach widać, że coś w drużynie się zmieniło. Jesteśmy inaczej nastawieni, w naszym głowach jesteśmy pewni siebie. Zawsze mówiliśmy, że gramy o trzy punkty, jednak teraz robimy to naprawdę - powiedział strzelce pierwszej bramki dla Miedzi Michał Ilków- Gołąb.
Na koniec wypada się zastanowić. Tylu trenerów w Zagłębiu, a sytuacja ta sama. Janusz Kudyba potrafi poukładać każdy klub, ale nie Zagłębie. Były trener podsumował to w ten sposób: - żeby wygrywać, trzeba mieć ambicję, Miedź ją ma... - resztę niech dopowie sobie każdy.
Zagłębie Sosnowiec – Miedź Legnica 0-2 (0-1)
0-1 Ilków- Gołąb 12'
0-2 Zagdański 65'
Zagłębie: Gostomski - Kłoda, Białek, Marek, Łuczywek - Bodziony, Skórski (36' Smolec), Szatan (75' Ryndak), Pajączkowski - Myśliwy, Pietrzak (46' Hustava).
Miedź: Dżuldinov - Żółtowski, Bakrać, Kotlarski, Smarduch - Musiałowski (83' Kociszewski), Kłak, Garuch (61' Zagdański), Łodyga (68' Gawlik) - Ochota, Jlków- Gołąb.
Widzów: 2000
Sędzia: Paweł Płoskonka (Warszawa).
http://www.11.pl/aktualnosci/kudyba_ode ... _zaglebiu/
update: doszły fotki^^