Facebook youtube rss Hokej Koszykówka
Nie masz konta? zarejestruj sie!    Przypomnij hasło
Inne artykuły
Pierwszoligowa rzeczywistość Paulina Skóra, 2019-12-06, 00:07

Runda jesienna sezonu 2019/2020 już za nami. Zagłębie spędzi zimę na dziewiątym miejscu, z pięciopunktową stratą do pozycji gwarantującej grę w fazie play-off. Czy ta sytuacja może być satysfakcjonująca? Raczej nie do końca, jednak biorąc pod uwagę wszystkie zawirowania, które miały miejsce w klubie jeszcze kilka tygodni temu, możemy się cieszyć, że sytuacja powoli wraca do normalności.
Pierwszoligowa rzeczywistość

Historia pokazuje, że powrót do pierwszoligowej rzeczywistości po przygodzie w Ekstraklasie bywa bardzo ciężki, a spadek z elity często jest początkiem poważnych problemów dla danego klubu. Jak więc dopasować ambicje do realiów? Na pewno nie jest to proste i w Zagłębiu wszyscy dobrze o tym wiedzą (a przynajmniej powinni wiedzieć), szczególnie biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w poprzednim sezonie. Radość z awansu do Ekstraklasy była tak duża, że wydawać by się mogło, że zarząd zapomniał o podejmowaniu racjonalnych decyzji, a piłkarze o tym, że najtrudniejsze dopiero przed nimi.
Jakie więc były założenia włodarzy Zagłębia co do obecnego sezonu?

„Mogę oficjalnie powiedzieć, że naszym celem jest minimum szóste miejsce, dające możliwość gry w barażach o awans do Ekstraklasy.” 

”Celem na ten sezon jest utrzymanie tego zespołu w ryzach oraz poprawa mentalności.


Autorem pierwszej wypowiedzi jest prezes Marcin Jaroszewski, słowa te padły podczas konferencji prasowej, będącej prezentacją Radosława Mroczkowskiego jako nowego trenera. Druga pojawiła się kilkanaście tygodni oraz meczów później z ust Dariusza Dudka, kilka dni po tym, jak został ogłoszony następcą Mroczkowskiego. Skąd taka zmiana podejścia? Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała odważną obietnicę o jak najszybszym powrocie do elity. Obietnicę, która mimo wszystko od samego początku wydawała się kibicom dość abstrakcyjna.
Gdy spadek z Ekstraklasy okazał się przesądzony, wielu kibiców Zagłębia liczyło na to, że osoby odpowiedzialne za sytuację sportową, wyciągną wnioski z błędów, które zostały popełnione przez ostatni rok i w klubie dojdzie do kilku zmian personalnych. I tak się stało, chociaż początkowo wydawało się, że czeka nas większa rewolucja. W sierpniu, kiedy po rozegraniu sześciu spotkań, w których Zagłębie zdobyło tylko siedem punktów, Marcin Jaroszewski ogłosił, że wraz z końcem września odejdzie ze stanowiska prezesa.

„Powodem decyzji są sprawy osobiste, ale przede wszystkim fakt, że od dłuższego czasu miałem poczucie, że klub pod moim kierunkiem się nie rozwijał. Wpadł w impas, głównie sportowy, ale też organizacyjny, którego nie byłem w stanie przełamać” - poinformował za pośrednictwem oficjalnej strony klubu.

