Sosnowiczanie zimują w doskonałych nastrojach. Zespół zajmuje po pierwszej części sezonu trzecie miejsce w pierwszej lidze. Wiosną Zagłębie powalczy też z Lechem Poznań o awans do finału Pucharu Polski.
Wojciech Todur: To jak jest z tymi "lepkimi rączkami" - o których mówił trener Artur Derbin - a które to sięgają po piłkarzy Zagłębia?
Marcin Jaroszewski: - Spokojnie z tym transferami, bo na razie to jest tak, że ten, temu, o tamtym powiedział... Ot i całe zainteresowanie. Żadnych ofert dla naszych piłkarzy na biurku nie mam. Nie twierdzę, że to się nie zmieni, bo kilku naszych graczy mocno zapracowało jesienią na swoje nazwiska, ale na dziś tematu ich odejścia nie ma. A nawet jeżeli będzie, to trzeba będzie usiąść z nami do stołu, bo jednak większość naszych graczy ma ważne, dwuletnie kontrakty.
Wierzy Pan, że Jakub Arak jeszcze wróci do Sosnowca?
- Z tym pytaniem to już proszę do Legii Warszawa. Nie wykluczam, że trener Stanisław Czerczesow uzna, że taki gracz jest mu potrzebny już teraz i Jakub już w Legii zostanie. Moim zdaniem dla jego piłkarskiego rozwoju kolejna runda w pierwszej lidze jest jak najbardziej wskazana.
Po zakończeniu rundy pożegnaliście się z trzema zawodnikami. W Zagłębiu nie zagrają już Tomasz Margol, Przemysław Mizgała i Tomasz Szatan. To już koniec pożegnań?
- Nie będzie więcej zmian. Piłkarze zapracowali na to w całym 2015 roku. Mamy zespół, który potrzebuje co najwyżej retuszu.
Na liście do wypożyczenia znalazł się Hubert Tylec. Pamiętam, że to był jeden z Pana ulubionych piłkarzy, więc pewnie podejmował Pan tę decyzję z ciężkim sercem.
- To chyba nie jest trafne określenie, ale faktem jest, że wierzyłem, że Hubert da naszej drużynie więcej. Jeżeli czuję żal, to przede wszystkim dlatego, że nie potoczyło się to tak, jak zakładałem. Że musimy pożegnać się z wychowankiem. Hubert miał w składzie dużą konkurencję i się nie przebił. W drugiej lidze był naszym kluczowym graczem. Strzelał ważne gole, asystował. W pierwszej lidze tego zabrakło. Dla niego najważniejsza jest teraz gra. Już pokazał się, że na drugoligowym poziomie może być wartościowym zawodnikiem. Wierzę, że wróci mocniejszy.
Przedłużyliście kontrakt z Martinem Pribulą. Z kim jeszcze rozmawiacie o warunkach nowej umowy?
- Już teraz chcieliśmy przedłużyć umowę z Łukaszem Matusiakiem. Z Łukaszem jest jednak tak, że on mówi "Spokojnie, nie ma się co spieszyć. Przyjdzie odpowiednia chwila, siądziemy i podpiszemy". I jestem pewny, że tak właśnie będzie. Negocjujemy jeszcze z Dawidem Ryndakiem, którego umowa obowiązuje do końca sezonu.
Czy te negocjacje zakładają awans Zagłębia do Ekstraklasy?
- Jest taki zapis. W przypadku awansu piłkarze mogą liczyć na podwyżkę.
Zimą do zespołu mają dołączyć kolejni piłkarze Legii Warszawa. Nie irytuje Pana jednak, że zawodnicy, którzy byli wymieniani w kontekście wzmocnień Zagłębia trafiają do innych drużyn?
- Którzy?
Łukasz Moneta był na testach w Ruchu Chorzów.
- Chcieliśmy Monetę dwa lata i rok temu, ale teraz już nie. Ale fakt, że my chcemy to jeszcze za mało. Partnerska umowa z Legią nie daje nam prawa do pierwokupu. Nie możemy położyć łapy na kim chcemy. O tym czy transfer uda się przeprowadzić decyduje szereg czynników. Przede wszystkim musi chcieć tego sam piłkarz. Ważne, żeby podobnego zdania był też jego menedżer.
Padł przykład Monety w Ruchu Chorzów. Ruch od kilku lat współpracuje z Legią. To jest współpraca ścisła. Ruch ma atut, którego my jeszcze nie mamy - gra w ekstraklasie. A Legia ma piłkarzy, którzy mają talent i potencjał na grę w lidze. Dlatego taki Kamil Mazek nie gra dziś w Zagłębiu, a właśnie w Ruchu. I nie ma co się z tego powodu irytować. Takich przypadków będzie więcej. Chociażby Wojciech Kochański w GKS-ie Katowice.
Byłoby absurdem, gdybyśmy się z tego powodu obrażali na Legię. Proszę spojrzeć na nasz skład. Przecież my tak naprawdę nie mamy dziś w kadrze żadnego zawodnika Legii. Jakub Arak na razie wrócił do stolicy, Budek, Zaradny i Witkowski to już nasi gracze.
A kto wie, czy Zaradny nie zostanie wypożyczony? Taka decyzja jeszcze nie zapadła. Wahamy się, bo to chłopak o niespożytych siłach, które mogą nam się przydać wiosną pierwszej lidze.
Co z waszymi wychowankami? Czy do zespołu dołączą kolejni młodzi gracze?
- Myślę, że dwóch, trzech zawodników ma takie szanse. Młodzi piłkarze są regularnie zapraszani na treningi pierwszej drużyny. Jesienią taką szansę dostawali Fabian Klama, Igor Krzykowski, Krystian Dudała, Karol Słomski... Mógłbym wymieniać dłużej, ale nie chcę nikogo pominąć, czy urazić. Wychowanków na pewno w pierwszej drużynie nie zabraknie.
http://www.sport.pl/sport/1,65025,19387 ... l#MTstream