Na Ludowym zaświeciło słońce
Zagłębie Sosnowiec wreszcie wygrało na własnym obiekcie. Przy dopingu garstki kibiców, piłkarze Piotra Pierścionka pokazali wyższość nad liderem z Kluczborka i w pełni zasłużenie wygrali 1-0.
Frekwencja na trybunach była w sobotnim meczu wręcz zatrważająca. Spotkanie przyszło obejrzeć... około 700 fanów sosnowieckiego klubu. To jednak nie zdemobilizowało piłkarzy Zagłębia, którzy od pierwszych minut próbowali narzucić swój styl gry. Co ciekawie, w podstawowym składzie zagrał... Michał Filipowicz, który niedawno przeszedł operację ręki. Piłkarz jednak na własne życzenie, nie zważając na konsekwencje, zdecydował się wybiec na boisko. Od pierwszych minut natomiast na ławce usiadł Krzysztof Myśliwy. - Odczuwam jeszcze lekki ból w lewej nodze, szczególnie daje znać o sobie w starciach z rywalami - powiedział snajper Zagłębia.
Zaledwie kilkanaście sekund po rozpoczęciu spotkania, Zagłębie powinno objąć prowadzenie. Tomasz Szatan przedarł się lewą stroną, wyłożył piłkę na 7. metr, gdzie Michał Filipowicz uderzył tuż obok słupka. Chwilę później strzelał Arkadiusz Kłoda, co jednak nie zaskoczyło golkipera gości Krzysztofa Stodołę.
Zagłębiu gra układała się bardzo dobrze, a w poczynaniach drużyny nie zabrakło także trochę „brazyliany”. Rafał Pietrzak w 5. minucie próbował pokonać bramkarza przewrotką i był bliski osiągnięcia celu.
Dobry początek miał Tomasz Szatan, który w 13. minucie huknął z 30 metrów, a Stodoła z trudem wybił piłkę na rzut rożny. Dobrego dnia nie miał za to zapewne ojciec piłkarza i właściciel sosnowieckiego klubu Krzysztof Szatan, gdyż pod jego adresem z trybun posypały się obelgi.
Zagłębiu w tym spotkaniu bardzo dobrze wychodziły stałe fragmenty gry, z których w pierwszej odsłonie najczęściej zagrażało bramce gości. Po jednym z nich Wojciech Białek mógł nawet zdobyć gola.
Po ponad 30 minutach gry, na sektorze przeznaczonym dla kibiców gości, pojawili się fani MKS-u Kluczbork. Grupka około 200 osób była bardzo dobrze zorganizowana tego dnia i głośno dopingowała swoją drużynę.
W końcówce pierwszej połowy, ponownie po rzutach rożnych, Zagłębie mogło objąć prowadzenie. Po jednym z nich, Bartłomiej Socha był bardzo zaskoczony faktem, że w polu karnym rywala dostał futbolówkę tuż przed sobą i praktycznie nie zareagował. Strzał Wojcieha Białka natomiast powędrował ponad poprzeczkę. Chwilę wcześniej Michał Filipowicz miał dogodną okazję do zdobycia bramki, jednak wzięty w kleszcze przez defensywę rywali nie miał szans na dokończenie akcji.
Początek drugiej połowy był odmienny od pierwszych 45. minut, a spotkanie wyrównało się. Znak do ataku dał w 56. minucie Adrian Pajączkowski, który z rzutu wolnego strzelił bardzo dobrze, a piłka minimalnie minęła słupek bramki strzeżonej przez Krzysztofa Stodołę.
Kilka minut później z dystansu ponownie groźnie strzelał Pietrzak, ale najgroźniejszą okazję zmarnował fenomenalnie spisujący się na prawym skrzydle Arkadiusz Kłoda. Zawodnik miejscowych w 69. minucie wymanewrował obrońców MKS-u, wpadł w pole karne i oddał trudny do obrony strzał. Krzysztof Stodoła jednak złapał piłkę.
