WOJTEK napisał(a):Blajpios - znasz każdego? Wiesz o wszystkich wszystko ?? Poczytasz jakąś "fachową" literaturę, gdzieś coś usłyszysz, gdzieś coś zobaczysz i powtarzasz głupoty. Wśród grupy zawodowej, którą Ty reprezentujesz są pewnie same aniołki... (pytanie retoryczne)
emdżej - Tobie już kiedyś coś pisałem, więc się nie wypowiadaj na tematy kibiców.
Głupot erica i czapkującgo mu Arka W. to nie ma co nawet komentować.
Poniekąd się cieszę, że udało mi się "sprowokować" kolegę WOJTEK, bo ostatnio tutaj nie za często chyba bywa a z kolei na tych drugich stronach Zagłębiowskich, to kiedy wyniknęła kolejna konieczność rejestracji, z którą zresztą miałem jakieś kłopoty, nie chciało mi "przyjąć" - spowodowały, że tych dyskusji mamy mniej; ale już kończę, by nie był to nazbyt drażniący off topic, tyle że się cieszę z dyskusji.
Co do samego tematu. Miałem nadzieję, że to moje pytanie było właśnie retoryczne. To znaczy - gdyby się okazywało, że rzeczywiście jakieś mafijne wpływy u części grają rolę, to ufam, że by się ci kibice "obudzili", wstrzymali z poparciem bezwarunkowym. Szerzej zaś patrząc - miałem nadzieję, że się "obudzą" przy dochodzeniu do przekraczania granic jakichkolwiek, których nie powinno się przekraczać. Tego nawet szerszego spojrzenia - dotyczyło pytanie retoryczne. Było - na przykładzie mafii, ale nie tylko o nią chodzi. Osobiście mam nadzieję, że w grę nie wchodzi rzeczywisty wpływ wyraźny tych grup, ale pewności mieć nie można, sądząc choćby po faktach bezsprzecznego o ile wiem bezsensownego chuligaństwa np. przy demolowaniu na Litwie; podobnie, jak można myśleć sądząc po wpływach mafii przy ostatniej aferze korupcyjnej w Niemczech (które to nota bene wzorce pilnowania przed korupcją mają wprowadzać w Polsce).
Czyli nie tylko o niebezpieczeństwo popierania mafijnych spraw mi chodzi - ale w ogóle o pewne granice takich bezkrytycznych nastawień. Sądziłem zaś, że te "przestępcze" będą najoczywistsze w takim pytaniu pobudzającym myślenie: by ich nie popierać bezwarunkowo, gdyby były. Napisałem mój tekst, bo hasło, na które odpowiadałem, było jakby przeciwne, jakby chodziło o poparcie bezwarunkowe.
Szerzej jednak patrząc - chodzi mi w ogóle o granice przy podejściu "klub to my nie oni". Do pewnego stopnia popieram czy rozumiem - bo najżywsi zaangażowani kibice dają szczególnego smaczku i są jakąś kwintesencją klubu, jak i lokalnego w ogóle charakteru (przy okazji polecam w ostatnich numerach Gazety Polskiej artykuły o kibicowaniu jako lokalnym patriotyźmie, gdzie bodaj w przedostatnim numerze wprost pozytywnie są wymieniani m.in. kibice Zagłębia).
Natomiast sądzę, że jednocześnie krzyczący te hasła (typu "klub to my nie oni") jakby w absurd chcieli uwierzyć, że granic takiego postawienia sprawy nie ma, że to wartość absolutna, te ich emocje.
To jest ciekawe. Z jednej bowiem strony zapewne rozumieją, że np będąc smakoszami czekolady Wedla mogą krzyczeć, manifestować, gdy straciła smak, mogą się domagać przywrócenia oryginalnego... Ale nie mogą wołać "fabryka Wedla to my nie oni" i nie mogą wejść na podwórko fabryki i żądać przestawienia maszyn w halach, zmiany jednej na drugą, zakupienia droższego ziarna nie bacząc na rachunki ekonomiczne, bo "Fabryka Wedla to my - ale koszty niech ponosi właściciel".
Natomiast - jakby tego nie rozumieli czasem niektórzy kibice stawiając tak właśnie sprawę.
Niby "wychodzę poza temat jeszcze dalej" niż wcześniejsza nasza dyskusja, bo ten wątek poparcia dla kibiców Legii już i tak odchodzi od tematu samego meczu - ale w tle są wszystkie te sprawy jednak wyraźnie.
Po prostu bowiem: jednak są różne granice różnych rzeczy. W moim zaś odczuciu Kolega proponujący bezwarunkowe wsparcie jakby o tym zapominał.
Sama zaś przyjaźń, naprawdę fajne jej przykłady wzajemnego wsparcia kibiców Zagłębia i Legii: jak najbardziej cieszą. Przyjaźń też wymagać może pewnych kosztów. Ale - są i ich granice. No i nie każdy kibic Zagłębia jednak obowiązkowo musi przenosić te kibicowania na Legię. Choć ja akurat doceniam i te związki. Jeżeli ktoś te wywody uważa za zbyt daleki "offtopic", przepraszam.
No i też w końcu popieram - jak kol. LucasUSA - wypowiedź kol. MarcelZS jako najrozsądniejsze chyba w tym miejscu podsumowanie sprawy, przynajmniej na teraz, co do tego, że nie ma co wprowadzać wewnętrznej tu wojny, byle tylko jedna opcja "pozwoliła" drugiej żyć.