Informacja o chęci odejścia Marcina Jaroszewskiego nie była nowością, jednak spodziewano się, że skoro zostało to ogłoszone oficjalnie, to do tego dojdzie. Przez nieco ponad miesiąc media oraz wszyscy związani z Zagłębiem zastanawiali się, jaka będzie przyszłość klubu. Szczególnie że czas płynął, a wyniki były słabe, żeby nie powiedzieć koszmarne. Czarę gorszy przelał pucharowy mecz z ŁKS-em Łódź, po którym pracę stracił trener Radosław Mroczkowski. Oprócz zwolnienia szkoleniowca, na co zanosiło się już od pewnego czasu, w końcu to jest najbardziej znany sposób wychodzenia z kryzysów, przynajmniej w Sosnowcu; pracę stracili także Robert Stanek oraz Piotr Caliński, którzy przez wiele lat pełnili w klubie różne funkcje. Słuszności ich zwolnień (choć podobno dyrektor Stanek sam zrezygnował), nie sposób ocenić, jednak wydaje się, że to nie oni są głównymi winowajcami zaistniałej sytuacji. Decyzje te zapadły na kilka dni przed oczekiwanym końcem „kadencji” Marcina Jaroszewskiego i niemal natychmiast pojawiły się głosy, że jest to szykowanie gruntu pod zmianę decyzji. I tak właśnie się stało. Prezes ogłosił, że zostaje na stanowisku i zapowiedział kilka zmian, między innymi; pojawienia się wiceprezesa będącego specjalistą od ekonomii, oraz powrót Dariusza Dudka na stanowisko trenera. Teoretycznie coś się zmieniło, ale były to chyba zbyt małe zmiany, żeby mogły na dłużej polepszyć stan i wizerunek klubu.

Po spadku z klubu odeszło wielu zawodników. Nie tylko ci, którzy pojawili się tutaj zimą w ramach „MissionImpossible”, ale także osoby, które przez ostatnie lata były filarami tego zespołu. W ich miejsce sprowadzono nowe, w większości młode twarze. I żeby tradycji stało się zadość, wiele z nich jest reprezentowanych przez doskonale wszystkim znaną agencję menadżerską. I choć, co prawda, ilość trafionych transferów jest z pewnością większa niż podczas letniego okienka transferowego w 2018 roku, to nadal nie można się pozbyć wrażenia, że kolejny raz postawiono na ilość, a nie jakość sprowadzanych piłkarzy.
Nie tak dawno, trener Dariusz Dudek w rozmowie z oficjalną stroną klubu stwierdził, że skład jest źle zbilansowany. Trudno się z tym nie zgodzić. Bo co do drużyny wnieśli na przykład Bieniek, Seedorf czy Stewart? No chyba, że przy ogłaszaniu ich przyjścia ktoś zapomniał poinformować, że ich przeznaczeniem jest gra w rezerwach, które nawiasem mówiąc, biorąc pod uwagę ilość piłkarzy z pierwszego zespołu grających w rozgrywkach okręgówki, też spisują się poniżej oczekiwań.

Licząc Słomkę oraz Hołotę, którzy mogą grać na kilku pozycjach, latem w klubie pojawiło się sześciu nowych obrońców. Jednak czy to sprawiło, że ta formacja stała się mocnym punktem Zagłębia? Oczywiście, że nie. Jesteśmy jednym z sześciu klubów, które mają najwięcej straconych bramek w tym sezonie. Ale nic dziwnego, skoro w formacji obronnej nie ma stabilizacji, szczególnie widać to po parze stoperów, w której najczęściej występuje Piotr Polczak, jego partner natomiast niemal przed każdym meczem jest wielką niewiadomą. Więc biorąc pod uwagę problemy w defensywie, trzeba przyznać, że te trzydzieści jeden straconych bramek to i tak jest niezły wynik. A wszystko dzięki bramkarzom. Bramka to chyba jedyna pozycja, z której obsadą od początku sezonu nie było problemów. Po zakończeniu rozgrywek 2018/2019 z klubu odeszło trzech z czterech bramkarzy, którzy w trakcie trwania sezonu byli do dyspozycji trenerów. Do Matko Perdijicia dołączyli Krystian Stępniowski oraz Kacper Chorążka (początkowo trzecim wyborem był Cezary Miszta, ale z powodu kontuzji jego wypożyczenie zostało anulowane). Z tej trójki na pierwszego bramkarza został wybrany, według wielu osób, dość niespodziewanie trzydziestosiedmioletni Chorwat. I choć na początku pomysł postawienia na Matko wydawał się dość ryzykowny, to szybko okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Perdijić niemal natychmiast stał się jednym z filarów drużyny, prezentując się fenomenalnie nawet w spotkaniach, w których Zagłębie ostatecznie traciło punkty. Jednak mimo świetnej postawy nie rozegrał on wszystkich możliwych minut. W starciu z Chojniczanką Chojnice doznał kontuzji i choć szybko wrócił do zdrowia, musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. Jego miejsce w bramce zajął Krystian Stępniowski i choć zdarzały mu się wpadki (jak na przykład w meczu w Grudziądzu), to również był mocnym punktem drużyny w większości spotkań. Dobrą dyspozycję naszych bramkarzy potwierdza raport InStat (stan na 14.11).

