OLiver napisał(a):Tak czytam te wiesci o korupcji w polskiej pilce.Mnie w sumie interesuje tylko Zaglebie a nie reszta klubow ,wiec jak myslicie ,czy bedzie abolicja ,jezeli tak to czy Nas obejmie.Czy tez jej nie bedzie ,a wtedy w 1 lidze bedzie wielka rewolucja ,mam na mysli 6/8 nowych klubow w OE.Duze zdanie niestety ma do powiedzenia canal+ bo on wydaje najwiecej na polska pilke.Ciekaw jestem jak to panowie z miodowej rozwiaza,dowiemy sie w niedziele.
Tylko, że nie da się oddzielać sprawy Zagłębia od całości. Już boleśnie o tym się Zagłębie przekonywało ostatnio. Choćby - w kierowaniu niechęci społecznej na Zagłębie większej, niż w innych wypadkach, często bardziej umoczonych w tym procederze. Potem, jak się na to pozwoli - pokutuje to długo. Choćby dzisiejszy przykład z "Dziennika", gdzie redaktor komentujący codziennie jakieś sprawy mniej lub bardziej poważnie i mniej lub bardziej pobłażliwie z zakresu ogólnospołecznego, politycznego, J. Wróbel na II stronie pisze niezłą nawet humoreskę, jak to teraz w wykonaniu PZPNu "transparentnie" będzie, czyli uzna się "dogadywanie", tylko że ma być jawne kto ile na co da. I przykładowo jest podanyych kilka nazw drużyn, o których trudno myśleć, żeby się odnosiły do "bohaterów" obecnych śledztw. Jedynie ostatnia jest... "Pogłębie S." na konto którego jacyś śląscy biznesmeni dokonali wpłat.
Tak więc - nie jest obojętne, jakie opinie są rozsiewane o Zagłębiu, bo długo się to odbija potem.
Jak i: nie jest obojętne, co będą robić z resztą piłki, czy Zagłębie wrzucą do beczki brudów - i innych będą wrzucać do beczki czyścioszków. Dość ciekawy wywiad jest też w dzisiejszym Dzienniku z Bońkiem, choć rzecz jasna i "pod siebie" mówi i interesuje go, by pokazać, jak to Widzew jest skrzywdzony a inni to inna broszka. Podtrzymuje jednak już nawet nie tylko, co powiedział, że nie ma nie umoczonych, tylko nie złapani; idzie nawet kroczek dalej, mówiąc, że wszystkie kluby są jakoś umoczone, tyle że nie wszyscy ludzie w tych klubach się tym zajmowali - od dawna. Choć o sobie stanowczo mówi, jak w osiemdziesiątych latach przychodzili do niego z propozycjami, to mówił "nie".