Nie milkną echa zawstydzającej porażki pierwszoligowych piłkarzy Widzewa z Zagłębiem w Sosnowcu. To 0:3 na długo pozostanie w pamięci kibiców. Postanowiliśmy zastanowić się na tym, dlaczego podopieczni albańskiego trenera Enkeleida Dobiego wypadli w sobotę aż tak beznadziejnie. Rzecz jasna, zawsze najważniejszy jest końcowy rezultat, ale nie sposób nie wspomnieć o stylu gry, a raczej jego braku. A taką właśnie postawę zaprezentowali czterokrotni mistrzowie Polski.
Zlekceważenie rywala
Wydawałoby się, że w gronie profesjonalistów takie zjawisko nie występuje. Jednak trudno było nie odnieść wrażenia, że goście spodziewali się, iż znacznie niżej notowani w tabeli, walczący o uniknięcie spadku do drugiej ligi, gospodarze grzecznie sprawią im świąteczny prezent. Niestety, tak to nie działa, o czym Widzewiacy się przekonali.
Niektórzy byli myślami gdzie indziej?
Nie jest tajemnica, że przynajmniej dla kilku piłkarzy jest to ostatnia runda w koszulce Widzewa. Chociażby Michael Ameyaw, którego widzą już w kilku klubach ekstraklasy, rozegrał swój najsłabszy mecz od dawna. Tak, jak by wolał już być gdzie indziej. Nie tracimy wiary, że to się już nie powtórzy.
Kontuzja Przemysława Kity
Widzew nie ma teraz gwiazdy, wokół której „kręci” się wszystko. Ale nie sposób nie wspomnieć o absencji pochodzącego z Pabianic napastnika. Nawet, kiedy nie miał swojego dnia, absorbował sobą uwagę kilku rywali.
Brak odwagi trenera
Wydaje się, że szkoleniowiec Widzewa powinien być znacznie odważniejszy i aktywniej rotować składem. Zwłaszcza, kiedy drużynie zupełnie nie idzie. Nie ma nic do stracenia, a wszystko do zyskania.
https://gol24.pl/dlaczego-widzew-zagral ... 2-15529995