August napisał(a):Bizoniasty napisał(a):za to, że był z nami na dobre i na złe i ze względu też na dobrą grę
I za to należy się Tomkowi staropolskie "dziękuję" chociaż i to jest o wiele za mało
Myślę, że "i tak i nie"...

Z jednej strony przecież powiedzmy sobie jasno, nie osiągnął choćby tyle, co Wł. Mazur, nie mówiąc o A. Jarosiku, J. Gałeczce i innych. Choć, gdyby patrzeć na miarę talentu, to co powiedzieć? Jeżeli jednak brać pod uwagę okoliczności "psucia talentu" - to, hm, czy nie należy patrząc, że nie osiągnął T. Szatan szczytów, zauważyć, iż łączyć się to może nie tylko z jakimś brakiem w realizowaniu własnego talentu przez samego zawodnika - ale i z pewnymi okolicznościami zewnętrznymi. Niestety, wśród tych okoliczności należy chyba zauważyć, że w jakiś sposób jest dłuższy czas jakiś "zepsuty gen" w Zagłębiu (bo nie chcę napisać, że to wręcz jakiś czynnik deprawujący w Zagłębiu). Ten bakcyl zepsucia można by widzieć choćby, hm, pewnie od czasów, gdy psuuła się zdrowa marka Zagłębie, przy odejściu A. Kubicy a już na pewno od pokolenia, z którego byli D. Treściński, M. Drzymont, A. Marek, T. Łuczywek, D. Skrzypek a powoli liczyć chyba trzeba i R. Pietrzak i D. Ryndak (a nawet P. Mizgała czy Wrzesień, bo J. Arak chyba się wykaraska). Trochę taki nasz, w środowisku Zagłębia grajdołkowy zachwyt, czyniący mistrza w skali podwórkowej jakby był hoho - co łączyło się i z ograniczeniem takiemu piłkarzowi perspektywy, bo nie wolno mu było wyrastać nad nasze przekonanie, jacy to wielcy my, Zagłębiacy. A świat tych wielkości wręcz nie zauważa, bo ich inna skala absorbuje niż podwórko. Ba! Tak patrząc, to kto wie, czy ten "gen" nie sięga jeszcze wcześniej, czasów R. Czerwca, czy J. Urbana. Do dzisiaj pamiętam wywiad w jakimś sprotowym piśmie, jaki dał J. Urban, który na trochę drążące pytanie w stylu "i co dalej, jakieś wielkie perspektywy, czy Zagłębe mu wystarcza" bardzo ładnie odpowiedział, coś w rodzaju, że o co chodzi, Zagłębie to znaczący klub, wielki na swój sposób i co więcej a ważne czuje się bardzo dobrze. Niemniej, w rozmowach z działaczami jakby jednak dał ultimatum; J. Urban to nazwał w tym wywiadzie, że postawił sprawę jasno, jeszcze daje rok czasu, pomimo, że już oferty były - jeżeli działacze zawiążą zespół grający o coś więcej, to on zostaje i na dłużej. Jeżeli nie - to za rok jednak oferty przyjmie. No i poszedł do Górnika, następnie w Osasunie się znalazł, bynajmniej nie dla grania ogonów.Tymczasem - T. Szatanowi w zrealizowaniu talentu na wyższym poziomie nie tylko chyba te czynniki zewnętrzne tu wymienione przeszkodziły - ale wśród zewnętrznych jeszcze trochę się znajdzie, jak choćby czasami festiwal nienawiści wobec ojca.
Jakkolwiek jednak wpływały okoliczności - to jednak dał też wiele serca zespołowi i nie był tuzinkowym graczem. Jak najbardziej zgadzam się z głosami, że wobec powyższego - jak najbardziej i nietuzinkowe pożegnanie mu się należy. Jakkolwiek - przy tym pamiętajmy, że to na razie "w połowie swoich piłkarskich lat" zawodnik odchodzi i jeszcze grą samą w sobie nie osiągnął pozycji J. Gałeczki. Nie fetujmy więc z tych pozycji - ale może jeszcze jej dojdzie? Kto wie, może jak teraz pójdzie za głosem ambicji, to ten czas nadrobi i jeszcze rozbłyśnie jego gwiazda. Co prawda, pod tym względem chyba trochę wcześniej, gdyby odszedł, miałby większe szanse na taki rozwój. Zresztą - tu na tym forum i takie głosy wyrażaliśmy, padały tutaj gdy wprost sugerowano, że dobrze byłoby dla T. Szatana spróbować gdzie indziej. Choć... Gdzie indziej? Przecież słusznie chyba chcemy horonować T. Szatana właśnie z racji jego niezwykłego przywiązania do klubu; prócz gry: gdzieś kiedyś czytałem, że to on w dużej mierze wpłynął na ojca, że ten chciał kupić klub. Toteż samemu nie byłem pewien, czy gdzie indziej by się rozwinął. Z jednej strony, na zdrowy rozum, wydawało się, że właśnie wejście w inne środowisko pomogłoby bardzo T. Szatanowi, by zrobić ten krok do klasy wyższej- a z drugiej zastanawiałem się, czy skoro braknie "zdrowego genu Zagłębia" - to czy aby na pewno będzie miał możliwości i klimat rozwoju.