Ale nawet jeżeli Perdijić i Stępniowski stanęliby razem w bramce, to przy obecnych brakach w obronie pewnie niewiele by to zmieniło. Tym bardziej dziwi decyzja o zatrudnieniu dwóch bramkarzy z zewnątrz. A przecież w akademii trenuje kilku młodych bramkarzy, dla których dołączenie do pierwszej drużyny Zagłębia byłoby dużym krokiem...

Oprócz bramkarzy innymi mocnymi punktami tego zespołu byli Fabian Piasecki oraz Szymon Pawłowski, którzy razem zdobyli czternaście z dwudziestu ośmiu bramek, które widnieją po tej rundzie na koncie Zagłębia. Jeżeli weźmiemy pod uwagę także asysty, to są oni odpowiedzialni za zdecydowaną większość tych goli.
Na szczególną uwagę zasługuje tutaj nasz kapitan, wokół którego tak naprawdę ta nowa drużyna została zbudowana. Szymon, ku zaskoczeniu wielu kibiców, przedłużył kontrakt z Zagłębiem wiosną tego roku i natychmiast zapowiedział, że ewentualny spadek nie wpłynie na jego decyzję o pozostaniu w Sosnowcu. I była to bardzo dobra decyzja, przynajmniej z perspektywy Zagłębia. Pawłowski od początku rozgrywek robił, co tylko mógł, aby ta machina, złożona z całkiem nowych elementów, w końcu zaczęła działać prawidłowo. I trzeba przyznać, że w niektórych momentach wyglądało to bardzo obiecująco, ale nie przynosiło oczekiwanych rezultatów. Najczęściej brakowało ostatniego podania albo szybkiej decyzji o oddaniu strzału. Czasem wydawało się, że Zagłębie chce z piłką wejść do bramki, a takie akcje najczęściej były blokowane przez obrońców drużyny przeciwnej, albo kończyły się bardzo niecelnym strzałem z bliskiej odległości. Uwagę zwraca także ilość goli zdobytych po stałych fragmentach gry. Dwie bramki z rzutu rożnego i jedna z bezpośredniego rzutu wolnego (stan na 14.11.19). I gdyby nie liczyć „jedenastek”, z których zdobyliśmy trzy gole, to bylibyśmy trzecią najgorszą drużyną w lidze pod względem wykorzystywania stałych fragmentów gry. Dlaczego ta statystka jest taka słaba? Wydaje się, że Zagłębiu nieco brakowało pomysłu na wykorzystanie tych sytuacji, a wiele piłek posyłanych w pole karne rywali nawet nie znajdowało adresatów.
I to właśnie niedokładność i brak koncentracji powodowały, że Zagłębie nie zdobyło tyle bramek, ile powinno (świetnych okazji do zdobycia bramek w niektórych spotkaniach była naprawdę sporo!), ale także wiele traciło. Bo jak wyjaśnić stratę punktów w spotkaniach takich jak na przykład w Grudziądzu, Opolu czy u siebie z Podbeskidziem albo Olimpią, jak nie brakiem koncentracji i popełnianiem szkolnych błędów?

