(Na zdjęciu: tym razem bramkarz Chrobrego Michał Augustyn okazał się szybszy od Rafała Jankowskiego)

Mecz w Głogowie zainaugurował rundę wiosenną, w kalendarzu mamy jeszcze zimę, ale pogoda jest już prawie jak latem. I właśnie w takiej aurze przyszło zagrać obu drużynom na stadionie w Głogowie. Piotr Ćwielong pewnie by narzekał, że pogoda nie sprzyja graniu w piłkę, ale zawodnicy Chrobrego i Zagłębia nie byli tacy delikatni i im to nie przeszkadzało. Stworzyli dzisiaj w miarę dobry mecz. Na pewno o wiele lepszy niż ta bezładna kopanina, jaką wczoraj obserwowaliśmy w derbach Warszawy.

Jak to zwykle bywa w pierwszych meczach po przerwie, sosnowiczanie zagrali dzisiaj z kilkoma nowymi twarzami. Szansę debiutu dostało sześciu zawodników - Marcin Suchański, Wołodymyr Ostrouszko, Łukasz Wawrzyniak, Łukasz Matusiak, Mateusz Gleń i Artur Karpowicz. Dla większości z nich debiut wypadł w miarę dobrze. Bramkarz tym razem bronił pewnie, a nie tak jak w tajnym sparingu z Górnikiem, ukraiński stoper wprowadził do gry defensywnej dużo spokoju i pewności, a cech tych brakowało w wielu jesiennych meczach. Dwaj boczni pomocnicy też nie zawiedli, chociaż zwłaszcza Karpowiczowi przydałoby się więcej precyzji w dośrodkowaniach.

Pierwsze minuty należały do Chrobrego, później Zagłębie na chwilę przejęło inicjatywę i miało trzy rzuty rożne z rzędu. Gol dla gospodarzy padł po stałym fragmencie gry, a więc elemencie, z obroną którego nasz zespół miał bardzo dużo kłopotów w rundzie jesiennej. Z prawej strony boiska Łukasz Wawrzyniak sfaulował Przemysława Stasiaka. Do piłki podszedł Mateusz Niedźwiedź, dośrodkował prawą nogą, a wbiegający w pole karne stoper Michał Michalec miał za dużo swobody, strzelił głową w okienko i od 23. minuty zespół z Głogowa był na prowadzeniu.

7 minut później blisko było wyrównującej bramki. Z rzutu wolnego z około 28 metrów strzelał Tomasz Szatan, a golkiper Chrobrego Michał Augustyn sparował w bok piłkę zmierzającą w stronę bramki.

W drugiej połowie zaczynała zaznaczać się przewaga Zagłębia. To nasz zespół miał więcej z gry, pewniej sobie poczynał na boisku i konstruował ciekawsze akcje niż Chrobry. Na pierwszą wiosenną bramkę Zagłębie czekało do 73. minuty. Zagłębie przeprowadziło akcję prawą stroną. Przedarł się Wojciech Białek. Po jego pierwszym podaniu Marcin Lachowski został zablokowany, ale akcja trwała dalej. Białek zagrał jeszcze raz, "Lacha" odegrał piłkę do Rafała Jankowskiego, który strzelił prawą nogą po ziemi i umieścił futbolówkę przy słupku bramki gospodarzy!

Niewiele brakowało, aby głogowianie odzyskali prowadzenie po zaledwie 4 minutach. Zagłębie fatalnie rozegrało rzut rożny i Chrobry ruszył z kontrą. Adam Filbier biegł z piłką z własnej połowy i miał przed sobą tylko Łukasza Matusiaka, który pozostał do asekuracji, gdy rośli stoperzy poszli w pole karne przeciwnika. Na szczęście debiutant zachował zimną krew, nie dał się ograć zawodnikowi gospodarzy, do końca kontrolował akcję i przed polem karnym odebrał piłkę Filbierowi.

Trochę emocji było także w doliczonym czasie gry. Najpierw róg mieli gospodarze, ale przy próbie krótkiego rozegrania jeden z graczy się przewrócił, stracił piłkę, Zagłębie ruszyło z kontrą, Rafał Jankowski odegrał do Marcina Lachowskiego, który zdecydował się na strzał z dystansu. Niestety, piłka poszybowała nad poprzeczką.

Ostatecznie mecz zakończył się remisem. Z przebiegu gry wynik na pewno nie krzywdzi żadnej ze stron, ale też żadna nie może być do końca zadowolona. Gospodarze stracili cenne w walce o awans punkty, a naszej drużynie punkty są niezmiernie potrzebne do utrzymania. Nie wybrzydzajmy jednak, punkt zdobyty na boisku wicelidera to nie jest zły wynik. Oby to był zwiastun lepszej wiosny - przynajmniej tak dobrej, jak dzisiejsza pogoda.