Czy znów nas wyjebią z biletami?????
Do Euro 2012 jeszcze pięć lat, ale już teraz wiadomo, że tylko nieliczni szczęśliwcy zobaczą z trybun najlepszych piłkarzy Europy.
- Chcemy biletów! Chcemy biletów! - krzyczała do prezesa PZPN Michała Listkiewicza grupka polskich fanów przed ratuszem w Cardiff, gdy ogłoszono, że Polska i Ukraina zorganizują Euro. Do biletowej gorączki jeszcze co najmniej cztery lata - UEFA zaczyna sprzedaż zazwyczaj na rok przed imprezą, ale czy wiadomo, na jakich zasadach Polacy będą mogli zobaczyć z trybun najlepsze drużyny Europy? - Gospodarz mistrzostw powinien być uprzywilejowany. Chcemy, aby UEFA pozwoliła sprzedać Polakom połowę biletów na mecze rozgrywane w kraju, choć do ostatecznych decyzji daleko - mówi "Gazecie" Adam Olkowicz, wiceprezes PZPN ds. Euro 2012.
50 proc. oznaczałoby, że z całkowitej puli 1,5 mln biletów Polacy mogliby liczyć nawet na 375 tys. wejściówek (na drugie tyle Ukraińcy). Ale nie wiadomo, czy UEFA zgodzi się na uprzywilejowanie gospodarzy. - Szwajcarzy i Austriacy nie mają żadnych przywilejów. Taka jest polityka UEFA - Euro to turniej międzynarodowy z równymi prawami dla wszystkich - mówi "Gazecie" Miklos Gimes, dziennikarz szwajcarskiego "Tages-Anzeiger".
Na Euro 2008 do podziału jest w sumie milion biletów na 31 meczów. 38 proc. (380 tys.) dostanie do rozdzielenia 16 federacji narodowych, które biorą udział w turnieju. Oznacza to, że Szwajcarzy i Austriacy mają w tej puli po niecałe 24 tys. biletów, tyle samo, co każdy inny uczestnik Euro. 33 proc. (330 tys.) biletów jest sprzedawane przez internet dla zwykłych kibiców, ale bez podziału na narodowość - mogą się po nie zgłaszać choćby Chińczycy. Zainteresowanie jest gigantyczne - w pierwszej fazie sprzedaży prawie 600 tys. ludzi ze 142 krajów złożyło ponad 10 mln zamówień! - Totalne szaleństwo. Nikt nie spodziewał się takiego zainteresowania. O tym, kto dostanie bilety zdecyduje, losowanie. Zobaczyć mecz, to jak trafić szóstkę w totka - mówi Gimes. Resztę biletów na Euro 2008 dostaną sponsorzy, VIP-y i goście UEFA. - Jest co prawda taka symboliczna pula 1 proc. wejściówek dla mieszkańców miasta, w którym odbędzie się mecz, ale to są śmieszne liczby. W Zurychu mieszka 500 tys. osób, a na trzy mecze mieszkańcy dostaną z niej może 2 tys. biletów - śmieje się Gimes.
Jeśli taką samą politykę podziału biletów UEFA przyjmie w Polsce i na Ukrainie, będzie to oznaczać, że Polacy nie dostaną - tak jak chciałby tego PZPN i sztab Euro 2012 - 375 tys. wejściówek, ale dużo, dużo mniej. Wiara PZPN w to, że Polacy mogą liczyć na 50 proc. biletów u siebie, opiera się na doświadczeniach z mundialu w Niemczech, gdzie gospodarze mieli podobne przywileje. Problem w tym, że mistrzostwa świata organizuje FIFA, która ma inną politykę. - Nie wiem, jak zdecyduje UEFA, ale naszym zdaniem gospodarze powinni mieć pulę biletów tylko dla siebie. Zrobimy wszystko, by Polacy i Ukraińcy dostali jak najwięcej biletów, ale na pewno nie da się zadowolić wszystkich. Euro, nawet to rozgrywane u nas, pozostanie imprezą przede wszystkim telewizyjną - podkreśla Olkowicz.
Na przekonywanie UEFA działacze mają ok. trzech lat, bo zasady dystrybucji biletów zostaną ogłoszone pewnie najwcześniej w 2010 roku. Już teraz wiadomo jednak, że nie będzie czegoś takiego jak sprzedaż biletów w kasach. Wejściówki będą tylko w internecie - tak jak podczas ostatniego mundialu i teraz przy Euro 2008.
