11.12.2004 Stal wicemistrzem Polski
Był zimny, jesienny dzień 1955 roku. Miałem 7 lat, zacząłem chodzić do szkoły. Moją pasją, podobnie jak każdego chłopaka w tym wieku, była oczywiście piłka nożna. Na mecze ówczesnej Stali Sosnowiec chodziłem z ojcem i bratem, później z wujkami. Pamiętam festyn w 1955 r. na stadionie przy Alei Mireckiego, kiedy świętowano awans do I ligi. Pamiętam zwycięstwo 4:0 z Polonią Bytom i także 4:0 z Górnikiem Radlin. I bramkarza Stali Dziurowicza, który był długo niepokonany, nawet przez znakomity wówczas chorzowski Ruch.
I potem przyszedÅ‚ pamiÄ™tny, decydujÄ…cy o mistrzostwie Polski mecz w z ówczesnym CWKS (Centralny Wojskowy Klub Sportowy) Warszawa. DziÄ™ki wojskowym decyzjom, klub zgromadziÅ‚ najlepszych zawodników kraju: Edwarda Szymkowiaka, Lucjana Brychczego, Marcelego Strzykalskiego (byÅ‚y piÅ‚karz Stali!), Edmunda Kowala, Henryka Kempnego, Ernesta Pola i wielu innych czoÅ‚owych, Å›lÄ…skich piÅ‚karzy. Cudem uchowaÅ‚ siÄ™ od „powoÅ‚ania” w szeregi Legii Gerard CieÅ›lik z chorzowskiego Ruchu.
Najlepszy, bramkostrzelny napastnik Stali, Czesław Uznanski odsłużył wojsko w Krakowie. On i inni piłkarze z Sosnowca grali w Wawelu Kraków, który decyzjami wojskowych władz został przemianowany na OWKS (Okręgowy WKS). W 1954 r. OWKS Wawel świetnie dawał sobie radę w lidze i zmierzał ku mistrzostwu Polski. Grali w nim wówczas nasi piłkarze: Aleksander Dziurowicz, Marian Masłoń, Roman Musiał, Ryszard Krajewski, Marceli Strzykalski i Czesław Uznański.
Nie mogło jednak tak być, że nie C(entralny)WKS a O(kręgowy)WKS jest wyżej w tabeli. Rozwiązano więc OWKS-y (Kraków, Bydgoszcz, Wrocław i Poznań), powołując piłkarzy tych drużyn do CWKS. Ponieważ w tym czasie Dziurowicz, Masłoń, Musiał i Krajewski zakończyli już służbę wojskową, powrócili do Sosnowca. Strzykalski został przeniesiony do Legii, a Uznański wkrótce powrócił do Stali.
Tak więc silna Legia przyjeżdżała na mecz do Sosnowca. Zwycięstwo Stali dawało jej mistrzostwo, a trzeba pamiętać, że był to beniaminek. Legii wystarczał remis. Mecz zaczynał się chyba o 11. Mimo protestów prawie całej rodziny, uparłem się i poszedłem z ojcem i wujkami na ten mecz. Nie chcieli mnie - siedmiolatka - zabrać mając w pamięci rozruchy sprzed kilku lat na meczach z AKS-em Chorzów.
Ulicami płynęły na stadion potoki ludzi. Kibice siedzieli już na okolicznych drzewach i dachach domów przy ul. Wolności (obecnie Niepodległości) i Sportowej. Wkrótce znaleźliśmy się na stadionie, było tak ciasno, że z trudem mogłem coś dojrzeć.
Pamiętam jak stalowców w niebieskich koszulkach i białych spodenkach wyprowadził Masłoń. CWKS grał chyba w czerwono-białych strojach. Szymkowiak grał w czarnym swetrze z nr 1 i niebieskich spodniach dresowych. Mecz się rozpoczął, kibice wciąż napływali, a tu już pierwsza akcja Stali wstrząsnęła stadionem i całym Sosnowcem. Koncertowe zagranie pary Uznański - Majewski zostało uwieńczone powodzeniem. Uznański świetnie wyszedł na czystą pozycję w okolicach szesnastki i strzałem nie do obrony pokonał Szymkowiaka. W tym momencie Stal była mistrzem Polski! Podobno ryk stadionu było słychać na kilka kilometrów w Szopienicach, Będzinie i Mysłowicach. W górę poleciały kapelusze, parasole, mnie wycałował jakiś pijany kibic.
Stal ruszyła do huraganowego ataku, lecz na straży warszawskiej bramki stał przecież najlepszy bramkarz w Polsce. Niestety, już w 14 minucie, nastąpiła kontra CWKS-u, zakończona mierzonym strzałem Brychczego z 16 metrów, pod poprzeczkę. Impet Stali zelżał, trzeba było teraz zwrócić baczniejszą uwagę na obronę własnej bramki, chociaż obrona Stali należała przecież do najlepszych w lidze. Świetni boczni obrońcy Masłoń i Jochymczyk, a w środku niezawodny stoper Musiał nie pozwalali warszawiakom na zbyt wiele swobody.
Po przerwie trener Dudek postawił wszystko na jedną kartę: obrońcy bronią dostępu do pola karnego, a pomocnicy Szymczyk i Augustyn Pocwa wspomagają atak. W miejsce Krajewskiego wprowadził Głowackiego. Obok Majewskiego i Uznańskiego grał wszędobylski Krężel, na lewym skrzydle Józef Pocwa. Stal ruszyła do huraganowych (jak dywanowe naloty) ataków. Legioniści zostali zepchnięci do tak głębokiej defensywy, że rzadko udawało im się przekroczyć linię środkową, a Dziurowicz... siedział w bramce. Za to Szymkowiak dokonywał wręcz cudów zręczności, broniąc nieprawdopodobne strzały, które z trybun już widziane były jako gole. Napór trwał pełne 45 minut. Niestety, nadludzkie wysiłki Majewskiego, Uznańskiego i Krężla, wspomagane przez braci Pocwów i Głowackiego, musiały uznać wyższość nadludzkich wręcz wyczynów Szymkowiaka. Remis nobilitował Legię (CWKS), która zdobyła pierwszy tytuł mistrzowski. W Sosnowcu świętowano drugie miejsce, grupki kibiców długo przeżywały i dyskutowały wynik meczu w tradycyjnym miejscu przed dworcem kolejowym. Szkoda, wielka szkoda, że nie daliśmy rady.
W następnym sezonie chodziłem niemal na każdy mecz. Tym razem dołączali już do mnie koledzy z klasy. Nieopodal Stawików budował się już nowy stadion. Ale o tym innym razem.
http://www.sosnowiec.info.pl/modules/ne ... dcf7741b57