(Na zdjęciu: Przed chwilą padła trzecia bramka dla Zagłębia. Z gola cieszą się asystent Sebastian Domański i strzelec Rafał Jankowski)

Po porażkach w meczu pucharowym w Łowiczu oraz spotkaniu ligowym w Toruniu trener Piotr Stach postanowił dokonać kilku zmian - pierwszy ligowy mecz w barwach naszego zespołu rozegrał 18-letni Sebastian Domański. Na lewej obronie zagrał Dawid Ryndak, a do środka bloku defensywnego w miejsce Marcina Grunta powrócił Mateusz Madej.

Pierwszy groźny strzał w meczu oddali piłkarze gości. W 8. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową strzelał Rafał Mitura i trafił prosto w ręce Jakuba Miszczuka. Potem do głosu doszło już Zagłębie. W 14. minucie po rzucie wolnym Marcin Lachowski zagrał do Sławomira Jarczyka, ten odegrał do Rafała Jankowskiego, który uderzył z bliska z ostrego kąta, a Piotr Paś odbił piłkę na rzut rożny.

W 19. minucie na Rafała Jankowskiego nie było już mocnych. Akcja rozpoczęła się od wrzutu z autu. Po podaniu Dawida Ryndaka Jankowski wypuścił lewym skrzydłem Patryka Stefańskiego, a sam zbiegł do środka. Gdy Stefański był już w okolicy pola karnego, odegrał piłkę do Jankowskiego, a ten uderzył prawą nogą po ziemi obok interweniującego bramkarza i Zagłębie objęło zasłużone prowadzenie!

Po strzeleniu bramki nasi zawodnicy nadali przeprowadzali składne akcje i dalej zagrażali bramce Piotra Pasia. W 36. minucie po dośrodkowaniu Mateusza Sroki z rzutu wolnego swoją drugą bramkę mógł strzelić Rafał Jankowski, lecz po jego strzela głową ekwilibrystyczna interwencja Janusza Wrześniaka uratowała rybniczan przed stratą drugiej bramki.

W 39. minucie po dośrodkowaniu Marcina Lachowskiego  Rafał Jankowski, jednak tym razem nie posłał piłki głową w stronę bramki, tylko w bok. Dwie minuty później sosnowiczanie ruszyli z kontrą, która w efekcie przyniosła nam drugiego gola. Po zagraniu Tomasza Szatana w pole karne rybniczan wbiegł Rafał Jankowski i gdy mijał Konrada Cieślaka został przez niego zahaczony. Sędzia Grzegorz Pożarowszczyk bez wahania wskazał na "wapno".

10 dni temu w Łowiczu Marcin Lachowski zmarnował rzut karny, ale mimo tego podszedł do ustawionej na 11. metrze piłki i pewnym strzałem prawą nogą posłał ją do siatki, rehabilitując się za pucharową pomyłkę! Było 2:0, ale niewiele brakowało by dwubramkowe prowadzenie sosnowiczan utrzymało się przez zaledwie dwie minuty.

W 44. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony boiska Jakub Miszczuk podbił piłkę ręka i trafiła ona pod nogi Szymona Jarego, który postanowił od razu posłać futbolówkę lobem na naszą bramkę. Sosnowiecki golkiper nie miał najmniejszych szans, aby przejąć piłkę, ale kapitalna interwencja Sławomira Jarczyka, który wybił piłkę głową na rzut rożny tuż sprzed linii bramkowej przyczyniła się do tego, że fani Zagłębia głęboko odetchnęli z ulgą.

Po przerwie dalej mieliśmy okazję oglądać wiele składnych akcji w wykonaniu młodego zespołu sosnowieckiego. Trzeci gol padł po niespełna 6 minutach gry. Najpierw po lewej stronie boiska Tomasz Szatan wypuścił Patryka Stefańskiego, który w swoim stylu, z rywalem na plecach i piłką przy nodze dobiegł do końcowej linii, zagrał na prawą stronę pola karnego, a tam najniższy na boisku Sebastian Domański głową odegrał do Rafała Jankowskiego, który strzelił z około 12 metrów i król strzelców III ligi łódzko-mazowieckiej z ubiegłego sezonu po raz drugi w dzisiejszym meczu pokonał Piotra Pasia.

Kwadrans później oklaskiwaliśmy czwartą bramkę dla Zagłębia - także po akcji godnej pochwały. Najpierw lewą stroną zagrali Patryk Stefański i Dawid Ryndak. Potem piłka trafiła pod nogi Michała Cyganka, który popisał się podaniem świetnym prostopadłym podaniem w pole karne do Stefańskiego, który strzelił po ziemi z lewej strony pola karnego i po raz czwarty w dzisiejszym meczu rybnicki bramkarz musiał wyciągać piłkę z siatki.

Goście próbowali strzelić honorową bramkę, ale albo mieli źle nastawione celowniki, albo obronną ręką z konfrontacji z nimi wychodził Jakub Miszczuk. Zagłębie miało też okazje na zdobycie piątej bramki. Najlepiej zapowiadającą się szansę zmarnował w doliczonym czasie gry Dariusz Bernaś, który wdał się w drybling zamiast odgrywać piłkę do któregoś z trzech lepiej ustawionych kolegów.

Wysokie zwycięstwo na pewno musi cieszyć, zwłaszcza że było ono odniesione w dosyć efektownym stylu. Tylu dobrych i składnych akcji w wykonaniu sosnowiczan co dzisiaj, chyba nie widzieliśmy na Ludowym przez całą rundę wiosenną. Zagłębiowska młodzież, wsparta kilkoma doświadczonymi zawodnikami pokazała się z dobrej strony i jest nadzieja na to, że z tej mąki będzie chleb.