Tak. Jednak jeszcze jedna myśl mi przemknęła.
Chyba na portalu Twoje Zagłębie czytałem czyjś taki komentarz, że teraz on będzie sobie dogrywał w jakiejś zagłębioskiej drużynie z niższej klasy, amatorsko - a po prostu zajmie się firmą po ojcu.
Pomyślałem sobie - tak, to byłby strzał w dziesiątkę! Tak jak on ojca - tak jego bym namawiał. Niech się rozwinie jako przedsiębiorca, niech wskoczy z tymi firmami do jeszcze wyższej klasy. Za parę zaś lat - znów będzie Szatan, który przywdzieje barwy Zagłębia i wyposaży w nowe szaty gracza europejskiej klasy ekstraklasowy zespół Zagłębia po kolejnym Pucharze Polski zdobytym, albo po pierwszym mistrzostwie. Myślę, że do tego czasu powinno zniknąć to, co szczególnie kładło kłody pod nogi ojcu (nie wnikam tu w inne aspekty dyskusji, jak to, co niektórzy głosili, że K. Szatan "nie pasował" do roli właściela Klubu, bo niezależnie, czy pasował, czy nie: to przeszkadzała mu na pewno między innymi blokada mentalna wielu, żeby już nie rozważać, czy też nie były to prywatne interesy pod państwowym szyldem). Przez te 5 lat zaś - myślę, że i na terenach województwa katowickiego bagaż postkomunistyczny zniknie, przynajmniej w dużej mierze. Co do tego "bagażu mentalnego", to tu myślę o pogodzeniu się z korupcją nawet u kibiców a jeszcze bardziej o mentalności, w której wręcz rzeczą pochwały godną jest rozumienie komercyjnego klubu jako przedsięwzięcia, o które pieczę ma mieć miasto, Prezydent ma miejskie pieniądze łożyć na utrzymanie i nie ma nic dziwnego, że miasto jest właścicielem. Zauważmy - taka mentalność to chyba już tylko w województwie katowickim pozostaje, bo to nie tylko casus Zagłębia, lecz choćby Górnika, GKSu, Podbeskidzia itd. Fakt zaś, że te właśnie kluby nie grają pierwszych skrzypiec w ekstraklasie - czyż nie mówi, że to już nie ten model? Jednak społeczność lokalna wciąż jest w ramach świata, jaki został kiedyś im w głowach umeblowany. Bo już nawet w Śląsku Wrocław, choć też klub jest "z miasta żywiony", to jednak rozumieją przynajmnieji tyle, że coś jest nie tak - i mieszkańcy bynajmniej nie cieszą się, że anachroniczna sytuacja się utrzymuje.
Tak więc, kto wie.
Może rzeczywiście rozwinie się nam przedsiębiorca, który klasą dorośnie do prowadzenia nie tylko Zagłębia na dotychczasowym poziomie, ale wręcz do Europy - jako właściciel? Szczerze mu tego życzę, gdy kiedyś dojdzie do punktu w karierze, gdy zobaczy, że rozwój zawodniczy już osiągnął szczyty. Być może wiec na razie - podejmie walkę o odbudowanie się, by jeszcze w Zagłębiu pograć w Ekstraklasie? Po karierze jednak, być może już jednak teraz,gdyby ją chciał kończyć: życzę Tomaszowi Szatanowi właśnie tego właścicielskiego rozwoju. Zapewne prócz zrozumienia powyżej nakreślonej sprawy - przecież z racji przywiązania T. Szatana do barw Zagłębia: chyba większość kibiców wspierałaby go wtedy w tym podjęciu odpowiedzialności za Zagłębie. Pewnie bym tego życzył nawet bardziej niż tego, że B. Cupiał da sobie spokój z Wisłą i zajmie się Zagłębiem.