Jutro, w sobotę o godz. 18.00 rozpocznie się mecz ŁKS - Zagłębie. Znowu gramy o 6 pkt. Na koncie ŁKS są tylko dwie zdobyte bramki i tylko dwa punkty. Nasz dorobek jest o 4 pkt. większy, ale w tabeli jesteśmy za ŁKS. Będziemy zadowoleni z remisu, chociaż słychać głosy, że powalczymy o zwycięstwo. Oprócz Bensza, w kadrze Zagłębia zabraknie kontuzjowanych: Adżema i Kościukiewicza.
Nasz sobotni rywal to jeden z najstarszych i nienajgorzej utytułowanych pierwszoligowców. O prawo gry w polskiej ekstraklasie starał się już w 1920 roku w ramach tzw. grupy łódzkiej razem z Klubem Turystów, ŁTSG i Szturmem ale drużyny nie rozegrały wówczas ze sobą oficjalnych meczów. Liga wystartowała za to w 1921 roku, kiedy to historycznym pierwszym mistrzem Polski została Cracovia, a ŁKS zajął ostatnie piąte miejsce zaledwie remisując jeden mecz 3:3 z Wartą Poznań. Na osłodę ŁKS pozostał fakt, że do drugiej ligi nie spadł, bo jeszcze jej nie było, a jego napastnik Marian Einbacher strzelec wszystkich siedmiu bramek zajął trzecie miejsce w lidze ustępując jedynie słynnym Józefowi Kałuży z Cracovii (9 bramek) i Wacławowi Kucharowi z Pogoni Lwów (8).
W 1922 roku ŁKS grał już znacznie lepiej i zajął drugie miejsce w grupie północnej, co dało mu nieoficjalne czwarte miejsce w kraju. W latach 1923-1926 łodzianie wciąż walczyli o prawo gry w gronie najlepszych, lecz dopiero reorganizacja i ustanowienie oficjalnej ekstraklasy w 1927 roku dało im pewne miejsce i walkę o ligowe punkty. W latach 1927-1936 ŁKS był drużyną środka tabeli. W 1937 tylko jeden punkt dzielił go od spadku, ale rok później nic już nie uchroniło go przed spadkiem.
Po II wojnie światowej łodzianie wystartowali już w pierwszej odsłonie rozgrywek ekstraklasy w 1948 roku. RKU Sosnowiec nie udało się zakwalifikować do tych rozgrywek. Łodzianie opuścili ekstraklasę w 1952 roku, by po roku walki w II lidze znów powrócić do ekstraklasy. Wtedy to, w 1953 roku drużyny ŁKS i Stali Sosnowiec walczyły ze sobą po raz pierwszy w drugoligowych szrankach. W Łodzi zremisowaliśmy 0:0, a w Sosnowcu wygraliśmy 1:0. Awansował ŁKS, a rok później Stal znalazła się w I lidze. Pierwszy w ekstraklasie mecz pomiędzy ŁKS, a Stalą rozegrano 9 czerwca 1954 roku w Łodzi. Wygrali gospodarze (występujący wtedy pod nazwą Włókniarz) 2:1. Za tę porażkę Stal wzięła srogi rewanż 6 października w Sosnowcu, gromiąc łodzian 6:2 po koncertowej grze. Zwycięstwo to dało Stali pozycję lidera ekstraklasy. Wcześniej, przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych, obaj rywale zagrali w Pucharze Polski w Łodzi, gdzie Włókniarz wygrał ze Stalą 3:1.
Obie drużyny rywalizowały ze sobą przez długie lata w ekstraklasie z niewielkimi przerwami i zmiennym szczęściem. W 1958 roku znalazły się na przeciwległych biegunach tabeli. ŁKS zdobył pierwsze w swej historii mistrzostwo Polski, a Zagłębie (Stal) opuściła na rok szeregi ekstraklasy. Wtedy to właśnie Zagłębie poniosło największą w swych dziejach porażkę ligową: 0:7 w Łodzi z ŁKSem. Sukces mistrzowski ŁKS powtórzył dopiero w 1998 roku. Wcześniej, najwyższą lokatę - trzecie miejsce, wywalczył w rozgrywkach 1991/92, w atmosferze skandalu. A chodziło o dwa mecze, w których ŁKS pokonał Olimpię Poznań 7:1, a Wisłą przegrała u siebie z Legią 0:6. Za te mecze nie przydzielono punktów i dzięki temu mistrzem został „ten trzeci”, czyli Lech Poznań. Wtedy też na długo rozeszły się ligowe drogi Zagłębia (spadek) i ŁKS, który opuścił I ligę w sezonie 1999/2000. W II lidze obie drużyny zagrały ze sobą dopiero w sezonie 2000/2001 i w następnym oraz w sezonie 2004/2005 zajmując miejsca w środku tabeli. W 2006 roku ŁKS powrócił do I ligi, rok później awansowało Zagłębie.
Nasz przeciwnik często wygrywał w Sosnowcu (najwyżej w 1985/86 0:4), ale i my nierzadko wyjeżdżaliśmy z Łodzi jako zwycięzcy. Najwyższe zwycięstwo odnieśliśmy w Sosnowcu w sezonie 1965/66 wygrywając 6:0 oraz w Łodzi w ćwierćfinale Pucharu Polski (1962), gdy wygraliśmy 6:1. II-ligowa rywalizacja powróciła w sezonie 2004/2005. W Łodzi było 2:2, natomiast w Sosnowcu... Wszyscy pamiętamy ten niecodzienny dramatyczny mecz rozegrany 9 kwietnia na Stadionie Ludowym. Od 10 minuty prowadziliśmy po strzale Hadisa Zubanovicia, lecz w 35 minucie po rzucie karnym przegrywaliśmy już 1:2 (wyrównanie padło w 27 min.). Tuż po przerwie, w 46 minucie Marcin Lachowski pewnie wykorzystał rzut karny i było 2:2. Ale 10 minut później ŁKS znów wyszedł na prowadzenie. Gdy wydawało się, że łodzianie wywiozą kolejne zwycięstwo z Sosnowca, na 3 minuty przed końcem meczu Janusz Wolański wyrównał. Kibice odetchnęli z ulgą, że uda się uratować przynajmniej 1 pkt. Już w doliczonym czasie gry sędzia Artur Radziszewski podyktował rzut wolny dla Zagłębia. Piłkę, około 40 metrów od bramki zaczęli ustawiać Marcin Morawski i wprowadzony w 78 minucie za Wojciecha Małochę - Tomasz Malinowski. W końcu Tomek szepnął do Marcina: „Niech się dzieje co chce, walę wprost na bramkę, najwyżej pójdzie w zegar”. Kilkanaście sekund później, potężna bomba poszybowała nad murem łódzkich obrońców i wylądowała w prawym okienku bramki, a Tomek Malinowski złotymi zgłoskami zapisał się w historii Zagłębia i pamięci kibiców.
zródło
www.sosnowiec.info.pl/
Jacek Walczyński
TROCHĘ HISTORII