przez matzbb 2010-09-06, 1:15 pm
Policjanci twardo zagrali z kibolami
Karol Dolecki
2010-09-05, ostatnia aktualizacja 2010-09-05 15:58
Zdecydowane działania policji zapobiegły ekscesom ok. 300 kiboli ze Śląska, Warszawy i Elbląga, którzy w sobotę przyjechali na mecz II-ligowych piłkarzy Elany i Zagłębia Sosnowiec
Zdecydowane działania policji zapobiegły ekscesom ok. 300 kiboli ze Śląska...
więcej zdjęć
Kibole wiedzieli, że nie będą wpuszczeni na stadion. Toruński klub poinformował ich o tym już w czwartek, tłumacząc decyzję remontem tzw. klatki, czyli sektora dla gości na obiekcie przy ul. Bema. Pomimo tego komunikatu kibole z Sosnowca przybyli do naszego miasta, ściągając ze sobą sympatyzujących z nimi szalikowców Legii Warszawa oraz Olimpii Elbląg. Policja, obawiając się podobnego scenariusza jak w Bydgoszczy, gdzie 25 sierpnia podczas pucharowego spotkania Zawiszy z łódzkim Widzewem doszło do gigantycznej zadymy, postawiła na nogi ponad 700 funkcjonariuszy.
Mundurowi obstawili stadion, ale główne wydarzenia rozegrały się jednak na Dworcu Głównym PKP, gdzie ok. 14 przyjechał pociąg z kibolami Zagłębia. Na powitanie gromko ryknęli wulgarną przyśpiewką, lecz gdy wysiedli z wagonów, natychmiast otoczył ich szczelny kordon złożony z ok. 300 policjantów, wyposażonych w tarcze, hełmy i pałki, uzbrojonych w broń gładkolufową, wspomaganych przez dwie armatki wodne i funkcjonariuszy z psami. - Co to za święto, że tu aż tyle radiowozów? - dopytywała jedna z kobiet, która przyjechała akurat wtedy na dworzec, gdy zobaczyła stojące przed nim w szyku ponad 40 policyjne auta.
Prezes Elany Artur Żbikowski jeszcze raz powtórzył kibolom, że nie zostaną wpuszczeni na mecz, lecz dwóch przewodników grupy nadal upierało się, że przejdą z nią przez miasto pod stadion. Nie zgodził się na to jednak szef toruńskiej policji Wojciech Machelski, który dowodził akcją. Rozkazał swoim ludziom zatrzymać szalikowców pod dworcem i zarządził legitymowanie. - Na jakiej podstawie? - oburzyli się dwaj wodzireje z Sosnowca.
- Za używanie w miejscu publicznym słów wulgarnych - wyjaśnił komendant.
Niezadowoleni kibole odgrażali się, że pójdą pod stadion przy Bema, choćby mieli dotrzeć tam na sam koniec meczu. Po niecałej godzinie, gdy policjanci spisali dopiero nieco ponad połowę grupy, spuścili jednak z tonu i ogłosili, że rezygnują z przemarszu przez Toruń i wracają do domu. Zanim to nastąpiło, potężne policyjne siły jeszcze przez ok. 1,5 godziny pilnowały, by oczekując na pociąg, nie rozrabiali na peronach. Kiedy ten podjechał, ok. 50 funkcjonariuszy wyruszyło z nimi w drogę, by chronić pozostałych pasażerów. Sytuacja na dworcu wróciła do normy dopiero ok. 17.30. Do tego czasu kilku kiboli zdążyło zarobić mandaty, np. za picie alkoholu w miejscu publicznym.
Jak zgłosiły policji PKP, w składzie, którym przyjechali do Torunia, zostały skradzione pokrowce na siedzenia i popielniczki oraz wybita szyba.
Meczu Elany z Zagłębiem nie zobaczyli z trybun także kibole z Torunia. Solidaryzując się z szalikowcami z Sosnowca i Warszawy, z którymi zwykle im nie po drodze, sami zrezygnowali z wejścia na stadion. Oglądali spotkanie z tarasu pobliskiego Tor-Toru.
Źródło: Gazeta Wyborcza Toruń
Wklejaj treść ze źródłem, nie nabijajmy im odwiedzin/PawelK