Na kilkanaście minut przed końcem meczu, nad Stadionem Ludowym wyszło piękne słońce, a chwilę później pojawiła się tęcza. Jak wyrocznia, zjawisko to zwiastowało dalsze emocje.
Spotkanie ponownie wyrównało się, jednak trener Pierścionek na boisko postanowił wprowadzić Krzysztofa Myśliwego, który po raz kolejny okazał się niezawodny.
Na 4. minuty przed upływem regulaminowego czasu gry, piłkę przed własnym polem karnym stracił Marcin Adamczyk. Futbolówkę przejął Kłoda i dośrodkował wprost na głowę wbiegającego Myśliwego. Ten nie miał problemów ze zdobyciem bramki. - Zawodnik z Kluczborka reklamował w tym miejscu faul, jednak nic takiego nie miało miejsca. Dobrze złożyłem się do strzału i udało się - powiedział po meczu Myśliwy.
Piłkarze MKS-u, którzy już od 60. minuty grali na czas, po utracie bramki dostali niewiarygodnego wręcz "popędu", jednak nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. W całym meczu goście oddali zaledwie jeden, celny strzał, który zresztą nie sprawił żadnych kłopotów Maćkowi Gostomskiemu.
Spotkanie z trybun oglądał były piłkarz sosnowieckiego klubu Dżenan Hosić. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zawodnik jest przymierzany do gry w Zagłębiu w przyszłym sezonie. Postawa byłej drużyny Hosiciowi podobała się. - MKS jak na lidera grał bardzo słabo. Zagłębie natomiast prezentowało się bardzo dobrze. Gra momentami pozostawiała trochę do życzenia, jednak sosnowiecki klub był wyraźnie lepszy - podsumował Bośniak.
Bohaterem meczu niewątpliwie został Arkadiusz Kłoda, który popisał się asystą, a także stanowił o sile Zagłębia w ofensywie. - Wreszcie! Ambicją i grą udowodniliśmy, że potrafimy grać. Myślę, że w poprzednich meczach nie graliśmy gorzej, ale brakowało nam jedynie szczęścia i skuteczności. Teraz pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać i to z nie byle kim, bo z liderem. Myślę, że teraz będzie lepiej - powiedział pomocnik Zagłębia.
Już za tydzień Zagłębie wyjeżdża do Żagania, aby podjąć zespół Czarnych. W meczu na pewno nie zagra Wojciech Białek, który dziś ujrzał swoją siódmą, żółtą kartkę i będzie w następnej kolejce pauzował. Do szatni utykając schodził również Bartłomiej Socha.
Zwycięstwo dało Zagłębiu awans w tabeli i zajęcie pozycji, dającej spokojne utrzymanie.
Zagłębie Sosnowiec - MKS Kluczbork 1-0 (0-0)
1-0 Myśliwy 86'
Żółte kartki: Wróbel, Białek - Nitkiewicz, Stodoła, Adamczyk.
Zagłębie: Gostomski - Pajączkowski, Białek, Balul, Wróbel - Pietrzak, Skórski, Szatan (37' Bodziony), Kłoda, Filipowicz (90' Hustava), Socha (59' Myśliwy).
MKS: Stodoła - Cieślak, Stawowy, Nowacki, Adamczyk - Niziołek (90' Hobert), Kazimierowicz, Glanowski, Nitkiewicz (72' Jasiński) - Sobota, Tuszyński.
Sędzia: Piotr Gajewski.
Widzów: 900 (w tym ok. 200 gości).
Całość:
http://www.11.pl/aktualnosci/na_ludowym ... lo_slonce/
http://www.gazetasosnowiec.pl/gazetasos ... lonce.html
Krótkie video z konferencji (jakość jest, jaka jest):
http://www.11.pl/rytm_pilki/konferencja ... ork_video/