bbartek napisał(a):SM zmienia swój image..z trenera Szartlatana/Maga futbolu jawi się jako Bob Budowniczy…i edukator młodzieży.
Z wywiadu jasno wynika, że SM nie wierzy w awans a cała Jego praca w Zagłebiu to budowa solidnego fundamentu na przyszłość i my kibice powinniśmy to zrozumieć i deceniać.
Mnie nie interesują zdolności pedagogiczne Trenera a wyniki osiągane przez drużynę na boisku, a z tym jest marnie.
Bardzo chciałbym abyśmy awansowali i po awansie pożegnali Boba Budowniczego.
Niestety, obawiam się, że jedyną "możliwością", by odszedł jest brak awansu. Wygląda na to, że ma już dość napiętej sytuacji z kibicami i nie wydoli - i trochę go rozumiem. Może sobie mówić - po co mi tu to? W Bytomiu mnjie szanują, na Śląsku, tu obrywam i niechęć już jest bardzo duża. Nie wiem, może przy tym co prawda nie zauważa różnicy - szanują go jako edukatora młodzieży na przykład, niekoniecznie wychodzi mu trenerka (ślady, że wie, iż mu coś nie wychodzi są wyraźne w wywiadzie, więc może i całościowo też to widzi). Tak więc, sądzę, że - wykaże, że jest honorowy, skoro tak mówił, to odejdzie - i nawet przyjaźń z Prezesem nie wystarczy, by został, bo za dużo kosztuje obrywanie od kibiców. Faktycznie - często bardzo mocno. Cóż, kibic zwykle raczej myśli emocjami /hihi, niech się Panie nie obrażą na żart - ale może dlatego nie ma tylu kobiet kibicek, bo po co im to - one mogą to robić, czyli myśleć emocjami, normalnie w życiu, nie muszą chować się w niszy kibica
by sobie na to pozwolić/. W każdym razie - nieraz jednak kibice nie tylko, że w tym "życiu emocjami" idą za daleko, to nie tylko irracjonalizm brania marzeń za fakty. Tak więc, odejście M. Smyły w wypadku braku awansu - wydaje się bardzo prawdopodobne choćby z tych racji. Czy to zaś jedyne? Może zorientował się też, że układ jest taki, że co najmniej nie ma parcia na awans w klubie, w zarządzie miasta, który pełni funkcje właścicielskie? Trzeba grać w tym układzie - to po co się pitwasić, brać wszystko na klatę? Nie wiem. W każdym razie - w takim wypadku, tego odejścia, myślę, że nie jest interesem z kolei Zagłębia, by odchodził rozżalony. Choćby z racji tego, po co na Śląsku kolejny ambasador tezy, że gorole są gorsi od nędzy - a zraniony człowiek mówi szczerze takie rzeczy i nie patrzy, ile w tym obiektywizmu. Z kolei inni - co chcą, to usłyszą. Przynajmniej z tej racji - a przecież i ze zwykłej uczciwości po co ma odchodzić rozżalony, że niedoceniono to, co robi z oddaniem i solidnie, dobrze? Bo - oczywiście, że piszę to z oddalenia, nie z wiedzy naocznej - ale wydaje mi się, że faktycznie te godziny w klubie poświęca na pracę. Czy rewelacyjna, czy tylko dobra, czy chociaż solidna - to co innego, jakkolwiek praca nie partaczona i z oddaniem. Jeżeli tak - to czy nie należy tego docenić?
Natomiast - w wypadku awansu, to sądzę, że jest zupełnie inaczej. Kibice nie mogą tak atakować, cieszą się, jest twórcą sukcesu. Przecież śmiało deklarował jeszcze przed sezonem: "albo awans, albo odejdę, tak czy siak to ostatni sezon w drugoligowym Zagłębiu"... Czyli awans - sukces - raczej zostaję...
Ba. To teraz marzeń trochę. Jak wiecie, jestem zwolennikiem tezy, że główną przyczyną braku awansu jest od lat fakt, że nie ma presji na awans, nie zależy Miastu, władzom miejskim czy klubowym, może nawet jest presja "antyawansowa", nie chcę się posuwać aż do rozważań, czy wręcz nakaz braku awansu, "klimacik-zmowa, układ, o czym wszyscy przychodzący do klubu wiedzą". W gruncie rzeczy więc - nie wiemy nawet, czy rzeczywiście na pewno M. Smyła nie mógł urosnąć z tym zespołem, jak G. Roux w Auxerre - czy choćby legendarni trenerzy legendarnego Zagłębia. Przy tych ostatnich pamiętajmy jednak - wtedy była presja w Klubie, któremu chciało się awansować i rozwijać. Chciał tego Prezes i stawał na głowie, by tak było, taka była presja zewnętrznych czynników decydenckich, tego "powszechnie" chciano "na Mieście". Gdyby tak stało się teraz, bo na razie tak nie jest - to może byłyby warunki, by rozważyć, czy M. Smyła do tego poziomu trenerki przynajmnniej czołówki ekstraklasowej w Polsce jest w stanie doróść, jak rósł Roux, czy legendarni Zagłębiowscy trenerzy. Jeżeli jest - niech zostanie trenerem (bez "dopełniania się w szkole", bo musiałby zrozumieć, że na poziomie klubu z ambicjami czołówki tak się nie da). Jeżeli nie - to może warto, by właśnie został szefem Akademii Zagłębia, bądź koordynatorem zespołów młodzieżowym czy kimś w tym rodzaju - i wtedy zapewne może nie przeszkadzać i to, że łączy pracę w szkole, albo nawet rzeczywiście korzyści będą obustronne.
Niestey, obawiam się, że jeżeli byłby awans w tym roku, to p. M. Smyła trnerem zostanie, zostanie też ogłoszone, że sukces i osiągnięte zostało to wszystko, co napisałem, orzeknie się, że taki ambitny rozwój właśnie z sukcesami jest realizowany: i pozostanie tylko w to wierzyć i spotykać się na prywatno-wspólnym oddawaniu czci na spotkaniach wtorkowych - albo pozostanie się w gronie wyklętych, głupich, płytkich, nienawistnych i co tylko mowa miłości wyznawców idei będzie raczyć wykrztusić.