Dariusz Dudek:
- Chciałbym podziękować moim zawodnikom za dzisiejsze spotkanie, bo na pewno włożyli w nie bardzo dużo siły. Był to trzeci mecz w ciągu tygodnia dla nas i się trochę obawialiśmy. W naszym pierwszym meczu cały czas prowadziliśmy grę, a przegraliśmy 1:3. Straciliśmy wtedy kuriozalne moim zdaniem bramki i dziś uczulałem moich zawodników, żeby byli niesamowicie skoncentrowani i odważni w ofensywnie. Dziś mógłbym wyróżnić wszystkich, ale Alex Cristovao zrobił róźnicę i to było widać. Dla mnie najważniejszy jest zespół, a nie pojedyncze osoby. Chociażby taka sytuacja, gdzie Wrzesiński dostaje kartkę i będzie pauzował w następnym meczu, ale widać to zaangażowanie i chęć zwycięstwa. Mogę podziękować wszystkim moim zawodnikom. Dziękuję też naszym kibicom, którzy jadą przez całą Polskę za nami. Umówiliśmy się już wstępnie, że będą z nami na następnym meczu za tydzień na Wigrach. Dziękuję za doping, bo to jest w trudnych momentach nasz dwunasty zawodnik.

- Wiedzieliśmy, że zespół z Chojnic będzie chciał nas mocniej zaatakować w drugiej połowie, bo to jest naturalne przegrywając 0:2, i jak najszybciej strzelić bramkę. Chcieliśmy dosyć mocno skontrować. Nie udało się strzelić trzeciej, ale też nie straciliśmy bramki. Rozmawiając z zawodnikami, bardzo chciałem zagrać na zero z tyłu. To jest dosyć ważne, Mamy trzeci mecz na zero z tyłu, strzelamy z przodu, więc jest fajnie. Wcześniej zdarzały nam się szkolne błędy indywidualne, których nie mogłem wyeliminować. Jest duża poprawa całego zespołu. U mnie pierwszym obrońcą jest w tej chwili Sanogo, a wcześniej Lewicki.

- Czy można łączyć fakt serii trzech zwycięstw z przedłużeniem kontraktu? Na pewno mogę powiedzieć, że dziękuję prezesowi za zaufanie do mojej osoby jako trenera. Staram się ze wszystkich sił, żeby w tym klubie było jak najlepiej. Nie zawsze się tak dzieje. Częściej naszych trenerów zwalniają niż przedłużają z nimi kontrakty tak jak ze mną. Robię swoje, te trzy zwycięstwa niczego nie zmieniają. Sezon jest długi, pracujemy dalej i nie ma to znaczenia, czy miałbym podpisane przedłużenie kontraktu, czy nie.

Krzysztof Brede:
- Na pewno smutni jesteśmy. Nie taki plan mieliśmy. Liczyliśmy na to, że wygramy ten mecz i będzie to dla nas strzał i kop przed następnymi meczami w tym maratonie, w którym jesteśmy. Na pewno mieliśmy plan i pomysł na ten mecz, ale Zagłębie dziś miało indywidualności, a nam tego zabrakło. Takiego zawodnika, który indywidualną akcją czy takim dobrym uderzeniem wykończyłby akcję, które stworzyliśmy. Tego nam zabrakło. W piłce najważniejsza jest skuteczność i w obronie i w ataku. Nie byliśmy skuteczni w obronie, bo pozwoliliśmy Zagłębiu na kilka akcji, szczególnie w pierwszej połowie, a w ofensywie sytuacje albo były blokowane przez przeciwnika, albo niecelnie lub nie w tempo je wykańczaliśmy. To dla nas gorzka chwila, gorzki moment, ale w piłce nie zawsze jest pięknie i różowo. Prawdziwych sportowców poznaje się po tym, jak się podnoszą, a nie po tym jak wypinają piersi do ordery i uśmiechają się do zdjęć. Przed nami analizy, rozmowy, korekty w składzie, żebyśmy byli zwycięzcami po środowym meczu.