To mógł być najciekawszy tej zimy transfer między klubami II ligi. Zagłębie Sosnowiec poprzeczkę zawiesiło sobie wysoko, chcąc wykupić z Rozwoju Katowice Tomasza Wróbla. To on - a nie jak błędnie poinformowaliśmy Wahan Geworgian z Zawiszy Bydgoszcz - był owym bardzo znanym pomocnikiem, na którego parol zagięli sosnowiczanie. W pewnym momencie wydawało się, że sprawa może zostać sfinalizowana, ale ostatecznie upadła.
- Tomek ma jeszcze przez 1,5 roku ważny kontrakt i zostaje z nami. Gramy o najwyższe cele, a żeby tak było, ten zawodnik jest nam bardzo potrzebny. To nasza kluczowa postać - mówi krótko kierownik katowickiego klubu, Marcin Nowak.
Zagłębie było zdeterminowane; było w stanie zaoferować za Wróbla kilkadziesiąt tysięcy, a samemu zawodnikowi - długoletnią umowę, oczywiście przebijającą warunki, na które może liczyć w Katowicach. Tyle że... u 32-latka słowo zawsze jest droższe od pieniędzy.
Gdy był gwiazdą GKS-u Bełchatów, zadeklarował, że wróci kiedyś do klubu, którego jest wychowankiem. Jak powiedział - tak uczynił w lipcu, mimo że po odejściu z GKS-u Katowice miał... 6 ofert z I ligi. Przy Zgody podpisał 2-letni kontrakt, a strony zawarły dżentelmeńską umowę, że dostanie zgodę na odejście, jeśli zgłosi się po niego któraś z drużyn elity.
http://katowickisport.pl/pilka-nozna/ii ... 12456.html