Przed nami przerwa zimowa, dla pracowników klubu, szczególnie tych odpowiedzialnych za wygląd drużyny, kolejny sprawdzian. Czy możemy spodziewać się tradycyjnej już niestety rewolucji kadrowej? Nie do końca wiadomo, ponieważ Dariusz Dudek nie chce zdradzić swoich planów, ale biorąc pod uwagę to, że już kilka dni po zakończeniu rundy odbył się mecz sparingowy, w którym udział wzięło wielu testowanych piłkarzy, możemy się oczekiwać, że jeszcze przed końcem roku poznamy pierwsze decyzje. Pojawiają się pierwsze przecieki na temat zawodników, którzy mają szansę pojawić się przy Kresowej na dłużej. Wśród nich na pewno jest napastnik, kilku pomocników oraz środkowy obrońca, a także bramkarz (piąty w tym roku!).
Rewolucje nigdy nie wyszły Zagłębiu na dobre, każda drużyna potrzebuje stabilizacji i odrobiny zaufania. Trzymajmy kciuki, żeby w Sosnowcu nie pojawił się kolejny „wagon z piłkarzami”, jak to mają w zwyczaju nazywać kibice, ale żeby zostały przeprowadzone wysokiej jakości transfery na pozycje, które najbardziej potrzebują wzmocnienia. Tak, aby zbudować zespół, który będzie walczył do ostatniej minuty o każdą piłkę i o każdy punkt, a co za tym idzie, próbował dostać się do pierwszej szóstki.
Z drugiej jednak strony, czy warto stawiać wszystko na jedną kartę i za wszelką cenę walczyć o awans? Może lepiej najpierw stworzyć drużynę na lata, która będzie miała swoich liderów takich, jakimi w ostatnich latach byli na przykład Tomasz Nowak, Sebastian Milewski, Žarko Udovičić czy jeszcze wcześniej Łukasz Matusiak? Tak, aby gdy w końcu awansujemy do Ekstraklasy, można było oglądać DRUŻYNĘ, a nie zlepek przypadkowych ludzi kupionych naprędce przed startem rozgrywek? Ale to już pytanie do osób za to odpowiedzialnych, którzy mam nadzieję, wyciągnęli wnioski z ostatnich miesięcy i mają dobry plan na poprawę sytuacji całego klubu.
Ten plan musi być jednak bardzo przemyślany i nie może opierać się na budowie nowego stadionu dla Zagłębia. Niektóre osoby będące blisko klubu sprawiają wrażenie, jakby naprawdę wierzyły, że nowoczesny obiekt rozwiąże wszystkie problemy. Oczywiście, posiadanie takowego jest ważne i w dzisiejszych czasach można powiedzieć, że nawet wymagane, aby klub był odbierany profesjonalnie, ale nie powinno to być priorytetem. W ostatnich kilku meczach domowych frekwencja nie przekroczyła tysiąca widzów, ba, według „Gazety Wyborczej”, na spotkaniu kończącym rozgrywki ligowe w 2019 było nawet mniej niż siedemset osób! W jaki więc sposób władze chcą wypełnić do ostatniego miejsca „nowy Ludowy”? Oczywiście, zdarzy się, że pewna grupa osób zachęcona nowym stadionem przyjdzie na jeden czy dwa spotkania, ale prawda jest taka, że jedyną drogą do zatrzymania tych osób przy drużynie jest przyjemna dla oka gra i wyniki. A tego nie osiągnie się bez profesjonalnego podejścia i przeprowadzenia zmian na różnych szczeblach. I to nie kosmetycznych, ale kluczowych.


  • Podziel się tą informacją:
Komentarze (0)

Zaloguj się aby dodać własny komentarz

Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec nie ponosi odpowiedzialności za treść powyższych komentarzy - są one niezależnymi opiniami czytelników Serwisu. Redakcja zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy zawierających: wulgaryzmy, treści rasistowskie, treści nie związane z tematem, linki, reklamy, obrażające innych czytelników i instytucje. Czytelnik ponosi odpowiedzialność za treść wypowiedzi i zobowiązuje się do nie wprowadzania do systemu wypowiedzi niezgodnych z Polskim Prawem i normami obyczajowymi.




