dotyczy Podbeskidzia Bielsko
Nie możemy rozwalić tego, co już zostało zbudowane. Chcemy utrzymać tę drużynę, wzmocnić ją i w kolejnym sezonie walczyć o awans do ekstraklasy – mówi Jan Żurek. Trener Podbeskidzia Bielsko-Biała jest już po pierwszych rozmowach z prezesem klubu Stanisławem Piecuchem. Powstała wstępna lista transferowa, która na razie jest jawna tylko w części "odejdą".
Wiadomo więc, że Jan Żurek rezygnuje z Błażeja Radlera i Rafała Andraszaka. Obu zawodnikom skończył się okres wypożyczenia z Górnika Zabrze. Podbeskidzie nie przedłuży umowy z Danielem Dubickim, z którego wiosną nie było większego pożytku, gdyż niemal cały czas był kontuzjowany. O zakończeniu kariery zaczyna powoli myśleć Marek Matuszek. Kontrakty wygasają Jarosławowi Bujokowi, Łukaszowi Błasiakowi i Wojciechowi Rączce. Prezes Piecuch będzie ich nakłaniał do pozostania w Bielsku, jeżeli nie znajdzie lepszych piłkarzy w ich miejsce.
Chęć odejścia zadeklarował natomiast Adam Kompała, który ponoć dogadał się wstępnie z Jagiellonią Białystok. To już nie jest na rękę trenerowi Żurkowi, bo Kompała był niekwestionowanym liderem drużyny. – Ja już swoje w tej kwestii zrobiłem. Reszta jest w gestii zarządu klubu – mówi trener Podbeskidzia.
Zarząd klubu obradował wczoraj, a dzisiaj prezes Stanisław Piecuch spotka się z całą drużyną i dodatkowo z Kompałą na osobności. – Adam Kompała ma ważny kontrakt z Podbeskidziem do czerwca przyszłego roku. Był świadomy, co podpisywał. Zobaczymy, co teraz ma nam do powiedzenia – stwierdził prezes.
Po dzisiejszym spotkaniu zawodnicy będą mieli aż 2,5 tygodnia wolnego. Operacja "ekstraklasa" rozpocznie się w Bielsku wraz z początkiem lipca.
Osobna kwestia to stadion, który nie spełnia żadnych norm pierwszoligowych, a w II lidze uważany jest za najgorszy. Obiekt należy do FSM WWR – spółki skarbu państwa w likwidacji. Władze miasta są zainteresowanie przejęciem stadionu. Od tego uzależniają jakiekolwiek inwestycje. Niestety, każdy kolejny likwidator spółki ogłasza nowy przetarg.
– Walczymy z tym już piąty rok i powoli zaczyna nas to denerwować. Nie pamiętam, ilu już posłów i senatorów obiecywało nam, że pomogą rozwiązać ten problem. I co? Dalej stoimy w miejscu – mówi Piecuch.