(Na zdjęciu: sędzia Robert Marciniak trzymający w ustach swój podstawowy atrybut - fałszywy gwizdek)

Obie bramki dla Zagłębia po jak najbardziej prawidłowo podyktowanych rzutach karnych strzelił Rafał Jankowski. Dwa gole dla gości zdobył Mateusz Hałambiec - druga padła po rzucie karnym podyktowanym za faul, który miał miejsce przed polem karnym! Trzecie trafienie dla Chrobrego było samobójczym strzałem w wykonaniu Mateusza Sroki.

Sosnowiczanie musieli sobie radzić w trzeciej potyczce z beniaminkiem bez kapitana Marcina Lachowskiego, który w poprzednim spotkaniu doznał urazu mięśnia i przez około 3 tygodnie z jego usług nie będzie mógł korzystać trener Piotr Stach. W miejsce "Lachy" do wyjściowego składu trafił Piotr Zieliński i ta wymuszona zmiana była jedyną, jaka zaszła w podstawowej jedenastce. Pozostała dziesiątka zawodników rozpoczynała mecze zarówno z Energetykiem ROW-em Rybnik, jak i Calisią Kalisz.

Tuż przed rozpoczęciem meczu nad Sosnowcem przeszła burza z dosyć solidną ulewą. Między innymi z tego powodu w pierwszych minutach meczu na boisku nie działo się zbyt wiele. Ale za to, jak się później okazało, wydarzenia drugiej połowy, z nawiązką wynagrodziły brak emocji w początkowej fazie meczu.

W meczu z Calisią Zagłębie straciło pierwszą bramkę po rzucie rożnym. Trener Chrobrego najwyraźniej oglądał fragmenty tego meczu, albo nawet całe spotkanie. Wyciągnął wnioski, przekonał się, że słabym punktem sosnowiczan jest obrona przy rzutach rożnych i efektem tego były dwa gole zdobyte przez gości w pierwszej połowie.

Po pierwszym dośrodkowaniu Macieja Sobonia piłkę na kolejny róg wybił Dawid Ryndak, ale gdy za drugim razem gracz Chrobrego posłał piłkę w pole karne, powstało tam spore zamieszanie. Futbolówka wylądowała w siatce, a z wysokości trybun nie było zbyt łatwo jednoznacznie stwierdzić, kto tę bramkę strzelił. Pewności nabraliśmy dopiero gdy koledzy z zespołu zaczęłi gratulować Mateuszowi Hałambcowi, a on sam swoim zachowaniem wskazywał na to, że jest zdobywcą bramki.

Zagłębie przed przerwą grało słabo i sprawiało wrażenie - cytując wypowiedź Piotra Stacha po meczu w Toruniu - jakby nie dojechało na pierwszą część meczu. W 38. minucie groźnie zapowiadający się rzut wolny dla sosnowiczan przyniósł wyborną sytuację strzelecką gościom. Po kontrze w sytuacji sam na sam znalazł się Bartosz Machaj. Przymierzył w długi róg obok wybiegającego z bramki Jakuba Miszczuka, ale spudłował

Kolejna dobra akcja Chrobrego przyniosła głogowianom drugą bramkę. W 42. minucie z około 28 metrów uderzał Zbigniew Grzybowski. Jakub Miszczuk wyciągnął piłkę spod poprzeczki i sparował ją na rzut rożny. Podobnie jak i przy pierwszym golu, także teraz Chrobry strzelił bramkę po drugim kolejnym rogu. Pierwsze dośrodkowanie Macieja Sobonia poza końcową linię wybił Mateusz Sroka. Do piłki ustawionej w narożniku po przeciwległej stronie boiska podszedł Bartosz Machaj, dośrodkował w pole karne, a niefortunnie interweniujący Mateusz Sroka skierował piłkę głową do własnej bramki.

Najlepszą akcję w pierwszej połowie Zagłębie miało już w doliczonym czasie gry, gdy po podaniu Tomasza Szatana do Rafała Jankowskiego piłka za sprawą obrońcy Chrobrego trafiła do Mateusza Sroki, a ten uderzył prosto w bramkarza.

Trener Piotr Stach widząc, że gra się Zagłębiu niezbyt układa, szybko decydował się na zmiany i już po 17 minutach II połowy na boisko weszło trzech nowych graczy. Tym razem, w przeciwieństwie do poprzedniego meczu, nie można powiedzieć, że zmiany nic nie wniosły, a nawet osłabiły zespół.