Fotogalerie
Najnowsze galerie
Zobacz więcej
Wideo
Najnowsze filmy
Zobacz więcej
Bramki, asysty, kartki

I LIGA

BRAMKI:
7 - Kamil Biliński
2 - Ołeksij Bykow, Marek Fabry
1 - Kamil Bębenek, Sebastian Bonecki, Meik Karwot, Hubert Matynia, Adrian Troć, Joel Valencia, Marcel Ziemann, samobójcza (Patryk Procek, Podbeskidzie)

ASYSTY:
3 -
Kamil Biliński
2 - Juan Camara, Michał Janota, Adrian Troć
1 - Ołeksij Bykow, Marek Fabry, Dean Guezen,  Meik Karwot, Maksymilian Rozwandowicz, Dominik Sokół, Paweł Szostek, Nikodem Zielonka, Marcel Ziemann

ŻÓŁTE KARTKI:
8 - 
Sebastian Bonecki
7 - Domini Jończy

6 - Ołeksij Bykow

4 - 
Vedran Dalić, Marek Fabry, Meik Karwot, Joel Valencia
3 -
Maksymiian Rozwandowicz, Michał Janota, Konrad Wrzesiński,
2 - Kamil Biliński, Patryk Caliński, Dean Guezen,  Mateusz Kos, William Remy, Dominik Sokół, Marcel Ziemann
1 - Juan Camara, Ołeksij Dowhyj,  Tymoteusz Klupś, Mateusz Machała, Hubert Matynia, Antonio Pavić,  Artem Polarus,   Artem Suchoćkyj, Paweł Szostek, Adrian Troć, Łukasz Uchnast, Nikodem Zielonka


CZERWONE KARTKI:
1 - Sebstian Bonecki, Marek Fabry, Marcel Ziemann


PUCHAR POLSKI

BRAMKI:
2 - Marek Fabry
1 - Kamil Bębenek, Dawid Ryndak

ASYSTY:
2 - Sebastian Bonecki
1 - Dawid Ryndak

ŻÓŁTE KARTKI:
1 - Kamil Bębenek, Sebastian Bonecki, Ołeksij Bykow, Marek Fabry, Mateusz Machała, Dawid Ryndak


IV LIGA - REZERWY

BRAMKI:
6 - Antoni Kulawiak
5 - Bartosz Paszczela
3 - Mikołaj Staniak
2 - Kamil Bębenek, Igor Dziedzic, Mateusz Machała, Bartosz Martosz, Hubert Matynia,
1 - Karol Adamiec, Marek Fabry, Tymoteusz Klupś, Kamil Lipka, Piotr Płuciennik, Paweł Szostek, Adrian Troć, Łukasz Uchnast, Kacper Wołowiec, Nikodem Zielonka, Marcel Ziemann, samobójcza (Tymoteusz Trzepizur, Unia Rędziny)

PUCHAR POLSKI - REZERWY

BRAMKI:
5 - Bartosz Paszczela
3 - Jan Janosz, Bartosz Martosz, Kacper Wołowiec
2 - Kamil Bębenek, Mateusz Mielczarek,
1 - Michał Barć, Szymon Celej, Igor Dziedzic, Antoni Kulawiak, Maksym Niemiec, samobójcza (Adrian Czaplak, Ostoja Żelisławice)

Marek Fabry
Rozkład jazdy kibica 2024-04-27, 20:00GKS Tychy - Zagłębie Sosnowiec 2024-05-06, 18:00Zagłębie Sosnowiec - Wisła Kraków 2024-05-12, 12:40Arka Gdynia - Zagłębie Sosnowiec 2024-05-18, 15:00Zagłębie Sosnowiec - Miedź Legnica 2024-05-26, 15:00Chrobry Głogów - Zagłębie Sosnowiec
© 1998 - 2024 100% Zagłębie Sosnowiec. All rights reserved. Serwis 100% Zagłębie Sosnowiec jest niezależnym serwisem informacyjnym o klubie piłkarskim Zagłębie Sosnowiec, prowadzonym przez kibiców Zagłębia. Herb Zagłębia oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych, są chronione prawem i zastrzeżone przez ich właścicieli. Redakcja | Mapa strony