Będą też ograniczenia ilościowe. W Austrii i Szwajcarii jedna osoba może kupić maksymalnie cztery bilety na mecz. Tak jak na Euro 2008 będą pewnie trzy rodzaje biletów: IMT (Individual Match Tickets) - na konkretne mecze, FMT Group (Follow My Team Group Tickets), czyli pakiet na wszystkie mecze grupowe wybranej drużyny, oraz FMT Tournament (Follow My Team Tournament Tickets) - na wszystkie mecze drużyny, aż do jej odpadnięcia z turnieju lub zwycięstwa.
Bilety na Euro 2008 kosztują od 45 euro (170 zł) za mecze grupowe po 550 euro (2000 zł) za finał. Są trzy kategorie biletów - najdroższe z boku boiska, najtańsze za bramkami. Bardzo możliwe, że podobnie będziemy płacić za pięć lat. - To, że ceny w Polsce i na Ukrainie są teraz ogólnie dużo niższe niż na zachodzie Europy, nie musi na nic wpływać. Z biletem na Euro będzie jak z wejściówką na hitowy koncert jazzowy czy rockowy. To coś ekstra, cena za wstęp na takie wydarzenie jest zbliżona, wszystko jedno, czy chodzi o Paryż, czy Warszawę - uważa Michał Nykowski, szef sztabu Euro 2012. - To, ile trzeba będzie zapłacić, ustali UEFA, ale może wziąć pod uwagę ogólny poziom cen u gospodarzy. Polska i Ukraina to przecież nie Szwajcaria - sądzi Adam Olkowicz.
Podział miliona biletów na Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii (proc.)38 federacje narodowe biorące udział w ME
33 sprzedaż publiczna w internecie
14 sponosorzy, partnerzy UEFA
8 Corporate Hospitality Program (dla bardzo zamożnych kibiców - razem z hotelami, kolacjami, programem turystycznym)
3 VIP-y
3 UEFA Football Family
1 pula wyłącznie dla mieszkańców miasta lub (i) działaczy związanych z klubem, który gra na danym stadionie
Ceny biletów (w euro)
kategoria 1 2 3
Mecz otwarcia 250 170 70
Mecze grupowe 110 80 45
Ćwierćfinały 180 110 60
Półfinały 300 180 80
Finał 550 335 160
Źródło: Gazeta Wyborcza
Niestety to czysta ekonomia. To nie Polacy zostawią tutaj milony lecz kibice(turyści) z zagranicy.
[ Dodano: 30-06-2007, 6:47 ]Oj zobaczymy Euro jak świnia niebo.
Dzis miał byc koniec "Jarmarku Europa". Efekt, handel kwitnie że hej.
A teraz to:
Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało dwóch urzędników Centralnego Ośrodka Sportu - powiedział w sobotę Temistokles Brodowski z CBA
- Potwierdzamy zatrzymanie dwóch urzędników Centralnego Ośrodka Sportu. W tej chwili jest zbyt wcześnie, by podawać jakiekolwiek szczegóły tej sprawy. Cały czas trwają czynności - powiedział.
"Rzeczpospolita" podała w sobotę, że w piątek po południu CBA zatrzymało szefa ośrodka Krzysztofa S. oraz jego zastępcę Tadeusza M. - Potwierdzamy jedynie zatrzymanie dwóch urzędników - powiedział Brodowski.
"Minister Sportu Tomasz Lipiec zarządził natychmiastowy audyt w Centralnym Ośrodku Sportu" - poinformowała w komunikacie rzeczniczka tego resortu, Katarzyna Doraczyńska. Według niej, od pewnego czasu Ministerstwo Sportu prowadzi już kontrole dotyczące m.in. gospodarki nieruchomościami w COS.
Z kolei rzeczniczka Centralnego Ośrodka Sportu Marta Fijałkowska poinformowała w oświadczeniu, że Ośrodek wyda oświadczenie w sprawie zatrzymania pracowników COS, gdy otrzyma oficjalną informację na ten temat.
"Z całą stanowczością chciałabym podkreślić, że budowa Narodowego Centrum Sportu jest priorytetowym zadaniem COS. Termin zakończenia inwestycji nie jest zagrożony" - napisała Fijałkowska.
Zgodnie z planami rządu, w miejsce warszawskiego Stadionu Dziesięciolecia powstanie Narodowe Centrum Sportu. Jego budowa ma zostać zakończona przed piłkarskimi mistrzostwami Europy w 2012 roku.
Jak przypomina "Rz", od kilku tygodni COS negocjuje z kupcami, którzy handlują na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia - termin opuszczenia obiektu. W piątek szefowie ośrodka zapowiedzieli, że handel będzie mógł trwać co najmniej do końca lipca.
http://www.sport.pl/pilka/1,80056,4278617.html