Druga połowa toczyła się już przy słonecznej pogodzie, a emocjami, zwłaszcza z ostatnich 20 minut meczu, można obdzielić kilka innych spotkań. Szkoda tylko, że spory wpływ na te emocje miał sędzia, którymi swoimi złymi decyzjami wyrządził Zagłębiu krzywdę.

W 71. minucie piłkę z rzutu rożnego w pole karne Chrobrego posłał Dawid Ryndak, a kapitan głogowian Mateusz Hałambiec zachował się dosyć nietypowo, bo zagrał ją ręką. Tym razem arbiter podjął jak najbardziej prawidłową decyzję. Za to zagranie bez wątpienia należała się żółta kartka i rzut karny. Skoro na boisku zabrakło etatowego wykonawcy rzutów karnych Marcina Lachowskiego, to piłkę na 11. metrze ustawił Rafał Jankowski i pewnym strzałem pokonał Łukasza Zarembę. Bramkarz gości, mimo tego, że rzucił się we właściwą stronę, nie dał rady dojść do piłki.

6 minut później sosnowiczanie zachowali się dosyć beztrosko pod własnym polem karnym. Nieporozumienie Mateusza Madeja i Dariusza Bernasia mogło zakończyć się utratą bramki, ale sytuację uratował Jakub Miszczuk. Bernaś za chwilę sfaulował jednak Przemysława Stasiaka tuż za boczną linią pola karnego. Po dośrodkowaniu piłka wybita przez graczy z Sosnowca wyszła poza pole karne i już poza linią szesnastki Dariusz Bernaś wpadł na Michała Bukrabę. Gościom należał się rzut wolny, bo faul był ewidentny, ale arbiter ku wielkiemu zdziwieniu graczy Zagłębia oraz kibiców wskazał na "wapno". Sławomir Jarczyk próbował przekonać sędziego, że robi błąd, ale zamiast na zmianie decyzji skończyło się tylko na żółtej kartce.

"Jedenastkę" wykorzystał kapitan Chrobrego Mateusz Hałambiec, tym samym rehabilitując się za swoje głupie zagranie ręką i od 79. minuty goście prowadzili 3:1. Podrażnione decyzją sędziego Zagłębie ruszyło do ataku. W 82. minucie po podaniu Dariusza Bernasia Dawid Ryndak przegrał pojedynek sam na sam z Łukaszem Zarembą, a dwie minuty później Rafał Jankowski został ścięty przez rywala w polu karnym gości. Co na to sędzia? Nic, niestety nic.

Być może arbiter miał jakieś problemy z percepcją i pole karne Zagłębie było dla niego dłuższe o jakieś 2 metry, a pole karne Chrobrego zwęziło się o kilka metrów? W 88. minucie po podaniu Dariusza Bernasia Michał Michalec sfaulował Konrada Koźmińskiego. Ta sytuacja miała miejsce w środku pola karnego i tym razem arbiter już bez wahania wskazał na punkt oddalony od bramki o 11 metrów, a przy okazji odesłał do szatni Michała Michalca, bo było to już jego drugie upomnienie. Rzut karny w taki sam sposób jak w 71. minucie wykonał Rafał Jankowski. Było 2:3 i 5 minut nadziei, bo sędzia doliczył 4 minuty do regulaminowego czasu gry.

W czwartej doliczonej minucie była najlepsza sytuacja na wyrównanie. Po podaniu Dawida Ryndaka w polu karnym z piłką znalazł się Dariusz Bernaś, ale jego strzał został zablokowany i sosnowiczanie musieli pogodzić się z porażką, do której w sporej mierze przyczynił się sędzia Robert Marciniak z Krakowa - najpierw niesłuszną decyzją o rzucie karnym dla Chrobrego, a kilka minut później niesłuszną decyzją o braku rzutu karnego dla sosnowiczan

Trzy kolejne mecze z beniaminkami dały Zagłębiu tylko trzy punkty. To zdecydowanie za mało. Liczyliśmy na więcej. Zwłaszcza po kapitalnym spotkaniu z Energetykiem ROW-em Rybnik. Teraz przed naszymi piłkarzami szansa na nadrobienie strat na wyjeździe - za tydzień o 17:00 gramy w Częstochowie z Rakowem.